[b][link=http://blog.rp.pl/blog/2010/05/05/piotr-zaremba-przemysl-pogardy/]Skomentuj [/link][/b]
W ciągu ostatnich kilku tygodni nie odmawiałem komukolwiek prawa do żałoby po kimkolwiek. Z co najmniej mieszanymi uczuciami przyjąłem emocjonalne wystąpienia zwolenników zmarłego prezydenta pełne " łajdaków" i "gardzę wami", zwłaszcza gdy padały w pierwszych dniach po tragedii, zanim jeszcze odbył się pogrzeb ofiar. Rozumiałem motywy, ale raziło mnie to. Nie takie obrachunki były nam wtedy potrzebne. W obliczu grozy nagłej śmierci lepiej zaczynać od własnego sumienia.
Sam starałem się wierzyć w dobre intencje wypowiadających się, jeśli tylko były do tego choć minimalne podstawy. Ludzie, którzy atakowali Jarosława Gowina na mszy żałobnej za Zbigniewa Wassermanna, albo nie wierzyli w szczerość łez Moniki Olejnik, wydawali mi się pozbawieni wyobraźni. Zwłaszcza że pamiętałem i to, że świętej pamięci poseł Wassermann mówił z szacunkiem o Gowinie (a ten o Wassermannie – skądinąd coraz większa rzadkość we współczesnej polskiej polityce). I to, że Lech Kaczyński przy wszystkich burzliwych polityczno -towarzyskich zaszłościach po prostu lubił znaną dziennikarkę, a i ona w przerwach między niezliczonymi starciami potrafiła mu czasem okazać sympatię. Świat nie jest czarno-biały. Życie nie zawsze układa się według wyobrażeń bojowników najróżniejszych frontów.
[srodtytul]Imperium kontratakuje[/srodtytul]
Niemniej jednak żałoba się skończyła i w głównych mediach owi "łajdacy" i "gardzę wami" są teraz odreagowywani po wielekroć – całym chórem głosów. "Po serii podobnych tekstów i wywiadów można by odnieść wrażenie, że PiS zawsze występował w roli ofiary" – ogłosiła w "Gazecie Wyborczej" Dominika Wielowieyska. Publicystka "Wyborczej" stawia tezę: podczas rozpoczętej już kampanii prezydenckiej polityków PiS wyręczą w agresywności życzliwi im intelektualiści i dziennikarze. Gdyby zetknęła się z podobną tezą dotyczącą Platformy Obywatelskiej, uznałaby ją zapewne natychmiast za insynuacyjną, jeśli nie spiskową. Ale niech tam.