Premier Donald Tusk rozpoczął swoim exposé dyskusję na temat emerytalnego zabezpieczenia duchownych, czyli włączenia wszystkich księży do powszechnego systemu ubezpieczeń. Inicjatywa Donalda Tuska może być polityczną odpowiedzią na propozycję biskupów, by wprowadzić nowy podatek kościelny. Taka gra w rodzaju "coś za coś".
Kraje finansują Kościoły
Na początku wypada zauważyć, że w Unii Europejskiej, oprócz Francji, większość państw aktywnie uczestniczy lub współuczestniczy w finansowaniu największych Kościołów, uznając je za instytucje pożytku publicznego. Z tym że w różnych krajach istnieją różne modele.
Są kraje, w których z budżetu państwa bezpośrednio opłaca się nie tylko składki emerytalne i ubezpieczenia, ale nawet pensje duchownym. Tak jest w Belgii, gdzie jest to zapisane w konstytucji, a także w Luksemburgu czy Grecji. Mamy kraje, gdzie obywatele mogą przekazać część podatku na cele kościelne – to przypadek Hiszpanii i Włoch.
W Niemczech i Austrii zaś państwo pobiera od wiernych specjalny podatek kościelny. Jest wreszcie system brytyjski, w którym Kościół anglikański utrzymuje się z własności ziemskiej i majątku trwałego. W Polsce natomiast istnieje Fundusz Kościelny, który powstał w roku 1950 i który jest taką trochę protezą systemu brytyjskiego. Ponieważ w PRL odebrano Kościołowi majątki, w zamian państwo miało pokrywać część składek duchownych.
Jeśli na propozycję premiera Tuska spojrzymy w tym kontekście, to widzimy wyraźnie, że nie zamierza on wcale iść pod prąd europejskich standardów. Nie planuje też ograbiać Kościoła i uniemożliwić mu działania. Wydaje się zatem, że chodzi raczej o polityczną grę.