Artur Bartkiewicz: Nudna debata ludzi zmęczonych. Wygrali ci, którzy poszli spać

Debata w TVP miała być wielkim finałem kampanii prezydenckiej, a okazała się przydługim, bardzo ciężkostrawnym widowiskiem, po zakończeniu którego można poczuć ulgę, że nie czeka nas już żadna kampania z udziałem 13 kandydatów.

Publikacja: 13.05.2025 00:43

Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski

Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski

Foto: PAP/Marcin Obara

W pewnym momencie Krzysztof Stanowski, który w czasie debaty zajmował się głównie grillowaniem TVP i dziennikarki tej stacji Doroty Wysockiej-Schnepf, a także mobilizowaniem widzów do zbiórki na chorego Ignasia, napisał w serwisie X: „Nudno”. I była to najkrótsza recenzja debaty, w której największym zaskoczeniem było chyba to, że całkiem nieźle wypadł w niej Sławomir Mentzen. Kandydat Konfederacji, który w poprzednich debatach wyraźnie przegrywał ze stresem tudzież z nagraniami sprzed lat odtwarzanymi przez Adriana Zandberga, tym razem nie wyrzucał z siebie zdań z prędkością karabinu maszynowego, ba – chwilami sprawiał wrażenie rozluźnionego i dość spójnie prezentował program Konfederacji.

Debata w TVP: Rafał Trzaskowski w wersji z Końskich

Dla odmiany Rafał Trzaskowski wcielił się w wersję Rafała Trzaskowskiego z Końskich – agresywnego, sprawiającego wrażenie nieco wyprowadzonego z równowagi, a dodatkowo wyraźnie odczuwającego trudy kampanii. Trzaskowskiemu brakowało energii, a jego głównym pomysłem na debatę było przypominanie przy każdej możliwej okazji sprawy kawalerki Jerzego Ż. i niejasnych okoliczności, w jakich Nawrocki wszedł w jej posiadanie. Trzaskowski niemal przy każdym pytaniu – czy to zadawanym jemu, czy to zadawanym przez niego – czynił bardziej lub mniej (częściej mniej) subtelne aluzje do tej sprawy, co z pewnością spodobało się twardemu elektoratowi PO, ale raczej nie pozwoli mu poszerzyć kręgu wyborców. Najwyraźniej jednak sztab uznał, że celem Trzaskowskiego powinno być przede wszystkim zadbanie o to, by zbyt bardzo swojego elektoratu nie poszerzył kandydat popierany przez PiS. Bo nie jest tajemnicą, że sprawa z mieszkaniem w Gdańsku najbardziej szkodzi Nawrockiemu w przyciąganiu do siebie wyborców spoza elektoratu popierającego go ugrupowania.

Czytaj więcej

Kto jak wypadł w debacie TVP? Jest jeden kompletnie przegrany

Nawrocki odpowiadał pięknym za nadobne i okładał Trzaskowskiego a to sprawą reprywatyzacji w Warszawie, a to cytatami z 2015 roku o przyjmowaniu imigrantów. Orężem w tej walce stał się też fakt, że Donald Tusk do Kijowa nie jechał jednym wagonem z Friedrichem Merzem, Emmanuelem Macronem i Keirem Starmerem. Żaden z tych ciosów nie był nokautujący, bo żaden nie wprowadzał jakiejś nowej narracji do kampanii kandydata PiS, który – jak w poprzednich debatach – wypadł poprawnie, ale bez błysku. Sprawy z kawalerką nie wyjaśnił, ale przynajmniej w czasie debaty nie przedstawił kolejnej wersji tej historii, tylko wreszcie konsekwentnie trzymał się jednej – tej z konferencji, na której ogłosił przekazanie mieszkania kupionego od Jerzego Ż. organizacji charytatywnej. Trzaskowski z Nawrockim skupili się w tej debacie na walce ze sobą, ale starcie to przypominało raczej walkę dwóch zmęczonych bokserów, którzy najczęściej kończą w klinczu, bo żaden nie jest w stanie wyprowadzić jakiegoś zaskakującego ciosu.

Debata w TVP: Nikt nie oczarował

Pozostali uczestnicy debaty niczym nie oczarowali. Przez chwilę zaiskrzyło między Adrianem Zandbergiem a Magdaleną Biejat, Biejat celnie wytknęła Karolowi Nawrockiemu, że w swoim bardzo sceptycznym stosunku do Ukrainy w UE i NATO sprzeniewierza się dziedzictwu Lecha Kaczyńskiego, ale dla równowagi całkowicie chybiła, sugerując Sławomirowi Mentzenowi, że ten stanie po stronie ojców niepłacących alimenty, a nie pokrzywdzonych w takiej sytuacji dzieci. Szymon Hołownia tym razem nie dał się zapamiętać z niczego, Grzegorz Braun recytował piękną polszczyzną swój antyunijny, antyukraiński i ultranacjonalistyczny program. Marek Jakubiak miał problem z zadawaniem pytań, bo zamiast je zadawać wygłaszał oświadczenia, a Maciej Maciak – oprócz tego, że po raz kolejny zaprezentował się jako jednoosobowa partia przyjaciół Rosji – w pewnym momencie stracił orientację w debacie na tyle, że kazał powtarzać pytanie, chociaż była to runda, w której sam powinien pytanie zadać.

Czytaj więcej

Debata TVP, czyli bestiarium bezsilności kandydatów w sprawach gospodarczych

Kto może się czuć zwycięzcą tej debaty? Pewnie głównie ci, którzy wyłączyli telewizor przed północą i nie czekali do jej końca. A im szybciej telewizor wyłączyli, tym większy był ich tryumf.

W pewnym momencie Krzysztof Stanowski, który w czasie debaty zajmował się głównie grillowaniem TVP i dziennikarki tej stacji Doroty Wysockiej-Schnepf, a także mobilizowaniem widzów do zbiórki na chorego Ignasia, napisał w serwisie X: „Nudno”. I była to najkrótsza recenzja debaty, w której największym zaskoczeniem było chyba to, że całkiem nieźle wypadł w niej Sławomir Mentzen. Kandydat Konfederacji, który w poprzednich debatach wyraźnie przegrywał ze stresem tudzież z nagraniami sprzed lat odtwarzanymi przez Adriana Zandberga, tym razem nie wyrzucał z siebie zdań z prędkością karabinu maszynowego, ba – chwilami sprawiał wrażenie rozluźnionego i dość spójnie prezentował program Konfederacji.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Czy po debacie Karol Nawrocki pozwie Szymona Hołownie za nazwanie go kłamcą?
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Czy krótka pamięć zaważy na wyniku wyborów prezydenckich?
Komentarze
Debata TVP, czyli bestiarium bezsilności kandydatów w sprawach gospodarczych
Komentarze
Kto jak wypadł w debacie TVP? Jest jeden kompletnie przegrany
Komentarze
Bogusław Chrabota: Stambuł – zasadzka czy szansa dla Zełenskiego?
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem