Urodziłem się w Argentynie i tam wychowałem, jednak osobiście nigdy nie dane było mi poznać nowego papieża, Ojca Świętego Franciszka. Znam jednak dobrze jego posługę, szczególnie jako biskupa Buenos Aires i prymasa Argentyny. Jako biskup stawiał bardzo mocno na duszpasterstwo z poszanowaniem sakramentów i podkreślał zawsze wagę rodziny. Jak skutecznym jest duszpasterzem, wskazuje to, że w ostatnich latach w Buenos Aires wiele dzieci przystąpiło do chrztu. Tamtejszy Kościół przeżywa obecnie renesans.
Takie prawdziwie duszpasterskie podejście Ojciec Święty zaprezentował także podczas wczorajszego pierwszego spotkania z wiernymi: skupił się bardzo mocno na Rzymie, kilka razy powtarzał, że będzie po pierwsze biskupem tego miasta i dziękował kardynałom, że pozwolili mu pełnić tu posługę.
To, co nowego papież Franciszek wniesie na tron Piotrowy, to oczywiście pozaeuropejskie spojrzenie na świat. W końcu, poza kilkoma latami spędzonymi na Starym Kontynencie, całe życie spędził on w Argentynie. Widać było wczoraj w jego gestach typową argentyńską mieszankę: niesamowitą ekspresję, bezpośredniość, a zarazem prostotę. Nie mam wątpliwości, że nowy następca św. Piotra będzie starał się mieć jak najbardziej bezpośredni kontakt z wiernymi.
Jako kardynał, Jorge Bergoglio był spokojnym duszpasterzem. Spodziewam się, że jako papież będzie dawał bardzo mocne świadectwo miłości. Miłości wielkiej, ale zarazem też bardzo wymagającej. Czeka nas pontyfikat dużej otwartości, ale i czas podkreślania znaczenia rodziny oraz ochrony życia, od poczęcia do naturalnej śmierci.
Jako prymas Argentyny, kardynał Bergoglio od lat bardzo mocno przeciwstawiał się rządom, które chciały wprowadzać np. związki partnerskie. Między panią prezydent Cristiną Fernández de Kirchner (wcześniej także jej mężem prezydentem) a kardynałem Bergoglio, trwał poważny spór światopoglądowy.