Feusette: polityczne bajki

O Brzydkim Kaczątku, które w czasie kampanii wyborczej zmieniło się w Pięknego Łabędzia. I o Grzesiu z wielkim workiem, z którego sypią się przez dziurkę głosy ciurkiem – mikołajkowe bajki felietonisty „Rzeczpospolitej”

Aktualizacja: 06.12.2010 00:34 Publikacja: 06.12.2010 00:31

Feusette: polityczne bajki

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Coś wielkiego przewróciło mnie pod sklepem. Najpierw myślałem, że to jakaś małpa w czerwonym, potem, że posłanka Wróbel, ale nie. Broda siwa, wór na plecach, jaja jak berety, to będzie on na sto procent. „Skąd jesteś?” – rzuca niedbale, wypluwając gumę wprost pod piaskarkę. „Ze Śródmieścia” – odpowiadam. „O kraj chodzi, chłopcze” – mówi. „Z Polski” – walę dumnie. Wyciąga laptopa, chwilę buszuje po pulpicie. „Widzę, że byliście grzeczni. Dam wam za to dziesięć nowych bajek. To znaczy: starych, ale po retuszu. Bieda jest, nie ma co szaleć”. I wręczył mi księgę, którą streszczam poniżej.

[srodtytul]Stefek Burczymucha[/srodtytul]

O większego trudno zucha, niż był Stefan, wszyscy wiemy, o co chodzi. Ale na końcu wierszyka robił w gacie. Pamiętacie państwo: pędzą ludziska zobaczyć tego tygrysa, który tak Stefana wystraszył, „patrzą, a tu myszka mała”. W nowej wersji myszka jest komputerowa. To ona każe klikać Stefanowi wciąż na te same słowa w Internecie. Po pierwsze „podłość”, po drugie „pisowska”. W bajce dla dorosłych Burczymucha używa ich w sumie 319 razy. Utwór zresztą kończy się tym, że nazywa podłym zachowanie burczącej coś pod nosem muchy, która największemu entomologowi na Wiejskiej może przypominać niektóre jego zachowania. Wystrzeliwuje w stronę owada osiem kul, ale nie osiąga niczego, poza zwiększoną liczbą kliknięć. Koło się zamyka, Stefan – nigdy.

[srodtytul]Śpiąca Królewna[/srodtytul]

Długo by opowiadać, dlaczego tytułowa bohaterka tej baśni przespała kawałek politycznego życia. Dość rzec, że w nowym wariancie opowieści o władczyni w palec kłutej strzałem z kołowrotu, królewna Henryka, jako była kierowniczka tramwaju, zostaje pocałowana wiadomo gdzie, ale nie wiadomo przez kogo. Po przebudzeniu pojawia się na wielkim balu. Kamery odnajdują ją na krzesełku tuż przy przewodniczącym całej Polski. Chwilę potem rozbudzona do granic wytrzymałości wchodzi na scenę, przejmuje mikrofon i mówi, co myśli w związku z tym, że usiadła tak blisko najważniejszych postaci naszego grajdoła. Żyje długo i szczęśliwie. Obecnie śpi.

[srodtytul]Brzydkie Kaczątko[/srodtytul]

Podczas kampanii wyborczej Brzydkie Kaczątko, ku zdziwieniu Jasnej Kury i Zbiegłej Zebry, zmienia się w Pięknego Łabędzia. Pisze wzruszający list do przyjaciół Gawronów, kończy wojnę lotnych z nielotami i jest tak łagodne, że gęsi zaczynają nieśmiało wspominać o tęsknocie za dawnym brzydalem. Piękny Łabędź przez nieporozumienie przegrywa wybory na szefa wszystkich szefów. Rozeźlony wraca do dawnej postaci i wywala z własnego stawu żaby zamienione w królewny, królewny zamienione w żaby oraz wszystkich królewiczów. Bocian chwilę się waha, ale po powrocie z ciepłych krajów też odchodzi.

[srodtytul]Lampa Alladyna[/srodtytul]

Wspaniała baśń z morałem. Lampa Alladyna zostaje tu zastąpiona żyrandolem Zapalonego Myśliwego, zawieszonym na samym środku głównej sali Pałacu Prezydenckiego na ul. Krzyża 1 w Warszawie. Analogii z naszą rzeczywistością jest więcej, ale najważniejsze, że także w nowym wariancie tej starej baśni wychodzi z lampy, czyli żyrandola, wszechmocny dżin. Dżin ma ciemne okulary i plakietkę „specjalista do spraw i sprawek ciemnych”, najwyższe wyróżnienie dyktatora na emeryturze. Jego ludzie przejmują dowodzenie, a Zapalony Myśliwy otwiera przy granicy fabrykę żyrandoli we współpracy z producentem żarówek, które straszą, że zrobią coś, co brzydko pachnie.

[srodtytul]Kubuś Puchatek[/srodtytul]

Kontrowersyjna opowieść o tym, jak z sympatycznego misia zrobił się niesympatyczny miś, w sam raz na miarę możliwości tych, którzy go usadowili na wierzchołku Stumilowej Komisji. Główny bohater próbuje rozwikłać zagadkę, dlaczego o tym, gdzie leżą konfitury, dyskutowano przy cmentarzu pod lasem, a także – czemu Jednoręcy Bandyci za chlebem wchodzili na drzewa. Zagłębia się w dokumenty i zeznania, ale im bardziej chce w nich odnaleźć ślady afery, tym bardziej ich tam nie ma. W końcu staje przed lustrem wyborczym, by ujrzeć się na stanowisku prezydenta Zabrza. I znowu, im bardziej szuka swojej szansy w polityce... Masz ci los, taki pech.

