Mazury wciąż niechronione

Przeciwnicy parku narodowego na Mazurach tworzą zwarty front. Niestety, po ich stronie opowiada się, jak dotąd, Ministerstwo Środowiska – twierdzi znany pisarz

Aktualizacja: 19.03.2009 01:52 Publikacja: 19.03.2009 01:48

Wszystkie „najpiękniejsze miejsca na ziemi” na międzynarodowych listach to parki narodowe. Wyjątkiem

Wszystkie „najpiękniejsze miejsca na ziemi” na międzynarodowych listach to parki narodowe. Wyjątkiem są polskie Mazury

Foto: Fotorzepa, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

Red

Szwajcarska fundacja New 7 Wonders umieściła niedawno jeziora mazurskie wśród 261 najpiękniejszych miejsc na Ziemi. Z tej listy, w drodze głosowania, będzie wybranych 77 wyjątkowych miejsc – cudów natury. Już sama nominacja mówi wiele: jeziora mazurskie znalazły się obok Wielkiego Kanionu Kolorado, Kilimandżaro i wodospadu Niagara.

Ale w związku z tą wiadomością powracają pytania: jak dbamy o nasz cud natury? Czy jest dostatecznie chroniony? Czy widoczne na Mazurach ożywienie i zadowolenie samorządów z powodu tej nominacji idzie w parze z troską o rzeczywistą ochronę przyrody?

[srodtytul]Płot do wody[/srodtytul]

Deklaracje i słowa niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Przede wszystkim nadal nie ma na Mazurach parku narodowego. Nie powstał mimo dziesięcioleci starań – od lat 60. ubiegłego wieku, kiedy to prof. Władysław Szafer, wybitny polski przyrodnik, jako pierwszy zabiegał o jego utworzenie.

Istnieje wprawdzie Mazurski Park Krajobrazowy obejmujący część Puszczy Piskiej, Jezioro Mokre i kawałek rzeki Krutyni. Ale Mazurski Park Krajobrazowy nie chroni dostatecznie przyrody nawet na tym niewielkim obszarze, ponieważ ustawa o ochronie przyrody z 16 kwietnia 2004 roku nie daje takich możliwości. Zbyt wiele koncesji przewidziano dla leśników, myśliwych, rolników, inwestorów itp.

Tymczasem zagrożenia są ogromne. Na Mazurach spędzam co roku wiele miesięcy. Dewastację przyrody obserwuję od lat. Pisałem już na ten temat („Zanikający pejzaż” „Rzeczpospolita, „Plus Minus”, 19 listopada 2005 r.). Niestety, od tamtego czasu nic się nie zmieniło.

[wyimek]Dla leśników Mazury to tylko wielkie magazyny drewna. Dla myśliwych to jedynie tereny łowieckie. Dla przewoźników – najkrótsza trasa przejazdów do wschodniej granicy[/wyimek]

Przez najpiękniejsze miejscowości MPK – Mikołajki, Ruciane, Zgon – nadal każdej doby przejeżdżają tysiące tirów. Jadą w dzień i w nocy, powodując wypadki, zabijając ludzi i zwierzęta, zatruwając powietrze i niszcząc wąskie mazurskie drogi. Turyści francuscy, którzy odwiedzili znajomych, nie mogli zrozumieć, jak mogliśmy do tego dopuścić, żeby jeździły tędy tiry.

Rozprzestrzenia się chaotyczne budownictwo letniskowe. Ludzie budują nad jeziorami – w najpiękniejszych miejscach. Grodzą natychmiast posesje i odcinają dostęp do jezior. Oczywiście wbrew ustawie o ochronie wód (art. 27). Marek Broniarek – dziennikarz związany z Mazurami – opisał przypadek biznesmena, który nie tylko wpuścił płot do wody, z dwóch stron zamykając dostęp do jeziora Roś, ale też powiększył swoją nadbrzeżną działkę o kilka tysięcy metrów kwadratowych, zasypując część jeziora gruzem i śmieciami.

Władze miejscowe z Pisza nie zareagowały, a śledztwo w prokuraturze utknęło („Fakty Piskie” nr 74, maj 2008 r.). Znane są już następne przypadki powiększania działek kosztem jezior: w Nidzie (teren rezerwatu Jezioro Nidzkie), w Cierzpiętach (planowany rezerwat Jezioro Mokre) i nad jeziorem Śniardwy.

[srodtytul]Huczą strzały[/srodtytul]

Od roku 2004 na Mazurach, jak zresztą na terenie całego kraju, wycinane są aleje przydrożne, które szczególnie tu, a także na Warmii i Pomorzu, stanowią wyjątkowo piękny element krajobrazu. W ciągu ostatnich lat wycięto dziesiątki tysięcy drzew. Swobodną wycinkę umożliwił art. 83 znowelizowanej ustawy o ochronie przyrody (jak na ironię!), który zniósł obowiązek uzgodnień z wojewódzkimi konserwatorami przyrody.

Decydują teraz miejscowe władze i drogowcy, a pole do najróżniejszych malwersacji i korupcji jest otwarte. Argument, jaki zwolennicy likwidacji alei przydrożnych powtarzają od lat, jest jeden: bezpieczeństwo kierowców. Drzewa stanowią zagrożenie. Ale czy nie większym zagrożeniem jest sprzedaż alkoholu na stacjach benzynowych? Dowód szczególnej hipokryzji: z jednej strony karze się pijanych kierowców, a z drugiej zachęca do kupna alkoholu!

Na Mazurach – także w granicach Mazurskiego Parku Krajobrazowego – trwa nieprzerwanie wyrąb lasów. Tylko w pobliżu mojego domu w ciągu ostatnich kilkunastu lat wycięto dziesiątki hektarów starodrzewów, niszcząc bezpowrotnie ekosystemy charakterystyczne dla lasów mazurskich i – oczywiście – nie licząc się z perspektywą utworzenia tu parku narodowego.

W listopadzie ubiegłego roku, wędrując z przyjaciółmi nad Jeziorem Mokrym, zauważyłem leżące przy drodze pnie wyciętych dębów. Miały średnicę powyżej jednego metra. Przy ziemi, w miejscach, gdzie zostały wycięte, około półtora metra, czyli w obwodach ok. 3 – 4 metrów. A więc rosły nad Jeziorem Mokrym nawet od 300 lat!

Sfotografowaliśmy wycięte dęby, opisaliśmy miejsca, załączyliśmy fotografie, podaliśmy wymiary i rozesłaliśmy pisma do dyrekcji parku, do Nadleśnictwa Strzałowo (na którego terenie rosły) i wojewódzkiego konserwatora przyrody. Pytaliśmy, dlaczego te pomnikowe drzewa wycięto i kto o tym decydował.

Z odpowiedzi, jaką otrzymaliśmy, wynikało, że dęby były całkowicie obumarłe. Podkreślono, że leśnicy mają prawo wycinać drzewa bez porozumienia z dyrekcją parku krajobrazowego. No dobrze, ale czy przeprowadzono badania? Czy były ekspertyzy dendrologów? Czy na terenie parków krajobrazowych rzeczywiście tego typu kilkusetletnie drzewa leśnicy mogą wycinać? Wystarczy pokazać palcem?

Na Mazurach z roku na rok wzmaga się aktywność myśliwych. Na leśnych duktach, przy ścieżkach i przesmykach, nad łąkami śródleśnymi – wszędzie można zobaczyć ambony myśliwskie. Z reguły w pobliżu, na linii strzału, ustawiane są tzw. lizawki – słupy z solą dla zwabiania jeleni. Jak taką metodę można pogodzić z etyką myśliwską?

Wspomnę już tylko o nagminnym wjeżdżaniu samochodami w głąb lasów (zakaz wjazdu nie obowiązuje myśliwych!), o wielkich polowaniach z nagonkami, a także o wypadkach polowań w rezerwatach. Efekt tej aktywności jest jeden: zwierząt jest coraz mniej. Przed kilku laty, we wrześniu i w październiku, gdy wychodziłem wieczorami przed dom, aby posłuchać ryku jeleni walczących o łanie, pobliski las aż huczał. Od kilku lat odzywają się pojedynczo – wkrótce milkną. Częściej słyszę strzały.

[srodtytul]Sznury tirów[/srodtytul]

Spróbujmy podsumować: przy bardziej rygorystycznych przepisach chroniących przyrodę obowiązujących na terenach parków narodowych wyrąb lasów, przejeżdżające sznury tirów, wycinanie alei przydrożnych, dzikie budownictwo, polowania nie byłyby tutaj możliwe. Przynajmniej na obszarze obecnego Mazurskiego Parku Krajobrazowego i na jego obrzeżach.

Dlatego opór ludzi, którzy czerpią korzyści z obecnego stanu, jest tak silny. Lasy mazurskie są przez leśników traktowane jako wielkie magazyny drewna. Brzegi jezior dla wielu ludzi z miast stanowią jedynie miejsce, gdzie warto zbudować dom. Myśliwi będą bronić terenów łowieckich. Przewoźnicy – najkrótszych tras przejazdów do wschodniej granicy.

Wszyscy ci przeciwnicy parku narodowego na Mazurach tworzą zwarty front. Niestety, po ich stronie opowiada się, jak dotąd, Ministerstwo Środowiska. Argumenty powtarzane od lat są takie same: zahamowanie rozwoju gospodarczego, związany z tym brak zgody lokalnych samorządów i opór miejscowej ludności. Brak funduszy.

Z drugiej strony są przyrodnicy – naukowcy z Państwowej Rady Ochrony Przyrody (PROP), stowarzyszenia społeczne, organizacje pozarządowe, ekolodzy i publicyści. Argumenty tej strony także są niezmienne: park narodowy jest jedyną skuteczną formą ochrony przyrody mazurskiej. Jeżeli nie powstanie, dewastacja będzie trwała nadal. Mazury stracą swój niepowtarzalny charakter.

Warto w tym miejscu przytoczyć opinię Państwowej Rady Ochrony Przyrody – gremium składającego się z najwybitniejszych przedstawicieli nauk przyrodniczych w Polsce. W odpowiedzi na apel dwóch stowarzyszeń społecznych, skierowany do ministra środowiska Jana Szyszki w roku 2007 (kopie tego apelu otrzymali także prezydent Lech Kaczyński i ówczesny premier Jarosław Kaczyński), czytamy: „Rada przyłącza się do państwa apelu. PROP postrzega utworzenie Mazurskiego Parku Narodowego w szerszym kontekście (…) dla zabezpieczenia reprezentatywnej części polskich walorów przyrodniczych konieczne jest utworzenie jeszcze co najmniej trzech parków narodowych (Jurajskiego, Mazurskiego i Turnickiego (…), kilkudziesięciu parków krajobrazowych i kilkuset rezerwatów przyrody. Tymczasem PROP z niepokojem zauważa, że prace nad uzupełnieniem i optymalizacją krajowego systemu form ochrony przyrody od kilku lat prawie zupełnie zamarły”.

[srodtytul]Ministrowie: leśnicy i myśliwi[/srodtytul]

A więc jak to właściwie jest z ochroną przyrody w Polsce? Przedstawiciele nauk przyrodniczych alarmują, szwajcarska fundacja umieszcza jeziora mazurskie na liście najpiękniejszych miejsc na ziemi, a Ministerstwo Środowiska milczy lub odpowiada ogólnikami. Ale czy może być inaczej, skoro kolejni ministrowie wyznaczani są z klucza partyjnego, przy czym z reguły to leśnicy i myśliwi? To jasne, że bardziej przekonują ich argumenty kolegów niż apele przyrodników.

Krótko mówiąc: aby problem ochrony przyrody w Polsce przestał być traktowany jak uciążliwy kłopot, potrzebny jest minister na miarę profesora Władysława Szafera. Nic tu nie zdziałają ludzie, którzy biernie przyglądają się wycince alei przydrożnych, akceptują projekt obwodnicy przez unikalne tereny przyrodnicze lub nie wiedzą o projekcie budowy przez rosyjski koncern Łukoil bazy przeładunkowej paliw na obrzeżach Puszczy Białowieskiej.

Wszystkie lub prawie wszystkie „najpiękniejsze miejsca na ziemi” na liście szwajcarskiej fundacji, to parki narodowe. W Polsce jeziora mazurskie wciąż pozostają poza szczególną ochroną. I niech to będzie ostatni komentarz do tej historii.[i]Autor jest pisarzem, scenarzystą i dramaturgiem, autorem m.in. powieści „Cudowna melina”[/i]

Szwajcarska fundacja New 7 Wonders umieściła niedawno jeziora mazurskie wśród 261 najpiękniejszych miejsc na Ziemi. Z tej listy, w drodze głosowania, będzie wybranych 77 wyjątkowych miejsc – cudów natury. Już sama nominacja mówi wiele: jeziora mazurskie znalazły się obok Wielkiego Kanionu Kolorado, Kilimandżaro i wodospadu Niagara.

Ale w związku z tą wiadomością powracają pytania: jak dbamy o nasz cud natury? Czy jest dostatecznie chroniony? Czy widoczne na Mazurach ożywienie i zadowolenie samorządów z powodu tej nominacji idzie w parze z troską o rzeczywistą ochronę przyrody?

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Źle o Nawrockim, dobrze o Hołowni, w ogóle o Mentzenie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie polityczno - społeczne
Wybory prezydenckie zostały rozstrzygnięte. Wiemy już, co zrobi nowy prezydent
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne