Sny o potędze

Nie mając odpowiedniego kapitału społecznego, niewiele zyskamy, nawet jeśli pod każdą wioską znajdziemy morze gazu łupkowego – uważa publicysta „Rzeczpospolitej”

Publikacja: 27.01.2013 18:59

Jarosław Giziński

Jarosław Giziński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Tekst Rafała Kasprowa i Wiesława Walendziaka „Gdzie leży Polska”

to ciekawe zaproszenie do dyskusji na temat istotny, zwłaszcza w czasie gdy nasze debaty publiczne rzadko wykraczają poza horyzont najbliższych wyborów. Autorzy mają rację, kiedy piszą, że jeśli będziemy operować pojęciami i kategoriami rodem z poprzednich epok, daleko nie zajdziemy. I że nasza narodowa skłonność do rozpamiętywania z uwielbieniem przeszłości każe niektórym iść z twarzą zwróconą do tyłu.

Sukces na miarę możliwości

Z częścią tez Walendziaka i Kasprowa trudno się jednak zgodzić. Jak choćby z wyróżnionym w nadtytule ich tekstu twierdzeniem o naszej wielkiej, zmarnowanej szansie. Oczywiście, wszystko zależy od tego, jaki na początku założymy minimalny cel. Czy mieliśmy szansę być państwem silniejszym i bogatszym? Być może, ale co to konkretnie oznacza? Czyżbyśmy mieli już wyrosnąć na regionalną potęgę? Nie żądajmy cudu. Nawet wyjątkowo nam życzliwy George Friedman taką pozycję Polski widzi w perspektywie co najmniej wieku.

Ale i tak nie jest chyba z nami aż tak źle. W ciągu niewiele ponad dwóch dekad podwoiliśmy naszą narodową zamożność. Z komunistycznego wasala mocarstwa sowieckiego staliśmy się członkiem silnych struktur międzynarodowych – ekonomicznych i wojskowych. Być może Unia Europejska tkwi dziś po uszy w kłopotach, ale nadal jest najsilniejszym związkiem państw na świecie. W RWPG byliśmy zaledwie 22 lata temu. To wcale nie tak dawno. Jeśli mamy patrzeć daleko w przód, to sięgnijmy wzrokiem równie daleko do tyłu. Oczywiście w zdrowych proporcjach, bo marzenia Dmowskiego i Piłsudskiego faktycznie mało przystają do współczesności.

Gadanie o zielonej wyspie brzmi dziś jak polityczny slogan, ale to, że wciąż nie zaliczyliśmy recesji w czasie największych zawirowań kryzysu, to jednak fakt. Czy lepiej było się rozwijać w tempie 10 proc. rocznie, by potem w ciągu roku spaść o 20 proc. jak Łotwa? PricewaterhouseCoopers na kolejne dwie dekady znów prognozuje nam wzrost 2,5 proc. rocznie. Prawie półwiecze nieprzerwanego rozwoju, czterokrotne zwiększenie majątku i na końcu dorównanie do średniej Europy Zachodniej – to za mało? Kiedy ostatni raz nam się to udało? Na krótko za Jagiellonów, na chwilę w czasie Rzeczypospolitej szlacheckiej.

Kapitał ludzki

Najbardziej dziwi uparte wiązanie przez autorów problemów polityki energetycznej z kwestiami dobrobytu i potęgi państwa. Czy naprawdę ową potęgę, za którą wzdychają, udałoby się osiągnąć przez dogadanie się z Rosją w sprawie tranzytu ropy i gazu, a najlepiej znalezienie własnego eldorado?

Jaką potęgą jest ropą i gazem płynący Azerbejdżan? A Wenezuela, Kazachstan, Gwinea Równikowa? To także casus tuzina innych państw, które rzekomo wygrały na loterii. Nawet w Arabii Saudyjskiej bezrobocie przekracza 20 proc.

