Na placu Czerwonym być trzeba

Prezydent Kaczyński powinien znaleźć się w Moskwie 9 maja. A jeśli on, to i Kompania Honorowa Wojska Polskiego

Publikacja: 29.03.2010 19:33

Piotr Skwieciński

Piotr Skwieciński

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

[wyimek][link=http://blog.rp.pl/skwiecinski/2010/03/29/na-placu-czerwonym-byc-trzeba/" "target=_blank]Weź udział w dyskusji[/link][/wyimek]

Piotr Zychowicz uważa, że Kompania Reprezentacyjna Wojska Polskiego nie powinna jechać do Moskwy na rocznicę kapitulacji III Rzeszy ([link=http://www.rp.pl/artykul/9157,453767_Zychowicz__Swieto_sowieckiego_imperializmu.html" "target=_blank]"Święto rosyjskiego imperializmu"[/link]). Bo ZSRR nas krzywdził. I bo z okazji święta mają w Moskwie zawisnąć plakaty ze Stalinem (nb. z tego władze rosyjskiej stolicy już się wycofały).

Jednocześnie wyjazd do Moskwy rozważa Lech Kaczyński. I sygnały dobiegające z Kancelarii Prezydenta wskazywały, że jego decyzja będzie pozytywna, gdy sytuację zakłóciła informacja, iż na plac Czerwony zaproszony został też generał Jaruzelski (jako jedna z byłych głów państw koalicji antyhitlerowskiej osobiście walczących na wojnie). W tej sytuacji wielu zaczęło odradzać prezydentowi wyjazd. Uważam, że niesłusznie, że prezydent powinien polecieć do Moskwy, i że oddział WP też powinien się tam znaleźć.

[srodtytul]Nienawidzący innych i siebie?[/srodtytul]

Pięć lat temu w czasie dyskusji, czy do Moskwy na 60-lecie zakończenia wojny powinien jechać ówczesny prezydent, pisałem w "Rzeczpospolitej", że powinien, bo odmowa wizyty byłaby zachowaniem, "które wpisywałyby się w konsekwentnie lansowaną na Zachodzie wizję Polski jako kraju owładniętego antyrosyjską histerią aż do irracjonalności. Kraju przez to niebezpiecznego. Kraju, którego wizje i przemyślenia dotyczące polityki wschodniej nie powinny w związku z tym być przez tenże Zachód traktowane poważnie". Bo "czy tego chcemy, czy nie, demonstracyjna nieobecność polskiego prezydenta w Moskwie w dniu, w którym na Kreml zwrócone będą oczy świata (i to zwrócone pozytywnie, bo rocznica zwycięstwa nad III Rzeszą jest w świecie odbierana pozytywnie, bez niuansów), dałaby asumpt do postrzegania obecnych i ewentualnych przyszłych napięć między Warszawą a Rosją przez pryzmat wizji naszego kraju jako państwa prowadzącego nie politykę realną, tylko politykę historycznych resentymentów".Uważam te opinie za aktualne. Co więcej, teraz wizyta prezydenta w Moskwie stała się (właśnie ze względu na wizerunek naszego kraju) jeszcze ważniejsza.

Po pierwsze – paradoksalnie – właśnie dlatego, że zaproszono Jaruzelskiego. Niezależnie bowiem od tego, co sądzimy o szefie WRON, to gdyby prezydent Polski postanowił nie jechać na uroczystości o międzynarodowej randze właśnie ze względu na obecność innego polskiego działacza państwowego, to w świecie byłoby to odebrane niedobrze. Bardzo pasowałoby do wizji kraju, w którym małostkowi politycy rozdzierani są wewnątrzpolską nienawiścią do tego stopnia, że dyktuje im ona, co mają robić nie tylko w sprawach wewnętrznych, ale i międzynarodowych. A rosyjska propaganda z pewnością potrafiłaby intensyfikować tę – i bez tego trudną do odparcia – opinię.

