Platforma wszystkich konsumentów

W opozycji Donald Tusk odwoływał się do etosu obywatelskiego, zagrożonego przez dyktatorskie zapędy PiS. Po zajęciu gabinetu premiera jego entuzjazm wobec społeczeństwa obywatelskiego osłabł – twierdzi publicysta Piotr Legutko

Aktualizacja: 21.05.2008 08:50 Publikacja: 21.05.2008 01:54

Red

Ile „obywatelskości” jest dziś w Platformie Obywatelskiej? Wnioskując choćby z majowego orędzia lidera tej partii – niewiele. Donald Tusk wybrał łatwy i wcale nie tani populizm. Mimo wciąż wysokich notowań nie musi to jednak oznaczać, że spełnia w ten sposób oczekiwania wyborców. Mowa nie o kibicach dwóch walczących na śmierć i życie obozów, ale o obywatelach, którym sfera publiczna nie jest obojętna. O ludziach, którzy mając więcej niż sceptyczny stosunek do polityki, poparli PO, ponieważ mieli nadzieję, że akurat ta partia otworzy im większą przestrzeń do działania niż poprzednicy.

Szef PiS Jarosław Kaczyński podchodził zawsze z dystansem do opowieści o bujnie rozkwitającym w Polsce społeczeństwie obywatelskim. Z przekąsem mówił, że chociaż dużo podróżuje po kraju, jakoś nie udało mu się spotkać zbyt wielu charyzmatycznych liderów skupiających ludzi wokół siebie i szczytnych idei. Nie podzielał także entuzjazmu co do działań odrodzonych samorządów. Przeciwnie, wielokrotnie zwracał uwagę na oplatające kraj patologiczne lokalne układy. Był przeciwny dalszemu przekazywaniu „w dół” kompetencji i pieniędzy.

Donald Tusk pięknie się z nim w tej kwestii różnił. Zawsze i wszędzie podkreślał swoją wiarę w samorząd lokalny, a po objęciu władzy zapowiedział szybkie oddanie w ręce samorządowców wszystkiego, co tylko możliwe, z telewizją publiczną włącznie. Także w kwestii oceny siły i możliwości III sektora, czyli organizacji pozarządowych, nie stronił od entuzjazmu. Trafnie ocenił siłę nieformalnych i spontanicznych akcji obywatelskich, niezwykle skutecznych w dobie Internetu. Siły tej doświadczył zresztą na własnej skórze, bo właśnie taka akcja („antykaczystowska”) w trakcie ostatnich wyborów wyniosła go do władzy.

Jeśli premier chce wyrównywać szanse, niech „odpuści” kupowanie wszystkim dzieciom komputerów, a zainteresuje się reformą szkolnictwa zawodowego

Wygląda jednak na to, że po zajęciu gabinetu premiera entuzjazm Donalda Tuska wobec społeczeństwa obywatelskiego osłabł. Będąc w opozycji, lider PO pasjami odwoływał się do etosu obywatelskiego, rzekomo zagrożonego przez dyktatorskie zapędy rządzącego PiS. Później uznał prawdopodobnie, że obywatel-Polak spełnia się głównie w akcjach nieposłuszeństwa, a duch czynu budzi się w nim jedynie w chwilach zagrożenia.

Zatem gdy władza jest we właściwych rękach, nie ma się już do czego odwoływać, bo nie ma się przeciw komu buntować. Teraz nadszedł czas Polaka-konsumenta. Czas, by wiosną – wiosnę, a nie Polskę zobaczył. A 3 maja spędził z rodziną w parku.

Przekaz PO ma właśnie taki, konsumencki, a nie obywatelski charakter. Mowa w nim o tym, co się każdemu od państwa należy: „darmowych obiadach” (których istnienie wyklucza dekalog liberała), podręcznikach, za które nie trzeba płacić, i komputerze w każdym domu. O zwolnieniach, ulgach, opiece i pomocy. Wszystkie prawa, które – jak wiadomo – są zawsze „bezwarunkowe” i „niezbywalne”, dotyczą obywatela. Wszelkie wyrzeczenia, ograniczenia i obowiązki pozostają po stronie państwa. Jest to wizja odległa o lata świetlne od tego, jak powinno funkcjonować nowoczesne społeczeństwo obywatelskie.

Nie chcąc zakładać, że premier obraża (albo wyjątkowo nisko ocenia) inteligencję słuchaczy, należy przyjąć, że jego wystąpienia publiczne mają charakter nie tylko konsumencki, ale także terapeutyczny. Być może Donald Tusk uznał, że zanim zacznie szczerze i poważnie rozmawiać z rodakami, musi najpierw wyprowadzić ich z traumy, jaką jest bardzo niski poziom zaufania do państwa. Być może uznał, że jeśli powie ludziom, o czym marzą (ale wstydzą się głośno mówić), to poczują się pewniej i nabiorą zaufania. I do państwa, i do siebie nawzajem.