A jakie złoża surowców energetycznych posiadają i jakie rosyjskie gazociągi kontrolują Tajwan, Korea Południowa czy Finlandia? Ich zamożność zbudował nie prezent Pana Boga, lecz kapitał ludzki – edukacja, innowacyjność, wytrwałość i dalekowzroczna polityka rządów. Można się wręcz pokusić o twierdzenie, że to właśnie brak łatwo dostępnych bogactw zmusił te narody do wykazania się pracowitością i pomysłowością.

Nawet przykład amerykański (podobnie jak norweski czy szkocki) jest chybiony – dla rozwiniętych społeczeństw niezależność energetyczna jest uzupełnieniem dobrobytu, ale nie bazą rozwoju. Fundamentem jest społeczeństwo – wykształcone, innowacyjne, podejmujące wyzwania. I dobrze rządzone.

Powodem do głębszego zastanowienia się powinno być dla nas to, że to my kupujemy od innych hyundaie, samsungi i LG, a nie oni od nas – unitry i polonezy, choć jeszcze 30 lat temu wcale nie było to takie oczywiste. Finlandia to też nie Niemcy czy Holandia – 100 lat temu była rosyjską gubernią tak jak większość Polski. Czym jest dzisiaj, widać gołym okiem.

Co łączy Koreańczyków i Finów? To, że postawili na rozwój i edukację. Prawdziwą edukację, a nie rozdawanie dyplomów bez wartości. Gdzie są nasze uczelnie w rankingach porównawczych? Gdzie centra badawcze? Gdzie instytucje wspomagające obiecujące przedsięwzięcia? Liczba 0,6 proc. – czyli odsetek naszego PKB przeznaczany na badania i rozwój –powinna być naszą hańbą narodową. Podobnie jak to, że sekretarka w byle firmie zarabia więcej niż ambitny adiunkt na uczelni państwowej.

To kapitał ludzki stanowi bogactwo społeczeństw i naprawdę można go zbudować w ciągu dwóch, trzech pokoleń. Koreańczycy z południa i północy niczym się nie różnili w 1953 r. Nawet pod koniec lat 60. niewiele. A dzisiaj? To kapitał ludzki i wiedza pozwoliły Niemcom 20 lat po wojnie odbudować potęgę gospodarczą. A jak wyglądali ich wschodni pogromcy?

Gotowi na kryzys

Nas dumą napełnia zwabienie do Polski kolejnej montowni czegoś tam, z gotowych części, na cudzych licencjach, dzięki taniej sile roboczej. Koreańczycy woleli budować swoje czebole od podstaw. Finowie też stworzyli Nokię, Kone, Tikkurilę czy Rautaruukki. W nowoczesnym, wyedukowanym społeczeństwie nawet względny upadek Nokii nie zaszkodził „wiszącemu” na tej firmie krajowi. Wychowani przez nią inżynierowie i informatycy już budują nowe, ambitne start-upy. Z pomocą państwa – sprawnego, oszczędnego, odpornego na korupcję i sprzyjającego przedsiębiorczości.

To są przykłady, które powinny nam dawać do myślenia. Tędy prowadzi droga do potęgi w XXI w. Nie czekajmy na prezenty losu. Nie mając odpowiedniego kapitału społecznego, niewiele zyskamy, nawet jeśli pod każdą wioską znajdziemy morze gazu łupkowego.

Tekst Rafała Kasprowa i Wiesława Walendziaka „Gdzie leży Polska”

to ciekawe zaproszenie do dyskusji na temat istotny, zwłaszcza w czasie gdy nasze debaty publiczne rzadko wykraczają poza horyzont najbliższych wyborów. Autorzy mają rację, kiedy piszą, że jeśli będziemy operować pojęciami i kategoriami rodem z poprzednich epok, daleko nie zajdziemy. I że nasza narodowa skłonność do rozpamiętywania z uwielbieniem przeszłości każe niektórym iść z twarzą zwróconą do tyłu.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę