Dziś prawdziwej lewicy już nie ma

Upadek SLD to dowód na to, że kończy się epoka socjaldemokracji w polityce. Przyszłość należeć będzie do projektów głośnych medialnie, ale niebędących całościową propozycją ideową – twierdzi publicysta

Publikacja: 26.10.2011 01:13

Dziś prawdziwej lewicy już nie ma

Foto: Archiwum

Red

Widmo krąży po Europie – widmo komunizmu" – tymi słowami zaczyna się „Manifest partii komunistycznej" Karola Marksa i Fryderyka Engelsa. To widmo krążyło nad całym światem przez XX wiek, w różnych formach: przede wszystkim bolszewickiej i socjaldemokratycznej.

Wspólne korzenie

Wrzucanie do jednego worka Karla Liebknechta i Willy'ego Brandta nie jest przesadą. Korzenie nie tylko radzieckiego komunizmu, ale i współczesnej zachodnioeuropejskiej socjaldemokracji tkwią głęboko w marksizmie. Przez 60 lat od wydania „Manifestu" (ale i wcześniej) swobodnie żonglowano pojęciami „komunizm", „socjalizm", „socjaldemokracja". Dopiero po I wojnie światowej ruch robotniczy ostatecznie rozpadł się na część komunistyczną i socjaldemokratyczną. Także niepodległościowa Polska Partia Socjalistyczna odwoływała się do myśli Marksa, a Socjaldemokratyczna Partia Niemiec (SPD) pożegnała się z marksizmem jako źródłem swej doktryny dopiero w programie godesberskim z 1959 roku. Nie znaczy to, że w praktycznej działalności oba ugrupowania miały wiele wspólnego ze swoimi komunistycznymi towarzyszami, którzy z roku na rok stawali się w coraz większym stopniu sowiecką agenturą.

Ewolucja europejskiej socjaldemokracji od stanowisk stricte rewolucyjnych do uznania realiów świata kapitalistycznego i wejścia do establishmentu odbyła się wieloetapowo. Realizacja programu minimum z „Manifestu komunistycznego" zakładającego m.in. wysoką progresję podatkową, scentralizowanie środków transportu w rękach państwa i nacjonalizację przemysłu nastąpiła w wielu państwach po II wojnie światowej i to niekoniecznie rękami socjaldemokracji.

Z biegiem czasu pierwotny program socjaldemokracji był coraz mocniej rozwadniany. Szef brytyjskiej Partii Pracy Tony Blair nie odwrócił kursu, jaki obrała Wielka Brytania pod rządami Margaret Thatcher. Ukoronowaniem zejścia lewicy ze swoich pozycji był wspólny manifest Blaira i ówczesnego kanclerza Niemiec Gerharda Schrödera z 1999 roku, pod dwoma tytułami: „Droga naprzód dla europejskich socjaldemokratów" i „Europa: Trzecia droga", w którym postulowano państwo socjalne w ramach gospodarki wolnorynkowej. – Sterującą rolę rynków należy uzupełniać i ulepszać przez politykę, ale nie powstrzymywać. Popieramy gospodarkę rynkową, ale nie społeczeństwo rynkowe! – te słowa XIX-wieczni twórcy SPD potraktowaliby zapewne jak herezję.

I dobrze, bo marksistowskie założenia są nie do utrzymania. Jednak czy takie podejście można nadal nazwać socjaldemokratycznym?

Socjaldemokrację zniszczył komunizm

Destrukcja tradycyjnej lewicy przebiega także na poziomie instytucjonalnym. Manifest Blaira i Schrödera powstał, gdy socjaldemokraci byli u władzy w większości państw europejskich. Dziś są w odwrocie – i to nie tylko ze względu na normalny w demokracji efekt wahadła, który polega na tym, że partie zmieniają się co jakiś czas u steru rządów, ale także dlatego, że coraz trudniej utrzymać im poparcie, nawet będąc w opozycji.

Są państwa, w których zanikły nie tylko ugrupowania komunistyczne, ale także socjalistyczne i socjaldemokratyczne. We Włoszech, w których komunistyczna i socjalistyczna lewica zawsze były silne, partie odwołujące się bezpośrednio do tej spuścizny stanowią margines i w parlamencie nie mają swoich przedstawicieli.

