[wyimek][link=http://blog.rp.pl/skwiecinski/2010/03/29/na-placu-czerwonym-byc-trzeba/" "target=_blank]Weź udział w dyskusji[/link][/wyimek]
Piotr Zychowicz uważa, że Kompania Reprezentacyjna Wojska Polskiego nie powinna jechać do Moskwy na rocznicę kapitulacji III Rzeszy ([link=http://www.rp.pl/artykul/9157,453767_Zychowicz__Swieto_sowieckiego_imperializmu.html" "target=_blank]"Święto rosyjskiego imperializmu"[/link]). Bo ZSRR nas krzywdził. I bo z okazji święta mają w Moskwie zawisnąć plakaty ze Stalinem (nb. z tego władze rosyjskiej stolicy już się wycofały).
Jednocześnie wyjazd do Moskwy rozważa Lech Kaczyński. I sygnały dobiegające z Kancelarii Prezydenta wskazywały, że jego decyzja będzie pozytywna, gdy sytuację zakłóciła informacja, iż na plac Czerwony zaproszony został też generał Jaruzelski (jako jedna z byłych głów państw koalicji antyhitlerowskiej osobiście walczących na wojnie). W tej sytuacji wielu zaczęło odradzać prezydentowi wyjazd. Uważam, że niesłusznie, że prezydent powinien polecieć do Moskwy, i że oddział WP też powinien się tam znaleźć.
[srodtytul]Nienawidzący innych i siebie?[/srodtytul]
Pięć lat temu w czasie dyskusji, czy do Moskwy na 60-lecie zakończenia wojny powinien jechać ówczesny prezydent, pisałem w "Rzeczpospolitej", że powinien, bo odmowa wizyty byłaby zachowaniem, "które wpisywałyby się w konsekwentnie lansowaną na Zachodzie wizję Polski jako kraju owładniętego antyrosyjską histerią aż do irracjonalności. Kraju przez to niebezpiecznego. Kraju, którego wizje i przemyślenia dotyczące polityki wschodniej nie powinny w związku z tym być przez tenże Zachód traktowane poważnie". Bo "czy tego chcemy, czy nie, demonstracyjna nieobecność polskiego prezydenta w Moskwie w dniu, w którym na Kreml zwrócone będą oczy świata (i to zwrócone pozytywnie, bo rocznica zwycięstwa nad III Rzeszą jest w świecie odbierana pozytywnie, bez niuansów), dałaby asumpt do postrzegania obecnych i ewentualnych przyszłych napięć między Warszawą a Rosją przez pryzmat wizji naszego kraju jako państwa prowadzącego nie politykę realną, tylko politykę historycznych resentymentów".Uważam te opinie za aktualne. Co więcej, teraz wizyta prezydenta w Moskwie stała się (właśnie ze względu na wizerunek naszego kraju) jeszcze ważniejsza.