[srodtytul]Świniopas[/srodtytul]

Tytułowy świniopas w dawnej wersji podrywa księżniczkę oraz damy dworu, w sensie takim, że kradnie im buziaka (od czegoś trzeba zacząć). Pod chlewem, jak pisze Hans Christian Andersen, świniopas z córką cesarza całują się namiętnie, za co jej ojciec wywala ich z królestwa. Wtedy młodzieniec odsłania prawdziwe oblicze. Okazuje się, że jest księciem, a mszcząc się na zarozumiałej księżniczce, odwraca się od niej i odjeżdża. Tyle baśń oryginalna. Czy można doszukiwać się w niej związków z Polską? No cóż, jeżeli królewna, to tylko Joanna Mucha z PO. A jeśli do tego wykpiwana przez faceta, to świniopasem jest... Nie, to niemożliwe. Panie Januszu, to pan? Pan to ma łeb!

[srodtytul]Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków[/srodtytul]

Wdzięk, ładna buzia, popularność, połączenie Marcinkiewicza, Dorna i Nowaka, wszystko co najlepsze i średnie w polskiej polityce – oto, jak wyglądają cechy Królewny Śnieżki dwojga nazwisk, dla której krasnoludki wielkie i małe, owłosione i nie, przybywają ze wszystkich krańców prawa, lewa i sprawiedliwości. Każdy ma czerwoną czapeczkę, troszkę ze strachu, troszkę ze wstydu, troszkę z przyzwyczajenia. Dalszy ciąg bajki obejmuje pierwszy zjazd stowarzyszenia, bankiet połączony z projekcją „Kingsajzu” Machulskiego oraz konferencję prasową pod hasłem: „Kto to zrobił? Krasnoludki!”. W tej wersji królewna nie bierze od złej czarownicy zatrutych jabłek, które zostały starej jędzy jeszcze z poprzedniej kampanii.

[srodtytul]Idzie Grześ przez wieś[/srodtytul]

Rzadko kiedy tak mało trzeba zmieniać w dawnym utworze, by wpasował się we współczesność jak klocek. Idzie Grześ przez wieś, worek głosów niesie. A przez dziurkę głosy ciurkiem sypią się za Grzesiem. Głosów mniej – nosić lżej – cieszy się, choć bosy. Do dom wrócił, worek zrzucił. Ale gdzie te głosy?! Wraca Grześ przez wieś... To opowieść z gatunku niekończących się pozytywek, które mogą przed zaśnięciem zastąpić liczenie baranów. W sam raz dla tych, którzy tęsknią za czasem, kiedy to Leszkowi cięło się dziurkę w worku.

[srodtytul]Królowa Śniegu[/srodtytul]

Zakochana w stołecznej zimie, sobie i chłopakach, co mało gadają, a dużo mówią. Przez wiosnę coś tam robi, w lecie odpoczywa, jesienią zbiera się w sobie, a zimą ma przerwę. Uwielbia wielkie zaspy zalegające przy chodnikach przez kilka tygodni, wykolejone tramwaje, mróz trzaskający w noclegowniach. Kocha śnieg i nie pali za sobą mostów, bo ich po prostu nie buduje. W nowej baśni jest ktoś nad nią, kto twierdzi, że jego władza jest duża, ale nie obejmuje mrozu. Podobno wybory mają się teraz odbywać w rytmie olimpijskim, z podziałem na letnie i zimowe. Królowa Śniegu boi się tylko tych pierwszych, bo wie, że w czasie kampanii na słońcu jej bałwany będą lały wodę, gdzie popadnie.

[srodtytul]Ali Baba i 40 rozbójników[/srodtytul]

Bardzo smutna bajka, czarna groteska – rzec można, o kłopotach większych od posła Kłopotka, które czarną kredką na różowym tle zielonej wyspy kreśli dla nas ta przeklęta akurat teraz, kiedyśmy tak ładnie urządzili samych siebie, ale przy okazji i tamtych, światowa koniunktura gospodarcza.

Rozbójnicy rzucają świece dymne, a gdy opada kurz bitewny, widać uchylone drzwi do wrót wielkiego sezamu wykutego na skalę własnych możliwości przez mało zamożnych rodaków Ali Baby. Na wrotach wykuty jest napis „Otwarte fundusze emerytalne. Wyprodukowano w Polsce. Precz z łapami”. Pech chce, że paru podróżujących intelektualną pustynią ekspertów ekonomicznych zagląda Ali Babie do sakiewki, z której wieje pustką. Zdesperowany herszt bandy wysyła całą zawartość skarbca przelewem na Kajmany i odjeżdża z kilkoma oddanymi wielbłądami, zapowiadając na ostatniej konferencji bardzo ciężkie czasy.

Coś wielkiego przewróciło mnie pod sklepem. Najpierw myślałem, że to jakaś małpa w czerwonym, potem, że posłanka Wróbel, ale nie. Broda siwa, wór na plecach, jaja jak berety, to będzie on na sto procent. „Skąd jesteś?” – rzuca niedbale, wypluwając gumę wprost pod piaskarkę. „Ze Śródmieścia” – odpowiadam. „O kraj chodzi, chłopcze” – mówi. „Z Polski” – walę dumnie. Wyciąga laptopa, chwilę buszuje po pulpicie. „Widzę, że byliście grzeczni. Dam wam za to dziesięć nowych bajek. To znaczy: starych, ale po retuszu. Bieda jest, nie ma co szaleć”. I wręczył mi księgę, którą streszczam poniżej.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?