Ile „obywatelskości” jest dziś w Platformie Obywatelskiej? Wnioskując choćby z majowego orędzia lidera tej partii – niewiele. Donald Tusk wybrał łatwy i wcale nie tani populizm. Mimo wciąż wysokich notowań nie musi to jednak oznaczać, że spełnia w ten sposób oczekiwania wyborców. Mowa nie o kibicach dwóch walczących na śmierć i życie obozów, ale o obywatelach, którym sfera publiczna nie jest obojętna. O ludziach, którzy mając więcej niż sceptyczny stosunek do polityki, poparli PO, ponieważ mieli nadzieję, że akurat ta partia otworzy im większą przestrzeń do działania niż poprzednicy.
Szef PiS Jarosław Kaczyński podchodził zawsze z dystansem do opowieści o bujnie rozkwitającym w Polsce społeczeństwie obywatelskim. Z przekąsem mówił, że chociaż dużo podróżuje po kraju, jakoś nie udało mu się spotkać zbyt wielu charyzmatycznych liderów skupiających ludzi wokół siebie i szczytnych idei. Nie podzielał także entuzjazmu co do działań odrodzonych samorządów. Przeciwnie, wielokrotnie zwracał uwagę na oplatające kraj patologiczne lokalne układy. Był przeciwny dalszemu przekazywaniu „w dół” kompetencji i pieniędzy.
Donald Tusk pięknie się z nim w tej kwestii różnił. Zawsze i wszędzie podkreślał swoją wiarę w samorząd lokalny, a po objęciu władzy zapowiedział szybkie oddanie w ręce samorządowców wszystkiego, co tylko możliwe, z telewizją publiczną włącznie. Także w kwestii oceny siły i możliwości III sektora, czyli organizacji pozarządowych, nie stronił od entuzjazmu. Trafnie ocenił siłę nieformalnych i spontanicznych akcji obywatelskich, niezwykle skutecznych w dobie Internetu. Siły tej doświadczył zresztą na własnej skórze, bo właśnie taka akcja („antykaczystowska”) w trakcie ostatnich wyborów wyniosła go do władzy.
Jeśli premier chce wyrównywać szanse, niech „odpuści” kupowanie wszystkim dzieciom komputerów, a zainteresuje się reformą szkolnictwa zawodowego
Wygląda jednak na to, że po zajęciu gabinetu premiera entuzjazm Donalda Tuska wobec społeczeństwa obywatelskiego osłabł. Będąc w opozycji, lider PO pasjami odwoływał się do etosu obywatelskiego, rzekomo zagrożonego przez dyktatorskie zapędy rządzącego PiS. Później uznał prawdopodobnie, że obywatel-Polak spełnia się głównie w akcjach nieposłuszeństwa, a duch czynu budzi się w nim jedynie w chwilach zagrożenia.