W Polsce socjaldemokrację zniszczył komunizm, nie tylko zamykając w więzieniach i likwidując fizycznie jej zwolenników, ale także czyniąc powojenną Polską Partię Socjalistyczną marionetką. Rychło zresztą „zjednoczył" ją ze stalinowcami w ramach Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Także przywłaszczając sobie jej program i w końcu nazewnictwo. Postkomuniści przyjęli w 1990 roku miano Socjaldemokracji Rzeczypospolitej Polskiej i zdominowali później jako SLD lewą stronę sceny politycznej. Próby reaktywacji PPS zakończyły się niepowodzeniem – jej różne wcielenia stanowiły zazwyczaj przyczółki dla skrajnej lewicy bądź ludzi zainteresowanych jedynie historycznymi akademiami i upamiętnianiem zmarłych towarzyszy. Nawet najsilniejsza próba stworzenia postsolidarnościowej lewicy – Unia Pracy – dała się zwasalizować SLD i dziś nie stanowi realnej siły politycznej.

Na tradycyjnie lewicowych hasłach i takiej symbolice nie da się już wygrywać wyborów, a nawet uzyskiwać przyzwoitych wyników

Sojusz przez ostatnie 20 lat także nie prowadził polityki socjaldemokratycznej, co najwyżej odwołując się do trendów wytyczonych przez ludzi pokroju Blaira i Schrödera. W większym stopniu niż reprezentacją współczesnego proletariatu jest „związkiem zawodowym" byłych partyjniaków i mundurowych, którym akurat wiedzie się całkiem nieźle. Podpisanie przez lewicową partię umowy z Business Center Club – w dodatku sprzecznej z własnym programem – można byłoby uznać za żart, gdyby nie odbyło się na poważnie.

Koniec pewnej epoki

Przez pewien czas wydawało się, że przynajmniej młodsi działacze SLD, wywodzący się z jej młodzieżówki, będą w stanie nadać tej partii socjaldemokratyczny wizerunek i w ten sposób przyciągnąć do siebie także inny, niż wymierający, elektorat. Tegoroczne wybory pokazały jednak, że nawet młodzi ludzie głosujący za Sojuszem nie robili tego ze względu na jego tradycyjnie lewicowy program, a ze względu na hasła lewackie obyczajowo. Ten elektorat przechwycił Ruch Palikota, którego ze względu na umiarkowanie liberalne poglądy gospodarcze jego lidera socjaldemokratycznym nazwać nie można.

Na tradycyjnie lewicowych hasłach i takiej symbolice nie da się już wygrywać wyborów, a nawet uzyskiwać przyzwoitych wyników. Tak jest już w Polsce, socjaldemokracja trzyma się jeszcze jako tako na Zachodzie, ale to i tak ze względu na swoją już od lat ugruntowaną pozycję. Gdy i ona się załamie (podobnie jak i pozycja innych ugrupowań odwołujących się do spuścizny wielkich ideologii), tradycyjna lewica stanie się jedynie folklorem. Niedługo pojęcie socjaldemokracji będzie można znaleźć jedynie w podręcznikach do historii, podobnie jak jej głównie utopijnych poprzedników i rówieśników. Przyszłość należeć będzie do projektów głośnych medialnie, hasłowo ocierających się o takie wartości, jak równość i solidarność, jednak niebędących całościową propozycją.

Z jednej strony to dobrze, bo ideologia socjalistyczna nie zdała egzaminu i jedynie dzięki swemu rozwodnieniu i odejściu od pierwotnych założeń rządy jej wyznawców nie skończyły się na zachodzie Europy tragedią. Z drugiej strony to źle, bo nawet wiara w Marksa i ideały ruchu robotniczego były jakąś wiarą i próbą spójnej odpowiedzi na problemy rzeczywistości. Postmodernizm nieodwołalnie wkroczył do polityki, w której można zakwestionować wszystkie wartości i naprawiać należy jedynie krany, by poleciała z nich ciepła woda. To także nowe wyzwanie dla konserwatystów i klasycznych liberałów – bo jak tu walczyć z przeciwnikiem, który twierdzi, że wcale nie ma twarzy, a co najwyżej nazwisko?

Autor jest politologiem, dziennikarzem „Gościa Niedzielnego"

Widmo krąży po Europie – widmo komunizmu" – tymi słowami zaczyna się „Manifest partii komunistycznej" Karola Marksa i Fryderyka Engelsa. To widmo krążyło nad całym światem przez XX wiek, w różnych formach: przede wszystkim bolszewickiej i socjaldemokratycznej.

Wspólne korzenie

Pozostało 96% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?