Jak publikacja raportu MAK wpłynie na relacje polsko-rosyjskie? Odpowiedź zależy zarówno od tego, jak zaczną się zachowywać wobec siebie oba państwa, jak i – może przede wszystkim – od tego, czym w istocie jest to ocieplenie, które wolałbym określać mniej emocjonalnym terminem "normalizacja".
Otóż normalizacja ta wynikła z kilku przyczyn, leżących i po polskiej, i po rosyjskiej stronie. Podstawową przyczyną leżącą po naszej stronie była chęć udowodnienia USA i Unii Europejskiej, że Polska nie jest państwem nieobliczalnym, które kieruje się nieracjonalnym antyrosyjskim resentymentem. Czyli – że nieprawdziwa jest opinia, suflowana na Zachodzie przez Rosjan. Opinia, która przynosiła Polsce realne straty. Inną przyczyną był, niestety, obecny w ówczesnej kalkulacji rządu PO element instrumentalnego traktowania polityki zagranicznej w interesie realizacji podstawowego celu Platformy, czyli zniszczenia PiS.
Podstawowa przyczyna leżąca po stronie Moskwy była podobna. Był to również wzgląd na opinię Zachodu, w którego oczach stały konflikt Rosji z Polską robił tej pierwszej złą prasę. Wbrew pozorom nie jest to sprzeczne z tym, co napisałem wcześniej. Na konflikcie polsko-rosyjskim w oczach Zachodu traciły bowiem obie strony. I choć oczywiście jedne państwa, grupy interesów czy ośrodki medialne były skłonne bardziej przyjmować argumentację strony polskiej, a drugie – rosyjskiej, to zsumowany efekt był niekorzystny i dla Warszawy, i dla Moskwy.
W tych okolicznościach nastąpiło kilka wydarzeń, ze spadkiem cen surowców energetycznych i wzrostem znaczenia Chin na czele. Kreml doszedł do wniosku, że bez bliskiej współpracy z Europą sobie nie poradzi, i dostrzegł, że Polska ma możliwości utrudniania Moskwie nawiązywania tej współpracy. I zarządził reset.
[srodtytul]Lokalizacja sporu?[/srodtytul]