Do tego nagrania Karol Nawrocki odsyłał w debacie. Wyjaśnia w nim sprawę mieszkania

„Dowiedz się, jak ta historia wygląda naprawdę” - napisał Karol Nawrocki, „obywatelski” kandydat na prezydenta w nadchodzących wyborach, odnosząc się do sprawy mieszkania Jerzego Ż. Sprawa mieszkania stała się głośna i jest wykorzystywana w toczącej się kampanii prezydenckiej. Pytany o sprawę w debacie prezydenckiej, odsyłał do tego właśnie wyjaśnienia.

Publikacja: 12.05.2025 22:55

Kadr z nagrania umieszczonego w mediach społecznościowych przez Karola Nawrockiego

Kadr z nagrania umieszczonego w mediach społecznościowych przez Karola Nawrockiego

Foto: Facebook/Karol Nawrocki

Nawrocki, zwracając się do wyborców, mówił, że jego przeciwnicy "przy użyciu materiałów służb specjalnych próbują oszukać" wyborców w sprawi Jerzego Ż. - Nie dajcie się państwo oszukać hejterom. Sam opowiem wam tę historię - mówi w nagraniu Nawrocki. Siedzi na beżowym krześle na ciemnym tle. Przez cały film opowieści Nawrockiego towarzyszy muzyka. 

Czytaj więcej

Wybory prezydenckie 2025: Ostre starcie Trzaskowskiego i Nawrockiego. Pojawił się temat kawalerki w Gdańsku

Jak mówił kandydat, pan Jerzy był „człowiekiem z trudną przeszłością”. - Przez wiele lat zmagał się z chorobą alkoholową. Był sam, bez kontaktu z rodziną, bez długiego kontaktu z dziećmi – mówił. - Z czasem jego zdrowie i kondycja psychiczna pogarszały się. Poznałem go w 2008 roku, bo był naszym sąsiadem. Mieszkał w bloku obok moich rodziców. Już wtedy był podopiecznym Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Pomoc MOPS była jednak niewystarczająca dla jego potrzeb. Jerzy miał swoją godność, swoje zdanie, potrzeby i oczekiwania – mówił Nawrocki. 

- Chciał być traktowany z szacunkiem, nie jak problem, tylko jak człowiek. Pomagałem mu na tyle, na ile potrafiłem – tłumaczył w nagraniu Karol Nawrocki. - To zawsze z jego strony wychodziła prośba o pomoc, bo nie lubił litości – twierdził Nawrocki. 

Dodał, że „wtedy usłyszał, że pan Jerzy nie ma nikogo, nie ma pieniędzy, być może niebawem eksmitują go z mieszkania i nie będzie nikogo, kto go pochowa. - Mieszkanie było lokalem komunalnym, pan Jerzy był jego najemcą. Nie miał pieniędzy na jego regularne opłacanie, wpadał niestety w długi. W 2010 roku poprosił mnie o pożyczkę na jego wykup, żeby miesięczne koszty były niższe. Sprawa jego sprzedaży pojawiła się dopiero rok później. W 2011 roku w testamencie zapisał mi cały swój dobytek, w tym mieszkanie – opowiadał Karol Nawrocki. 

Czytaj więcej

Wybory prezydenckie 2025: Ostre starcie Trzaskowskiego i Nawrockiego. Pojawił się temat kawalerki w Gdańsku

Okoliczność „której dotąd ze względu na dobro Jerzego” Nawrocki nie ujawniał

- Nastąpiła jednak okoliczność, której dotychczas, ze względu na dobro Jerzego, nie ujawniałem, którą jednak w związku z tym, że kwestionuje się moją uczciwość i czyste w tej sprawie intencje, ujawnić muszę, bo ma decydujące znaczenie dla tej sprawy – mówił „obywatelski” kandydat. 

Zaprezentował przy tym pisany ręcznie list. - Pod koniec 2011 roku pan Jerzy trafił do aresztu. Obawiał się, że przez to, także przez długi, straci mieszkanie i trafi jako bezdomny na ulicę - opowiadał Nawrocki. - Dlatego sprawa sprzedaży mieszkania przyspieszyła, z jego inicjatywy – podkreślił Nawrocki. 

Czytaj więcej

Nowy sondaż prezydencki: Traci Rafał Trzaskowski, traci Karol Nawrocki

- Mam tu listy, które wówczas do mnie pisał. „Cześć Karol. Jak wiesz, zostałem aresztowany na trzy miesiące, a co dalej – pokaże rozprawa sądowa. Wniosek do Urzędu Miasta i mam potwierdzenie. Dlatego proszę, przyjdź na widzenie do aresztu śledczego przy ulicy Kurkowej 12. Aby otrzymać zgodę na widzenie, powinieneś pojechać do Prokuratury Rejonowej (Gdańsk) Wrzeszcz przy ulicy Piekarniczej. Widzenie przy stoliku, celem przekazania Tobie kluczy od mojego mieszkania i skrytki pocztowej, telefony, karty na zakup energii oraz talonu na odzież, którą dostarczyłbyś w paczce” - pisał pan Jerzy w liście, odczytanym w nagraniu przez Karola Nawrockiego. 

Kolejny list od Jerzego Ż, odczytany przez Nawrockiego, nosi datę 12 listopada 2011 roku i dotyczy paczki z odzieżą, w której pan Jerzy Ż. prosi o przesłanie kilku rzeczy osobistych i przekazuje pozdrowienia. - Ze względu na chorobę pana Jerzego i jego pobyt w areszcie ustaliliśmy, że 120 tysięcy zł za to mieszkanie, wykazane w akcie (notarialnym) i potwierdzone przez Jerzego, żebym przez najbliższe lata kwotę tę sukcesywnie przeznaczał na utrzymanie mieszkania i doraźne wsparcie życiowe Jerzego – mówił Nawrocki. 

Czytaj więcej

Pytania, na które Karol Nawrocki powinien odpowiedzieć podczas debaty prezydenckiej

- Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie wyobraża sobie, żeby tak duże pieniądze zostawiać osadzonemu w więzieniu człowiekowi, zmagającemu się z ciężką chorobą alkoholową - tłumaczy Nawrocki. Jak mówi, rozwiązanie takie jest „absolutnie zgodne z prawem, według którego po zawarciu umowy, strony same między sobą regulują docelowy sposób zapłaty”. - To rozwiązanie było uczciwe, optymalne, i gwarantowały zapewnienie panu Jerzemu dachu nad głową i tak było realizowane od tego momentu, w 2012 roku, przez ponad 13 lat – mówił Nawrocki. 

Nawrocki: Jerzy Ż. zaufał mojemu słowu

Nawrocki tłumaczył, że od tego czasu zajmował się dbaniem o lokal, choć ni był on jeszcze jego własnością. - Własność lokalu uzyskaliśmy, zgodnie z ustaleniami, w kolejnym akcie w 2017 roku. Pan Jerzy nie chciał w nim żadnych gwarancji dla siebie – umowy dożywocia, czy służebności. Udzielił nam pełnomocnictwa do przeprowadzenia czynności w jego imieniu. Zaufał mojemu słowu, że do kiedy tylko będzie chciał, to mieszkanie będzie do jego dyspozycji. Mieszkał w nim, a ja nie miałem do niego kluczy – mówił Nawrocki w filmie. 

Czytaj więcej

Czy Polacy wierzą w wyjaśnienia Karola Nawrockiego ws. mieszkania? Wyniki sondażu

- Przez lata je opłacałem, opłacałem czynsz i inne koszty, wynikające z jego posiadania. Nie czerpałem z tego żadnych korzyści. Mieszkanie faktycznie był pana Jerzego. Czekałem – mówił. 

Opowiadał też, że „dziś nadal czeka zamknięte przez niego, nie przeze mnie”. - Tak jak się z nim umówiłem, do jego śmierci to jego dom, nie mój. Wyłudzacze czy cwaniacy mieszkanie pana Jerzego dawno by sprzedali albo umieścili w  nim swoją rodzinę, ja natomiast nawet nie miałem do niego kluczy, Tak się nie zachowują czyściciele kamienic – twierdził w nagraniu Nawrocki. Zastrzegł, że na potrzeby formalne i urzędowe zawsze wykazywał mieszkanie pana Jerzego w dokumentach i stan zgodny z zapisami prawnymi. Umieszczał w nich też też - jak stwierdził - również mieszkanie, które przekazała mu w testamencie jego żyjąca mama.  