To jednak ryzykowna terapia. Kołyska ułożona z rąk premiera przysporzy mu niewątpliwie jeszcze więcej sympatii, ale do czynu raczej nie porwie. A pracowity przywódca i oszczędni ministrowie sami polskich problemów nie rozwiążą. Od słów: „każde dziecko ma być nakarmione”, nie napełnią się brzuszki.

Czynu potrzeba „na dole”. Czynu, aktywności i samoorganizacji. Bez powszechnego poczucia odpowiedzialności i woli uczestnictwa w życiu publicznym lepiej nie będzie, za to gorzej – jak w banku. Konsumentów ci u nas dostatek. A obywateli gotowych do czynu? Widać opinia premiera na ten temat uległa zasadniczej korekcie.

Skoro o napełnianiu głodnych brzuszków mowa, warto przypomnieć, że jest to tzw. zadanie własne gmin. Co więcej, jeśli w jakiejś dziedzinie kwitnie w Polsce społeczeństwo obywatelskie, to w działalności opiekuńczej i wychowawczej – na pewno.

Zarejestrowanych jest 55 tys. stowarzyszeń i 8 tys. fundacji, w większości deklarujących działalność charytatywną. Przy okazji wypełniania formularzy PIT każdy podatnik mógł się o tym przekonać. Oczywiście sam wpis do KRS to za mało, by wpadać w euforię, ale wystarczy rozejrzeć się wokół, by stwierdzić, że w szeroko rozumianej działalności pomocowej obywatele lepiej się sprawdzają niż państwo. Kto jak kto, ale PO powinna mieć to hasło wypisane na sztandarach.

Polskie fundacje charytatywne wciąż mają charakter żebraczy (taka karma), ale niepokoi to, że nie są rozpieszczane ani przez państwo, ani przez sponsorów. Z jednej strony chcielibyśmy, by były skuteczne i profesjonalne, by państwo pomocnicze stawało się ciałem, ale z drugiej strony nie traktujemy ich do końca serio. A przykład idzie z góry.

W ten sposób ogromny i wciąż rosnący rynek – miejsce, na którym spotykają się ludzie mający pieniądze i ci, którzy tych pieniędzy potrzebują – nie może zyskać sprawnie działających instrumentów. Szybko ich zresztą nie zyska. Po co, skoro państwo nakarmi, kupi, pomoże.

Rząd wyraźnie stawia na rybę, a nie wędkę. W ustach liberała to dość szokująca teza, nawet jeśli jest to liberał prawie wszystkich Polaków. Czytając komentarze internautów do majowego orędzia (znacznie różniące się od pełnych uznania opinii eksperckich), można odnieść wrażenie, że odbijając opozycji elektorat socjalny, premier mocno nadszarpnął swoją reputację w oczach swego naturalnego zaplecza.

To może paradoks, ale Donald Tusk wyraźnie nie docenia obywatelskiego potencjału Polaków. Chociaż deklaruje się jako zwolennik taniego i ograniczonego państwa, wrzuca na jego barki zadania, które już w czasach wczesnego Buzka zostały przerzucone „w dół”.

Tu prochu nie trzeba wymyślać, wystarczy konsekwencja we wspieraniu zarówno samorządów, jak i dzieł dobroczynnych. To samo dotyczy nowoczesnej edukacji. Jeśli premier chce wyrównywać szanse, niech odpuści kupowanie wszystkim dzieciom komputerów, a zainteresuje się reformą szkolnictwa zawodowego.

Donald Tusk nie dyskontuje tego, że największy kapitał, jaki posiada, to młodzi (niektórzy już tylko duchem), aktywni Polacy, którzy nie mają nic przeciw temu, by od nich wymagać, bo i tak sami wymagają od siebie. Widać uznał, że i on sobie bez nich poradzi, i oni bez niego.

Autor jest redaktorem naczelnym „Dziennika Polskiego”

Ile „obywatelskości” jest dziś w Platformie Obywatelskiej? Wnioskując choćby z majowego orędzia lidera tej partii – niewiele. Donald Tusk wybrał łatwy i wcale nie tani populizm. Mimo wciąż wysokich notowań nie musi to jednak oznaczać, że spełnia w ten sposób oczekiwania wyborców. Mowa nie o kibicach dwóch walczących na śmierć i życie obozów, ale o obywatelach, którym sfera publiczna nie jest obojętna. O ludziach, którzy mając więcej niż sceptyczny stosunek do polityki, poparli PO, ponieważ mieli nadzieję, że akurat ta partia otworzy im większą przestrzeń do działania niż poprzednicy.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?