Krytycy obecnego obozu władzy są przekonani, że ludzie godzą się na rosnącą opresyjność państwa w zamian za poczucie ekonomicznego i socjalnego bezpieczeństwa. Walka z PiS toczy się pod hasłami obrony demokracji, wolności. Te kategorie są dość ulotne. Człowiek harujący za kilka złotych dziennie w ochronie nie czuł się wcale wolny, mimo że nikt pewnie wtedy nie atakował i nie naruszał niezawisłości sędziowskiej. Wprowadzenie godzinowej stawki minimalnej było dla tych biednych ludzi pilnujących za psie pieniądze dobytku bogatych sprawą ważniejszą niż monteskiuszowska zasada podziału władzy na sądowniczą, wykonawczą i ustawodawczą.