Nawrocki mówił, że po 2021 roku, gdy został prezesem Instytutu Pamięci Narodowej, zdarzały się „dłuższe okresy”, w których nie mieli z Jerzym Ż. kontaktów, ale zawsze odwiedzał pana Jerzego Ż. w święta i wysyłał znajomego, by przekazywał Jerzemu Ż. doraźną pomoc.  

- Gdybym był taki, jak kreują mnie dziś niechętne media, to czy w 2021 roku, cztery lata po formalnym zakupie mieszkania, podpisałbym kolejne zobowiązanie do opieki nad panem Jerzym do śmierci? - pytał w nagraniu Nawrocki.  

Czytaj więcej

Umowy Karola Nawrockiego z panem Jerzym do podważenia? Prawnicy nie mają wątpliwości

„Mam żal, że mnie o tym nie poinformowano”

Nawrocki opowiedział, że w grudniu 2024 roku, kiedy chciał złożyć życzenia panu Jerzemu, nie zastał go w domu. Rozmawiając z sąsiadką dowiedział się, że sądownie umieszczono go w Domu Pomocy Społecznej. - Mam żal, że mnie o tym nie poinformowano, mimo że w telefonie pana Jerzego był kontakt do mnie - mówił. 

Ostatnia część nagrania poświęcona jest argumentom politycznym. - Od 2009 roku jestem pod monitoringiem polskich służb specjalnych – wyjaśnił Karol Nawrocki, który jest szefem IPN. - Informacje w dobrej wierze przekazane służbom zostały użyte w politycznej wojnie. Nie wystarczyło im zabranie opozycji pieniędzy na kampanię, finansowanie przez spółki skarbu państwa ścieku i hejtu, wspierającego Rafała Trzaskowskiego. Sięgnęli po służby do wojny politycznej – zarzucił rządzącym Karol Nawrocki. - Ale ja się ich nie boję.  Nic mnie nie złamie - powiedział. 

Jak mówił, „dla potwierdzenia, że w tej sprawie nigdy nie chodziło o mój interes, lecz pomoc drugiemu człowiekowi, kawalerkę pana Jerzego przekazałem na cele charytatywne z zapewnieniem dożywotnego prawa zamieszkania w nim i opieki panu Jerzemu” - stwierdził Nawrocki w końcowej części nagrania. 


Nawrocki, zwracając się do wyborców, mówił, że jego przeciwnicy "przy użyciu materiałów służb specjalnych próbują oszukać" wyborców w sprawi Jerzego Ż. - Nie dajcie się państwo oszukać hejterom. Sam opowiem wam tę historię - mówi w nagraniu Nawrocki. Siedzi na beżowym krześle na ciemnym tle. Przez cały film opowieści Nawrockiego towarzyszy muzyka. 

Jak mówił kandydat, pan Jerzy był „człowiekiem z trudną przeszłością”. - Przez wiele lat zmagał się z chorobą alkoholową. Był sam, bez kontaktu z rodziną, bez długiego kontaktu z dziećmi – mówił. - Z czasem jego zdrowie i kondycja psychiczna pogarszały się. Poznałem go w 2008 roku, bo był naszym sąsiadem. Mieszkał w bloku obok moich rodziców. Już wtedy był podopiecznym Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Pomoc MOPS była jednak niewystarczająca dla jego potrzeb. Jerzy miał swoją godność, swoje zdanie, potrzeby i oczekiwania – mówił Nawrocki. 

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Sondaż: Bezludna wyspa zamiast pałacu prezydenckiego? Wygrywa Rafał Trzaskowski
Polityka
Polacy nie chcą już zmieniać czasu. Tak wynika z konsultacji w Sejmie
Polityka
Wybory prezydenckie 2025: Ostre starcie Trzaskowskiego i Nawrockiego. Pojawił się temat kawalerki w Gdańsku
Polityka
Debata w TVP. Sztab Sławomira Mentzena krytykuje telewizję. „Zostaliśmy oszukani”
Polityka
Tusk w innym wagonie niż Merz, Macron i Starmer. Kandydat na prezydenta: Niedobrze
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem