Mniejszość katolicka w Polsce. Felieton Mariusza Cieślika

Prawdziwi katolicy są dziś w Polsce uciskaną mniejszością, a będzie jeszcze gorzej – kolega, który podzielił się ze mną tą myślą, bynajmniej katolikiem nie jest.

Publikacja: 28.03.2013 18:51

W pierwszym odruchu uznałem, że nie wie, co mówi. Owszem, Kościół jest ostatnio pod ostrzałem różnych Palikotów, nie brakuje nawet takich, którzy uważają, że nazywanie papieża ch… jest w zasadzie w porządku.

Ale to margines. Bo przecież żyjemy w kraju, gdzie do wyznawania katolicyzmu przyznaje się ponad 90 procent obywateli, a połowa z nich regularnie praktykuje. To ci, którzy katolikami nie są, wciąż skarżą się na opresję ze strony Kościoła. Ten zaś nie tylko Rydzykiem stoi, ale i ponoć wyznaje religię smoleńską.

Uznałem najpierw, że mój znajomy bredzi. Potem jednak dotarło do mnie, że jako człowiek pracujący od wielu lat w mediach i znający je od podszewki tę właśnie rzeczywistość ma na myśli.

I ma rację. Może i w Polsce katolicy stanowią większość, ale w mediach są mniejszością: wyśmiewaną, obrażaną, uciskaną. Kto nie wierzy, niech sobie przypomni ostatnie wydarzenia z udziałem Janusza Palikota, kabaretu Limo czy Ewy Wójciak.

A oto przykład najświeższy, wręcz poglądowy. Małgorzata Terlikowska na okładce „Wysokich Obcasów”, żona publicysty o zdecydowanych konserwatywnych poglądach, o którym ona sama w wywiadzie mówi żartem: „naczelny talib Polski”. Oczywiście matka Polka katoliczka została tam zaproszona w charakterze kobiety z brodą. Żeby z niej zrobić bekę, jak mawia dzisiejsza młodzież, czyli pośmiać się z tego, że ma czwórkę dzieci i nie uznaje antykoncepcji. Tymczasem w rozmowie Małgorzata Terlikowska radzi sobie zaskakująco dobrze, nie przyjmując narzuconych reguł gry, mówi szczerze, co myśli i robi, również w kwestii naturalnych metod regulacji urodzin. Prowadzącego wywiad śmieszą jej zasady, ale równie często to on pada ofiarą celnych żartów, jak np. wtedy gdy mówi o wygodnych włosienicach dla dzieci, które sprzedają w parafii. Ze starcia, bo trudno to inaczej nazwać, bohaterka wychodzi obronną ręką, konsekwentnie prezentując swój pomysł na życie. Nie każdemu musi się on podobać, ale w Polsce, kraju ponoć katolickim, powinien być zrozumiały.

Otóż nie jest, o czym świadczą reakcje na forach internetowych i kuriozalny komentarz Agnieszki Kublik. Dziennikarka „Gazety Wyborczej” dowodziła w nim, że wbrew temu, co sama Terlikowska mówi, ktoś taki jak ona nie może być szczęśliwy. Jej zdaniem to „smutna, bardzo przygnębiająca historia kobiety, która żyje w zgodzie z potrzebami męża. Zinternalizowała je, odczytuje je jako własne. Błędnie”– powiada.

Na razie jest jeszcze w Polsce zgoda na życie w takich katolickich błędach, ale gdy prawo tworzyć będą osoby pokroju Kublik, różnie może być.

Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Pietryga: Polska skręca na prawo. Czy Donald Tusk popełnił strategiczny błąd?
Opinie polityczno - społeczne
Pięć najważniejszych wniosków po I turze, którą wygrali Kaczyński i Tusk
Opinie polityczno - społeczne
Marek Cichocki: Kluczowa dla Polski jest zdolność budowania relacji z USA
Opinie polityczno - społeczne
Hity i kity kampanii. Długa i o niczym, ale obfitująca w debaty
felietony
Estera Flieger: Akcja Demokracja na opak