Po drugie ostatnie miesiące to czas odprężenia polsko-rosyjskiego. Kreml wykonuje ocieplające gesty, sugeruje, że może pójść dalej. Oczywiście nie za darmo – chce, by Polska ograniczyła wsparcie dla Ukrainy i Gruzji, żeby przestała odgrywać na Zachodzie rolę czołowego antymoskiewskiego lobbysty. Jest kwestią suwerennej polskiej decyzji, dokonywanej w chłodnej atmosferze i po analizie rachunku sił, zysków, strat oraz rzeczywistych i potencjalnych sojuszników, jak zachować się wobec tego rosyjskiego postulatu. Ale w tej sytuacji tym bardziej nie możemy sobie pozwolić na propagandowo niekorzystną nieobecność w Moskwie. Ze względu na dotychczasowe rosyjskie gesty byłaby ona bowiem zrozumiana jako odrzucenie wyciągniętej ręki. A to się nigdy nie podoba.

[srodtytul]Gra o lewicę[/srodtytul]

Względy wewnętrzne również powinny skłaniać prezydenta do decyzji "na tak". Przypomnijmy epizod z września. Kilka dni po przemówieniu Putina na Westerplatte rząd wykonał kontrolowany przeciek, jakoby kilka dni przed przylotem rosyjskiego premiera Lech Kaczyński miał żądać od Donalda Tuska odwołania tej wizyty. Było oczywiste, że spin doktorzy PO zagrali w ten sposób po zapoznaniu się z badaniami socjologicznymi. A te mówiły, że większości społeczeństwa wizyta Putina się podobała. Bo większość społeczeństwa jest sceptyczna wobec antagonizowania sąsiadów… Dlatego sądzę, że nie jadąc do Moskwy, prezydent straciłby punkty w rozgrywce z rządem.Poza tym za kilka miesięcy będą wybory, prezydent zabiega, żeby w drugiej turze wyborcy lewicowi poparli go, a co najmniej zostali w domu. Otóż patrząc z tego punktu widzenia, zbojkotowanie moskiewskich uroczystości byłoby kontrskuteczne. Ze względu na Jaruzelskiego właśnie. Elektorat lewicowy jest wciąż peerelowski. Spektakularna demonstracja obrzydzenia wobec ikony PRL, jaką jest generał, wyborcom lewicowym utrudniłaby taką decyzję. A tym, którzy z niechęcią i obawą patrzą na taką możliwość – czyli partii rządzącej, ale również wielu politykom SLD – ułatwiłaby rozgrywkę.

Wreszcie – wszystko to ma miejsce tuż po zamachach w moskiewskim metrze. Ogłoszenie w tych okolicznościach decyzji o niejechaniu na plac Czerwony byłoby – i w Polsce, i w Rosji, i na wyczulonym na terroryzm Zachodzie – odebrane jako brak elementarnej empatii.

Z wszystkich tych względów prezydent powinien znaleźć się w Moskwie. A jeśli on, to i Kompania Honorowa, bo jej nieobecność w sytuacji obecności prezydenta byłaby niezrozumiała.

Zychowicz pisze, że w obchodach rosyjskich polscy żołnierze mogliby wziąć udział, ale w radzieckich – nie. Otóż rosyjska narracja historyczna jest narracją jednoczącą, łączącą carów, Lenina, Denikina i Armię Czerwoną. My tego nie zmienimy. Zwłaszcza gestami, które szkodzą naszym realnym interesom.

[i]Autor jest współpracownikiem "Rzeczpospolitej". Był m.in. prezesem PAP[/i]

[wyimek][link=http://blog.rp.pl/skwiecinski/2010/03/29/na-placu-czerwonym-byc-trzeba/" "target=_blank]Weź udział w dyskusji[/link][/wyimek]

Piotr Zychowicz uważa, że Kompania Reprezentacyjna Wojska Polskiego nie powinna jechać do Moskwy na rocznicę kapitulacji III Rzeszy ([link=http://www.rp.pl/artykul/9157,453767_Zychowicz__Swieto_sowieckiego_imperializmu.html" "target=_blank]"Święto rosyjskiego imperializmu"[/link]). Bo ZSRR nas krzywdził. I bo z okazji święta mają w Moskwie zawisnąć plakaty ze Stalinem (nb. z tego władze rosyjskiej stolicy już się wycofały).

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku