Nie dyskryminujemy mniejszości

Proces zwrotu ziemi jest w naszym kraju prawie zakończony i żadnej dyskryminacji na tle narodowościowym nie ma – przekonuje ambasador Republiki Litewskiej

Publikacja: 20.05.2009 03:31

Egidijus Meil?nas

Egidijus Meil?nas

Foto: Rzeczpospolita, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Red

Przez 15 ostatnich lat, od czasu podpisania traktatu polsko-litewskiego, w życiu Polaków na Litwie wydarzyło się wiele pozytywnego. Jednak czytelnik nieznający rzeczywistej sytuacji po lekturze komentarza Jerzego Haszczyńskiego „Polacy nie chcą pustych obietnic Litwinów” („Rz” 11.05.2009) może odnieść wrażenie, że polska społeczność na Litwie ma najgorsze z możliwych warunki, a ci źli Litwini nie robią nic innego, tylko dążą do wytępienia polskości.

Po pierwsze szkolnictwo polskie na Litwie nie jest – jak twierdzi redaktor Haszczyński – „coraz bardziej gnębione i podupadające”. Oficjalni przedstawiciele władz Polski, zarówno Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jak też Ministerstwa Edukacji Narodowej, przyznają, że sytuacja polskiego szkolnictwa na Litwie jest najlepsza w Europie. Litwa jest jedynym krajem na świecie, oczywiście z wyjątkiem Polski, gdzie osoby narodowości polskiej mogą zdobywać wykształcenie w języku ojczystym, poczynając od przedszkola aż do studiów uniwersyteckich. Mam na myśli studia polonistyczne na Uniwersytecie Wileńskim i na Uniwersytecie Pedagogicznym oraz w filii Uniwersytetu Białostockiego w Wilnie. O ile mi wiadomo, jest to pierwsza i jedyna filia polskiej wyższej uczelni za granicą.

[wyimek]Z sondażu OBOP wynika, że Polacy spośród trzech wymienionych w badaniu państw najlepiej oceniają sytuację rodaków na Litwie[/wyimek]

Nikt nie twierdzi, że w dziedzinie oświaty nie mamy problemów. Rzeczywiście, brakuje podręczników, nie zadowala nas przebieg renowacji budynków. Jednakże należy dostrzec drugą stronę medalu. Po odzyskaniu przez Litwę niepodległości liczba uczniów w polskich szkołach wzrosła dwukrotnie, liczba szkół zwiększyła się o jedną trzecią (obecnie ogólna liczba sięga ponad 100), a wydawane na Litwie polskie podręczniki są używane do nauki nawet w innych krajach.

[srodtytul]Własność nie ma narodowości[/srodtytul]

Po drugie kwestia zwrotu ziemi. Pan redaktor jako znakomity znawca problematyki litewskiej z pewnością wie, że proces ten na Litwie jest prawie zakończony (w skali kraju zwrócono 97 proc. ziemi) i żadnej dyskryminacji na tle narodowościowym nie ma.

W rejonie solecznickim na przykład, gdzie 80 proc. mieszkańców stanowią obywatele narodowości polskiej, zwrócono 96 proc. ziemi. Natomiast na liście tych 3 proc. pretendentów, którzy jeszcze nie odzyskali ziemi, są osoby narodowości litewskiej (najwięcej), polskiej, rosyjskiej, białoruskiej itd. Wspomniana lista jest podana do wiadomości publicznej, można ją znaleźć m.in. na stronie internetowej administracji okręgu wileńskiego.

Prawdę mówiąc, najbardziej zaniepokoiła mnie opinia dotycząca prawa własności ziemi. Czy Jerzy Haszczyński, twierdząc, że „najcenniejsze grunty mają już zazwyczaj nowych właścicieli nie-Polaków”, oraz że „ziemia należąca do Polaków trafiała w ręce Litwinów”, naprawdę uważa, że ziemia ma należeć do ludzi w zależności od narodowości? I czy naprawdę uważa, że w XXI wieku, w warunkach gospodarki rynkowej, jest to możliwe?

[srodtytul]Starszy brat nie pouczał młodszego[/srodtytul]

Na koniec jeszcze jedna uwaga. 9 maja 2009 roku wspólna deklaracja Polsko-Litewskiego Zgromadzenia Parlamentarnego nie została podpisana nie dlatego, że „Polacy nie chcą słyszeć pustych obietnic” i nie dlatego, że – jak twierdzi komentator „Rzeczpospolitej” – „w sprawach Polaków na Litwie przez 15 lat od podpisania traktatu polsko-litewskiego prawie nic pozytywnego się nie wydarzyło”.

Przez te 15 lat w życiu Polaków na Litwie wydarzyło się wiele pozytywnego. A deklaracji nie podpisano za zgodą obu stron, ponieważ dla posłów Sejmu Litwy również nie do przyjęcia był brak zapisów dotyczących mniejszości litewskiej w Polsce. A więc, nie było tak, jak wynikałoby z komentarza, jakoby starszy brat pouczył „niesfornego braciszka”. Dialog Zgromadzenia był otwarty i w duchu wzajemnego szacunku. Strony uznały, że w obu krajach są jeszcze niewykonane prace i nierozstrzygnięte problemy mniejszości narodowych. Obie strony również stwierdziły, że najważniejsze są nie deklaracje, lecz konkretne działania.

Warto podkreślić, że została powołana wspólna grupa robocza parlamentarzystów, której zadaniem będzie wypracowanie sposobów rozstrzygania najtrudniejszych kwestii.

Jestem przekonany, że to pomoże ruszyć z miejsca najbardziej zadawnione sprawy.

Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na wyniki sondażu OBOP (z 2 – 5 kwietnia 2009), które wykazały, że Polacy spośród trzech wymienionych w badaniu państw najlepiej oceniają sytuację rodaków na Litwie.

[i]Autor jest lekarzem i dyplomatą, od 2004 roku ambasadorem Republiki Litewskiej w Warszawie[/i]

Przez 15 ostatnich lat, od czasu podpisania traktatu polsko-litewskiego, w życiu Polaków na Litwie wydarzyło się wiele pozytywnego. Jednak czytelnik nieznający rzeczywistej sytuacji po lekturze komentarza Jerzego Haszczyńskiego „Polacy nie chcą pustych obietnic Litwinów” („Rz” 11.05.2009) może odnieść wrażenie, że polska społeczność na Litwie ma najgorsze z możliwych warunki, a ci źli Litwini nie robią nic innego, tylko dążą do wytępienia polskości.

Po pierwsze szkolnictwo polskie na Litwie nie jest – jak twierdzi redaktor Haszczyński – „coraz bardziej gnębione i podupadające”. Oficjalni przedstawiciele władz Polski, zarówno Ministerstwa Spraw Zagranicznych, jak też Ministerstwa Edukacji Narodowej, przyznają, że sytuacja polskiego szkolnictwa na Litwie jest najlepsza w Europie. Litwa jest jedynym krajem na świecie, oczywiście z wyjątkiem Polski, gdzie osoby narodowości polskiej mogą zdobywać wykształcenie w języku ojczystym, poczynając od przedszkola aż do studiów uniwersyteckich. Mam na myśli studia polonistyczne na Uniwersytecie Wileńskim i na Uniwersytecie Pedagogicznym oraz w filii Uniwersytetu Białostockiego w Wilnie. O ile mi wiadomo, jest to pierwsza i jedyna filia polskiej wyższej uczelni za granicą.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?