Młodzież Wszechpolska i ONR to ostatnie organizacje, z którymi chciałbym sympatyzować. Jeśli naruszają prawo – powinny zostać zdelegalizowane i zapomnieć o organizacji Marszu Niepodległości w centrum stolicy Polski.
Jeśli jednak jest inaczej i spełniły wszystkie warunki wymagane przez praworządność – blokada ich legalnej manifestacji przez środowiska Kolorowej Niepodległej była wystawieniem porządku publicznego na pośmiewisko. Jego stróże, zamiast chronić obywateli działających zgodnie z prawem – występowali w imieniu tych, którzy je łamali, tarasując najważniejszą arterię komunikacyjną Warszawy, jaką jest ulica Marszałkowska. Totalny absurd!
Uciekająca armia
Nie był to, niestety, 11 listopada 2011 r., ostatni absurd, jaki obserwowałem na ulicach Warszawy. Chociaż oglądanie defilad wojskowych nie należy do moich ulubionych zajęć, natknąłem się na jedną z nich w Alejach Jerozolimskich. Byłem mocno zaskoczony tym, co oddziały reprezentacyjne Wojska Polskiego ze sztandarami, złotymi orłami i hasłami "Za wolność i waszą", robią w tym średnio reprezentacyjnym miejscu. Nasza armia poniosła tam spektakularną klęskę. Miała przedefilować Krakowskim Przedmieściem i Nowym Światem, gdzie oczekiwały jej tysiące warszawiaków i przyjezdnych z całego kraju. Jednak trasa defilady uległa zmianie w obliczu zgromadzenia anarchistów z Polski i Niemiec, troskliwie ochranianych przez policję.
Proszę sobie wyobrazić, że oddziały, które jeszcze przed chwilą na placu Piłsudskiego w obecności prezydenta i przedstawicieli rządu, Sejmu i Senatu ukazywały majestat Rzeczypospolitej, zostały zmuszone do wycofania się, aby uniknąć spotkania z kilkudziesięcioma facetami z zamaskowanymi twarzami, przemarsz innymi ulicami, niż zakładał plan obchodów narodowego święta. W ten sposób upokorzone zostały tysiące Polaków, którzy dla organizatorów Święta Niepodległości okazali się mniej ważni niż pseudoanarchiści.
Ślepa policja
W związku z blokadą Marszałkowskiej w wykonaniu Kolorowej Niepodległej w Warszawie nie kursowały tramwaje, zmieniono trasę przejazdu wielu linii autobusowych. Kilkaset osób łamiących prawo postawiło na głowię dwumilionową stolicę szóstego co do wielkości kraju Unii Europejskiej.