„Znasz go?”; „Wiesz, dlaczego wybrał imię Leon?”; „Jakie decyzje podejmował, gdy przebywał w Peru lub gdy był przełożonym augustianów?”; „Stoi po prawej czy po lewej stronie? Jest postępowy czy konserwatywny?” – to pytania, zadawane niemal zawsze w SMS-ach, mniej lub bardziej natarczywych, czasem z symbolami złożonych rąk lub uśmiechów, które dotarły do mnie w czwartek wieczorem.
Rzymski wieczór, z czystym niebem, rozchmurzony świeżym wiatrem, może być odbiciem Ducha Świętego, który mocno wiał także w kaplicy Sykstyńskiej. Przyniósł nam wiadomość, którą wszyscy eksperci uważali za niemożliwą: ktokolwiek zostanie wybrany, z pewnością nie będzie to Amerykanin. A jednak Kościół zawsze nas zaskakuje, ponieważ jest rzeczywistością Ducha, a konklawe nie jest parlamentem, radą nadzorczą firmy, fundacji czy organizacji pozarządowej, jak niektórzy chcieliby je widzieć. Papież Leon XIV został wybrany 8 maja, w święto Matki Bożej Pompejańskiej, Królowej Różańca Świętego. Swoje pierwsze spotkanie z wiernymi zakończył wspólną modlitwą „Zdrowaś Mario”.
Leon XIV nie jest klonem Franciszka
Odpowiedziałem na pytania szczerze: nie znam osobiście Roberta Francisa Prevosta, słyszałem go tylko raz, gdy komentował Ewangelię podczas wieczornej modlitwy Wspólnoty Sant’Egidio, zachęcając nas do „odwagi kreatywności”, do „niezatrzymywania się w obliczu trudności i patrzenia poza horyzonty przyzwyczajenia i spokojnego życia”. To słowa, które przypomniałem sobie wczoraj wieczorem, gdy wraz z moją rodziną, tysiącami rzymian i pielgrzymów widziałem jego wzruszenie i pogodną, uśmiechniętą twarz.
Czytaj więcej
Gdy z balkonu bazyliki Świętego Piotra padło nazwisko „Prevost”, czekający w napięciu tłum wierny...
Nie znam go osobiście, ale bardzo go polubiłem. Nie tylko dlatego, że jest papieżem, moim biskupem – jestem rzymianinem – ale dlatego, że jego pierwsze słowa, wypowiedziane w doskonałym włoskim języku prawie bez obcego akcentu, były przesłaniem Zmartwychwstałego Chrystusa: „Pokój wam”, którego aktualność i potrzebę chciałem pokazać na łamach „Rzeczpospolitej” w Niedzielę Wielkanocną.