Jarosław Kaczyński chce nauki historii w szkole - Zaremba

Jarosław Kaczyński zaapelował do premiera o zapewnienie historii na powrót godnego miejsca w liceach. Odpowiedziała w blogu Katarzyna Hall: to dotychczasowy system nie sprzyjał prawidłowemu nauczaniu historii.

Aktualizacja: 18.09.2011 20:44 Publikacja: 18.09.2011 20:41

Bo po reformie Handkego jej kurs upchnięto w dwa trzyletnie cykle  – w gimnazjum i w liceum. Nauczyciele musieli się spieszyć, nie zdążali z historią najnowszą. To, zdaniem minister, było powodem zniechęcenia młodzieży do tego przedmiotu, zatem rzadkiego wybierania go na maturze.

Brzmi przekonująco. Tylko co MEN wprowadza w zamian? Jeden kurs historii przez trzy lata gimnazjum i pierwszy rok liceum. Rozstają się z nim więc uczniowie siedemnastoletni, a po przesunięciu wieku maturzystów – szesnastoletni.

A co potem? Przez dwa lata rozszerzony kurs dla nielicznych, zainteresowanych zdawaniem historii. Nielicznych, bo wbrew temu, co twierdzi pani minister, młodzież nie garnie się do matury z tego przedmiotu nie z powodu fobii przed nim, a dlatego, że uczelnie rezygnują z niego na egzaminach wstępnych.

A co dla większości? Dwuletni przedmiot "historia i społeczeństwo". Tematy do wyboru: w jednej szkole można uczyć tylko o gospodarce, w drugiej  – o kobiecie i rodzinie, w trzeciej  – o narodowych bohaterach. Znając niechęć wpływowych środowisk wobec tradycyjnej "męskiej" historii, wybór tego ostatniego bloku tematycznego może być już niedługo aktem odwagi. A przecież historia to przedmiot szczególny. Służący, jak to ujmują politycy PiS, wyrobieniu odpowiedzialności za narodową i państwową wspólnotę.

Powiedzmy już, że godzimy się z ogólnym kierunkiem zmian, obciążonych gigantycznymi wadami. Nawet w takim przypadku można było godziny historii w drugiej i trzeciej klasie poświęcić  powtórzeniu, może w nowej, atrakcyjniejszej formie, dziejów najnowszych Polski. Jak wynika z badań, młody  Polak uznaje je za najważniejsze,  bo kojarzą mu się z jego życiem. Albo powiązać historię z wiedzą o społeczeństwie, czyli wychowaniem obywatelskim. W sam raz dla ludzi, którzy wchodzą w dorosłość.

Takie recepty przedstawiali sygnatariusze listu humanistów pod wodzą  prof. Andrzeja Nowaka. Przywiązani  do starego modelu, ale gotowi na kompromis. Ale MEN debaty nie chciał.  A młodzież będzie miała postmodernistyczne pogadanki.

Bo po reformie Handkego jej kurs upchnięto w dwa trzyletnie cykle  – w gimnazjum i w liceum. Nauczyciele musieli się spieszyć, nie zdążali z historią najnowszą. To, zdaniem minister, było powodem zniechęcenia młodzieży do tego przedmiotu, zatem rzadkiego wybierania go na maturze.

Brzmi przekonująco. Tylko co MEN wprowadza w zamian? Jeden kurs historii przez trzy lata gimnazjum i pierwszy rok liceum. Rozstają się z nim więc uczniowie siedemnastoletni, a po przesunięciu wieku maturzystów – szesnastoletni.

Opinie polityczno - społeczne
Pytania, na które Karol Nawrocki powinien odpowiedzieć podczas debaty prezydenckiej
felietony
Marek A. Cichocki: 80 lat po wojnie Polska staje przed olbrzymią szansą
analizy
Włoski historyk Massimiliano Signifredi: Obiecujący początek papieża Leona XIV
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Wybór Friedricha Merza może przynieść Europie nadzieję
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: O wyższości 11 listopada nad 3 maja
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem