[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/05/27/tomasz-wroblewski-wybor-miedzy-normalnoscia-a-kryzysem/]skomentuj na blogu[/link][/b]
Dobrze być idealistą. Moralizować i nawoływać do przestrzegania twardych zasad. Wiem coś o tym, bo żyję z komentowania. Mój świat liberała jest prosty. Kapitalizm jest dobry, socjalizm jest zły. Zły, bo nic, co psuje wolny rynek, zabija ludzką kreatywność i ogranicza rozwój gospodarczy, nie może być dobre.
Rzecz zaczyna się jednak komplikować, kiedy staję naprzeciw ludzi, którzy właśnie stracili pracę. Amerykanów żyjących w kraju o wciąż wątłych zabezpieczeniach socjalnych czy Polaków – obywateli kraju wydającego mnóstwo na świadczenia socjalne, ale nieporadnie nimi zarządzającego. Z drugiej strony są Francuzi, Holendrzy czy Niemcy mogący liczyć, że socjalny spadochron otworzy im się na czas. Zamortyzuje ich upadek, a hojny rząd pomoże. Mało – da tyle, żeby starczyło na wakacje.
Ostatni raport European Travel Commission o stanie turystyki pokazuje, że w czasie kryzysu Amerykanie masowo rezygnują z wyjazdów zagranicznych (w ostatnim kwartale 2008 r. 6 proc. mniej Amerykanów wyjechało na zagraniczny urlop, a w 2009 r. może to być nawet 25 proc). Europa jest inna. Bezrobotni Francuzi, Niemcy czy Duńczycy – wyjątkiem są Brytyjczycy – nie rezygnują z wyjazdów. W tym roku do zimowych kurortów w Austrii i Szwajcarii przyjechało 3 proc. narciarzy więcej niż w roku ubiegłym.
[srodtytul]Zdusić kryzys deficytem [/srodtytul]