Minęło już pięć lat wątpliwej naprawy polskiego systemu ochrony zdrowia przez rządzącą koalicję PO z PSL. Lat straconych pod względem organizacji systemu, jego zarządzania i finansowania. Reformatorskie poczynania minister Ewy Kopacz zamiast obiecanych zmian systemu korzystnych dla pacjentów i świadczeniodawców spowodowały większą jego niewydolność. Wydłużyły się kolejki pacjentów do lekarzy specjalistów i do szpitali, powstało ogromne zamieszanie w sprawie zasad refundacji leków.
Absurdalne ograniczenia
Nowy minister zdrowia Bartosz Arłukowicz od października 2011 roku jest jak do tej pory kontynuatorem reform firmowanych przez Ewę Kopacz. Uderzający w tym czasie jest brak wizji ministra na reformowanie systemu ochrony zdrowia. Przez ponad rok Arłukowicz nie przedstawił swoich propozycji naprawy systemu, mimo że wcześniej, kiedy jeszcze był posłem w Klubie SLD, krytykował reformy minister Kopacz.
W końcu ubiegłego roku, wprowadzając w życie ustawę o refundacji leków, źle zaczął swoje urzędowanie. Zapisy tej ustawy spotkały się z silną powszechną krytyką, oporem i protestami lekarzy oraz aptekarzy. Zamieszanie to dotknęło głównie pacjentów, wielu z nich musiało w pierwszych miesiącach tego roku płacić 100 procent ceny leków, mimo, że byli objęci ubezpieczeniem zdrowotnym.
Po wymuszonych korektach przepisów dotyczących refundacji leków, głównie zgodnie z postulatami organizacji lekarzy i częściowo z propozycjami organizacji aptekarzy, minister Arłukowicz przez rok nie potrafił przedstawić istotnych dla organizacji i finansowania zmian tej ustawy.
Najważniejsze efekty wprowadzenia w życie ustawy refundacyjnej to według ocen analityków rynku leków oszczędności budżetowe NFZ. Tyle że koszt tych oszczędności ponieśli pacjenci. Poza tym nadal obowiązują absurdalne przepisy ograniczające lekarzy przy doborze leków.