[b]Subotnik Ziemkiewicza[/b]
Tak jest ? sejmowa komisja, którą wczoraj powołano, nie powinna się nazywać śledczą, tylko właśnie przetargową. Nie ulega kwestii, że niczego ona nie wyśledzi, ale skoro już powstała, będzie miejscem politycznego handlu na wielką skalę. Każda ze współtworzących ją partii ma bowiem konkretny interes, który chce załatwić. Między owymi interesami daje się znaleźć pewne punkty wspólne, które mogą być przedmiotem negocjacji.
Mówiąc najkrócej ? PO chce ochronić swych ludzi przed dowiedzeniem im nadużyć, w wariancie maksimum przydeptać sprawę całkowicie, w wariancie minimum, poświęcić jedynie płotki. Odwrotnie, PiS chce doprowadzić do jak największej kompromitacji politycznych wrogów, w wariancie maksimum ? do powtórki ze sprawy Rywina. PSL chce umocnić swą pozycję jako koalicjant PO, udowodnić, że nie jest „przystawką” i stworzyć podwaliny pod ewentualną przyszłą zmianę aliansów, gdy się to stanie opłacalne. Lewica zaś chce wrócić do pierwszej ligi politycznej poprzez z jednej strony skompromitowanie PO, z drugiej ? zrelatywizowanie własnych dawnych afer i pokazanie, że nie jest bardziej umoczona niż inni.
Każdy, oczywiście, chce też ujawnienia prawdy, ale tylko w tej części, która służy jego opisanym wyżej interesom. Proszę zauważyć, że np. pierwszy ze strategicznych celów SLD zbliża tę partię do PiS, ale drugi pokrywa się raczej z interesem PO. Podobnie jest z PSL ? tyleż samo ma interesów w trwaniu koalicji, co w jej osłabianiu. Toteż już w pierwszych dniach obie partie zawarły jakieś dile, trudne do precyzyjnego rozszyfrowania dla kogoś, kto raczej jest podsłuchiwany, niż sam podsłuchuje, ale niewątpliwe. Głosując za poprawkami opozycji, PSL dało Platformie prztyczka na tyle silnego, żeby poczuła, i na tyle słabego, żeby nie opłacało się jej reagować. SLD zaś, wchodząc z partią rządzącą w układ czyniący lansowanego przez lewicę na swą nową twarz posła wiceprzewodniczącego komisji otworzyła szeroko obie dłonie w oczekiwaniu na korzystne oferty.
Chcąc nie chcąc, głowni adwersarze będą musieli jakieś układy proponować i zawierać. Jakie ? to zależy od przyjętej przez nich strategii rozgrywki. W wypadku PO można już coś o niej powiedzieć ? widać, że partia rządząca postanowiła bezwzględnie wykorzystać posiadaną przewagę dla zadeptania sprawy, bez jakiejkolwiek dbałości o pozory. Albo zrobiła jakieś badania i uznała, że brutalne skopanie PiS-u po raz kolejny jej „zapunktuje” (niewykluczone, ze właśnie w celu zrobienia zawczasu takich badań opóźniono powołanie komisji, którą wszak „na dzisiaj” zapowiadał Bronisław Komorowski już prawie dwa tygodnie temu), albo po prostu wie, co może jeszcze zostać z jej sprawek „odpalone” i wybiera mniejsze zło dla swego wizerunku. Przeliczy się, zirytuje Polaków zbyt nachalnym ściemnianiem i zamiataniem pod dywan? A może przelicytuje właśnie PiS, usiłując dopaść Tuska za wszelką cenę? Albo też przeszacują swą wartość „przystawki” i zamiast zyskać, stracą?