W artykule pt. „Kontrola nad kontrolą to nie pusty slogan" („Rzeczpospolita", 21 stycznia 2022 r.) sygnowanym przez rzecznika ministra koordynatora ds. służb specjalnych Stanisława Żaryna, autor podjął próbę krytyki wobec ujawnianych publicznie zarzutów dotyczących stosowania kontroli operacyjnej, dopuszczając się przy tym nieuprawnionego, swoistego szalbierstwa intelektualnego, polegającego na powoływaniu się na wyrażane przeze mnie na temat tej instytucji poglądy w okresie, gdy sprawowałem funkcję zastępcy szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Autor, posługując się, bez stosownego uzgodnienia, moją pozytywną oceną z 2010 r. funkcjonowania modelu kontroli operacyjnej w naszym kraju, mógł wprowadzić czytelników „Rzeczpospolitej" w błąd. Abstrahując od argumentów ad personam, zasadniczych powodów niniejszej polemiki należy upatrywać w mojej krytycznej ocenie stanu i kondycji polskich służb specjalnych A.D. 2022, w tym w szczególności instytucji kontroli operacyjnej.
Cios w system prawa
Stanisław Żaryn wyraził m.in. pogląd: „w naszym kraju, zwłaszcza po zmianach w 2016 r., mamy kontrolę o wyższych standardach niż w wielu krajach europejskich". Jakie argumenty miały przemawiać za taką tezą? Bo z całą pewnością nie należą do nich zmiany, jakie w systemie prawa przeprowadzono w 2016 r. Wtedy m.in. wprowadzono do wszystkich ustaw o służbach stosujących podsłuchy nowy sposób prowadzenia kontroli operacyjnej, polegający na możliwości „uzyskiwania i utrwalania danych zawartych w informatycznych nośnikach danych, telekomunikacyjnych urządzeniach końcowych, systemach informatycznych i teleinformatycznych".
Co w praktyce działania służb oznaczał ten dosyć enigmatyczny zapis? Przyznał on im nieznane i niestosowane wcześniej możliwości. Umożliwił m.in. uzyskiwanie dostępu do danych zawartych w telefonach, tabletach, komputerach, pendrive'ach, kartach pamięci, a nawet odbiornikach TV funkcjonujących w formule smart. Czy ratio legis tej zmiany polegało na możliwości zapewnienia służbom dostępu do danych zawartych np. w szyfrowanych komunikatorach typu WhatsApp, Signal, Telegram itp.? Jeśli tak, a do technicznej realizacji tego zamysłu miał służyć zwłaszcza system Pegasus, to było to działanie nieracjonalne i niebezpieczne. Parafrazując, można by je porównać do zamiaru posługiwania się łomem zamiast klucza przy próbie otwarcia drzwi.
Czytaj więcej
„Użycie Pegasusa przez służby specjalne wobec lidera AgroUnii Michała Kołodziejczaka prowadzi do...
Warto podkreślić, że zmiana ta zaburzyła dotychczasowy parytet pomiędzy podsłuchem operacyjnym a podsłuchem procesowym (kontrolą i utrwalaniem treści rozmów telefonicznych) stosowanym w trybie art. 237 KPK. Zasadne jest pytanie, z jakich powodów nie podjęto nowelizacji kodeksu postępowania karnego w kierunku analogicznym do kontroli operacyjnej. Czy znaczenie miało to, że podsłuch procesowy podlega większej kontroli zewnętrznej, gwarancjom ochrony praw obywatelskich? Stanowią o tym m.in. przepisy art. 236 § 5 KPK – konieczność współpracy przy realizacji podsłuchu z operatorami telekomunikacyjnymi, art. 239 KPK – obowiązek poinformowania osoby podsłuchiwanej, najpóźniej do czasu zakończenia postępowania, o fakcie stosowania wobec niej podsłuchu.