Przeprosiny wobec ludności cywilnej Warszawy powinny paść już 70 lat temu. Trzeba przypomnieć, jakie były nastroje wśród warszawiaków tuż po powstaniu i w 1945 roku. Panowało wtedy ogólne poczucie klęski i bezsensu tej walki.
Oceny krytyczne wobec powstania formułowano powszechnie w prywatnych rozmowach. Wiosną i latem 1945 r. wśród ruin panował trudny do wytrzymania zaduch. Ludzie mieli wrażenie, że chodzą po cmentarzu.
[srodtytul]Niepojęty rozkaz[/srodtytul]
Oceniano, że około 12 tys. ze 150 tys. poległych w powstaniu leży na ulicach, w mieszkaniach, piwnicach bądź też pochowanych pod cienką warstwą ziemi. "Życie Warszawy" zaproponowało nawet – "Niech hasłem waszym będzie: Na 1 maja – ani jeden trup nie będzie w Warszawie nie pochowany". W stolicy pojawiły się uzasadnione obawy przed wybuchem cholery.
Straty wśród walczących w powstaniu żołnierzy podziemia relatywnie nie były duże: ok. 20 tysięcy. Przypomnijmy, że na przykład Brytyjczycy podczas kampanii w Normandii stracili ponad 80 tys. żołnierzy. Natomiast straty wśród ludności cywilnej Warszawy osiągnęły rozmiary niewyobrażalne. Zginęło około 150 tysięcy ludzi, co stanowi jedną trzecią łącznych strat ludnościowych Wielkiej Brytanii w czasie całej II wojny.