Kłamstwo i dyskredytacja dobrze służą w ideologicznej krucjacie radykałów – [link=http://www.rp.pl/artykul/543344.html" "target=_blank]skarżyła się Elżbieta Radziszewska[/link] ("Rzeczpospolita" 1.10.2010 r.), ostatnio szczególny "obiekt" obróbki tą metodą. Ma rację pani pełnomocnik, ale, niestety, nie da się tego stwierdzenia odnieść wyłącznie do ideologicznych krucjat radykałów. Kłamstwo i dyskredytacja były i są stałym narzędziem dyskursu publicznego w Polsce.
Jest w "Montażu", doskonałej powieści Vladimira Volkoffa, bardzo pouczający fragment. Doświadczony kagebista tłumaczy, co można zrobić z wiadomością, że Iwanow przyłapał swoją żonę w łóżku z Pietrowem.
Gdy opinia publiczna nie może niczego zweryfikować można podać, że to Pietrow przyłapał swoją żonę z Iwanowem. Gdy nie można tak bezczelnie, to napiszmy, że owszem Pietrow został przyłapany, ale przecież w małżeństwie Iwanowów nie brakowało problemów. A poza tym "przed tygodniem Iwanowa przyłapała swojego męża na gorącym uczynku z Pietrową". Można też – dla skompromitowania Pietrowa – opisać to jako próbę gwałtu bohatersko udaremnioną przez przybyłego w porę Iwanowa. Ale można też jako bohatera przedstawić Pietrowa. "Zalewacie prawdziwy fakt masą innych informacji. Pietrow świetnie gra na organkach i w warcaby, na urodziny ofiarował matce kanarka, ma kilka kochanek, między innymi Iwanową, przepada za kiełbasą z czosnkiem, dobrze pływa stylem grzbietowym".
Nie wiem, czy niektórzy polscy polemiści czytali ten fragment. W każdym razie co jakiś czas spotykam się ze stosowaniem zaleceń kagebisty Pitmana.
[srodtytul]Młot na Radziszewską[/srodtytul]