Kiedy Johannes Carl Weck wynalazł w 1895 r. hermetycznie zamykany słój, był to ogromny postęp w stosunku do słoików z nakrętkami. Słoiki szybko się psują, władza i pieniądze łatwo uderzają im do głowy, ze słoików raz dwa wyjada się konfitury, natomiast specjały w wekach trzymają się dłużej i uwrażliwiają smak, będąc wyrazem wyższej kultury kulinarnej...
Czy Zygmunt III był "wekiem"?
Tę zupełnie nie kulinarną dyskusję otworzył red. Dariusz Bartoszewicz tekstem pod tytułem "Warszawa otwarta jak słoik" pisząc w "Stołecznej"(dodatku do "Gazety Wyborczej" z 18.03.2013): "Im miasto bardziej otwarte, tym większa szansa na rozwój. Gdyby Warszawa była zamknięta jak wek, nie miałaby szans. Na szczęście wciąż ściągają do nas ludzie zwani trochę lekceważąco słoikami". Na drugi dzień zawtórował mu Pan Tomasz Sadowski, energiczny przybysz z Białej Podlaskiej, który stwierdził wprost, że "słoiki to elita Warszawy". Trzeciego dnia, wybitny varsavianista, Jerzy S. Majewski, orzekł, że każdy tu jest słoikiem z Zygmuntem III włącznie. Hmm, przepraszam, niektórzy z nas są "wekami".
Wielbiciele Pajaca Kultury powinni przynajmniej umyć ten brudny palec Stalina i przechrzcić go na Pałac im. Witkacego, by symbol terroru oswoić groteską
"Słoiki" to pogardliwa nazwa dla plebejuszy ze wsi i miasteczek, lecz nie pasująca do wykształconych przybyszy z innych miast i państw. Warszawa, jak każde duże miasto, zawsze przyciągała wszystkich. Nazywanie wszystkich, w tym Króla Zygmunta III, słoikami, to nieporozumienie. Co na to cienie warszawskich książąt mazowieckich z Czerska i Płocka, co na to Królowa Bona (pierwsza importerka włoszczyzny) i elekcyjni królowie Rzeczpospolitej oraz dziesiątki tysięcy wykształconych przybyszy współtworzących elitę Warszawy?
Warszawę założyła Hanza - niemieccy kupcy z krzyżackiego Torunia pod patronatem księcia płockiego Bolesława II. Ród eponima miasta, rycerza Warsza/Warcisława, niestety, nie przetrwał. Miasto rozwinęło się dzięki przybyłym kupcom: solnym (Solec), zbożowym (spichlerze przy Brzozowej), winnym (Fukierowie) i browarnikom (ul. Piwna), którzy z książętami mazowieckimi tworzyli rządzącą elitę. Na słabych glebach Mazowsza, Kurpi i Podlasia nie powstały wielkie latyfundia jak na Kresach czy w Wielkopolsce.