Wiejski bogacz swojej ciężarnej, nie wiadomo z kim, córce urządza wesele. Męża, który nie jest ojcem, kupuje za luksusowy samochód. Bogacz jest pazerny, brutalny i zakłamany. Jak wszyscy (prawie) u Smarzowskiego. Wszystkimi rządzi wyłącznie chciwość i najbardziej prymitywne instynkty. Dla zysku zgodzą się zrobić wszystko. Odrażający, brudni, źli , wszyscy tacy sami: gospodarz, ksiądz, policjant, urzędnik są skorumpowani do szczętu, gotowi na każdą podłość, a nawet zbrodnię.
Obsesyjnie, pomimo bogactwa, skąpy gospodarz podaje gościom zepsuty bigos, co kończy się wysadzeniem przeciążonego szamba. Gówno zalewa wszystko i w tej głębokiej metaforze autor ujmuje polską wieś, a – jak chcieli rozentuzjazmowani krytycy – szerzej, polską prowincję. W powszechnym smrodzie pojawia się jednak podmuch świeżości, gdyż panna młoda z kamerzystą, który okazał się ojcem dziecka, ucieka z wiejskiej ohydy. Pewnie do dużego miasta, gdzie założy rodzinę "młodych i wykształconych".
Gdy piszę o tym sprawnie zrealizowanym filmie nie chodzi mi o jego karykaturalne uproszczenia, do których twórca ma prawo. Chodzi o to, że został on zrobiony jakby na zamówienie współczesnego mieszczucha, przepraszam: młodego, wykształconego z dużego miasta.
Najzabawniejsze były mnożone przez krytyków epitety: "odważny", "drapieżny", "bezkompromisowy"É Gdyby Smarzowski zrobił analogiczny film o swoim środowisku, a byłoby o czym, wtedy określenia te miałyby sens. A tak, mieszczą się doskonale w w świecie odwróconym III RP, gdzie skrajny konformizm nazywany jest odwagą, a dreptanie w środowiskowym stadzie – indywidualizmem.
"Wesele", Samrzowskiego nie Wyspiańskiego (swoją drogą trzeba mieć nieco wstydu i nie przymierzać się z tego typu produkcją do jednego z największych polskich dramatów), mieści się doskonale w stereotypie polskiej wsi funkcjonującym w III RP. Nie jest to tylko obraz kompleksów świeżo upieczonego mieszczucha, który usiłuje znaleźć punkt odniesienia, aby leczyć swoje poczucie niższości. To także stosunek do Polski, jej kultury wywodzącej się w dużej mierze ze wsi.