Pojednanie jest możliwe

Nie do Kościoła należy rozliczanie historii, rewizja podręczników, ustalanie odpowiedzialności prawnej i politycznej za zbrodnie przeszłości. To materia dla historyków i polityków – pisze publicystka „Rzeczpospolitej”

Publikacja: 15.02.2010 02:18

Pojednanie jest możliwe

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Nie podzielam pesymizmu Tomasza Terlikowskiego w sprawie wspólnego oświadczenia Kościoła w Polsce i Cerkwi rosyjskiej. Nieporozumienia jeśli powstaną, to nie tam, gdzie wskazuje.

[srodtytul]Nie historia, ale prozelityzm[/srodtytul]

W tekście „Bez nadziei na pojednanie” Terlikowski z jednej strony niepokoi się, że Kościół katolicki w Polsce i Cerkiew prawosławna w Rosji, które rozpoczęły rozmowy na temat aktu pojednania, zostaną wykorzystane przez polityków do realizacji ich partykularnych interesów. Z drugiej strony widać, że chciałby właśnie wykorzystać je w takich celach, skoro od hierarchów obu Kościołów w duchowym akcie pojednania wymaga załatwienia spraw, które do niego nie należą. Pisze, że pojednanie Kościołów nie zastąpi pojednania narodowego, a jednocześnie chciałby, aby tak się stało.

To jednak nie do Kościoła należy rozliczanie historii, rewizja podręczników, ustalanie odpowiedzialności prawnej i politycznej za zbrodnie przeszłości. To materia dla historyków i polityków, z polsko-rosyjską Komisją do spraw Trudnych włącznie.

Prawdą jest, że od wieków istnieje zbieżność działania Cerkwi moskiewskiej i władców Rosji, że Cerkiew nie zrobi żadnych poważnych kroków bez przyzwolenia Kremla. Ale prawdą jest też, że od setek lat nie było ze strony zwierzchników Kościoła prawosławnego w Rosji takiego otwarcia na zewnątrz, na Watykan i Kościół katolicki w Polsce. Dlatego nie podzielam pesymizmu Tomasza Terlikowskiego, iż nie ma nadziei na oświadczenie episkopatu Polski i Cerkwi rosyjskiej, gdyż ugrzęźnie ono w sporach historycznych i proceduralnych, a jeśli powstanie, to „będzie pustym gestem, opartym na fałszywych przesłankach historycznych”.

[wyimek]Pewnie gdyby prymas Wyszyński wiedział, że odpowiedź biskupów niemieckich będzie tak rozczarowująca, orędzie do nich by nie powstało[/wyimek]

Jeżeli miałoby ono ugrzęznąć, to nie z powodu ustalania jedynej prawdziwej wersji historii, bo ta materia należy do historyków, ale wówczas, gdy tematem oświadczenia stałaby się nie najlepsza sytuacja katolików w Rosji, prozelityzm (przejmowanie wiernych prawosławnych przez Kościół katolicki) i uniatyzm (włączanie do Kościoła katolickiego lokalnych Cerkwi prawosławnych). Te kwestie od lat są przyczyną sporu Cerkwi z Watykanem i prawdopodobnie trudno byłoby jej dojść do porozumienia z Kościołem rzymskokatolickim w Polsce, nawet jeśli te kwestie nie dotyczą już go dziś bezpośrednio.

[srodtytul]Strach przed ziomkostwami[/srodtytul]

Problemem pozostaje więc, jakich sfer miałoby dotyczyć wspólne oświadczenie, będące początkiem duchowego porozumienia obu Kościołów i narodów. Na pewno jego podstawą mogłoby być, na co już się wskazuje, cierpienie narodu polskiego i rosyjskiego spowodowane komunistycznym totalitaryzmem, prześladowania obu Kościołów, a przede wszystkim krew męczenników, którzy ginęli bez nienawiści do oprawców. Cerkiew rosyjska wyniosła na ołtarze już ok. 1200 męczenników czasów komunizmu.

Terlikowski za wzór pojednania stawia słynne orędzie biskupów polskich do niemieckich z 1965 roku. Problem w tym, że patrzymy na nie z dzisiejszej perspektywy – dobrych, choć przecież niewolnych od napięć relacji polsko-niemieckich. Dlatego warto przypomnieć, że orędzie było aktem jednostronnym i nie wiadomo, czy by powstało, gdyby prymas Stefan Wyszyński przewidział, jak daleko rozczarowująca będzie odpowiedź biskupów niemieckich i jak autentyczny będzie sprzeciw Polaków niegotowych jeszcze na pojednanie.

Biskupi niemieccy, trzeba to wyraźnie powiedzieć, w 1965 roku stchórzyli: nie uznali ani granicy na Odrze i Nysie, ani nie wyrzekli się prawa do stron rodzinnych. Bali się reakcji silnych ziomkostw i nie chcieli zrobić nic, co komplikowałoby szyki dyplomacji niemieckiej.

Podstawą do porozumienia między narodami, ale i między Kościołami stało się dopiero podpisanie układu między PRL a NRF w grudniu 1970 roku. Dzięki uznaniu przez Niemcy granicy na Odrze i Nysie ziemie zachodnie i północne oficjalnie włączono wtedy – w 1972 roku – do polskich diecezji. I w tym sensie trudno przecenić orędzie, które było niezwykle odważnym aktem, szczególnie że pisanym przez polski episkopat w imieniu narodu, który nie miał wówczas swoich reprezentantów wybranych w wolnych wyborach.

[srodtytul]Duchowe i religijne[/srodtytul]

Ale dzisiaj sytuacja jest inna. Kościół nie musi pełnić roli zastępczej. Ma również doświadczenie innego pojednania – z Kościołem greckokatolickim na Ukrainie. Historia Polaków i Ukraińców jest bardzo mocno obciążona. Niemniej w 2005 roku hierarchom obu Kościołów udało się przenieść pojednanie w obszar duchowy, religijny, inne kwestie zostawiając politykom i historykom. Akt pojednania Kościołów nie zakończył tego procesu, który w istocie dopiero się zaczął na różnych płaszczyznach, ale na pewno był mu pomocny.

Właśnie o tego rodzaju porozumienie chodzi w przypadku Kościoła w Polsce i Cerkwi rosyjskiej. A takie pojednanie – wbrew temu, co utrzymuje Terlikowski – jest możliwe.

Nie podzielam pesymizmu Tomasza Terlikowskiego w sprawie wspólnego oświadczenia Kościoła w Polsce i Cerkwi rosyjskiej. Nieporozumienia jeśli powstaną, to nie tam, gdzie wskazuje.

[srodtytul]Nie historia, ale prozelityzm[/srodtytul]

Pozostało 96% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?