Siły ONZ w Warszawie

Trudno zrozumieć, dlaczego stolica Polski, właśnie 11 listopada, jest najlepszym miejscem i najlepszą datą na szczyt klimatyczny – pisze publicystka „Rzeczpospolitej".

Publikacja: 07.08.2013 20:25

Rzeczywiście, „szczyt klimatyczny" w Warszawie 11 listopada zapowiada się interesująco. O wyborze daty dyskutuje już cała Polska i jak dotąd najciekawiej wypowiedział się minister  środowiska Marcin Korolec, formalny gospodarz tego szczytu, który – podejrzewam – nie jest jednak decydentem, a został po prostu wystawiony na pożarcie.

Otóż miło i inteligentnie (sama nie wiem, co to dokładnie znaczy, że ktoś inteligentnie wygląda, ale gdyby pan Korolec był aktorem, to grałby rolę inteligentnego ministra) wyglądający pan minister powiedział, że ważne (w oenzetowskim myśleniu, jeśli coś takiego istnieje) są święta religijne, a nie państwowe, na dowód czego podał przykład Chin, których przedstawiciel przyjedzie na szczyt, mimo że w październiku (dokładnie 1 października) wypada ich święto narodowe.

Wywód okazał się dla mnie zbyt skomplikowany. W ONZ są w tej chwili 193 państwa i zakładając, że święta państwowe są jakoś symetrycznie rozłożone, na październik i listopad przypada około 30 świąt narodowych państw, których przedstawiciele również wybierają się do Polski. Poza tym co miesiąc ma miejsce od 15 do 20 międzynarodowych posiedzeń, komisji i konferencji ONZ-owskich i jakieś tam święta, religijne czy narodowe, nie mają żadnego znaczenia. Jedynie kraj zapraszający troszczy się o to, by daty nie kolidowały z czymkolwiek.

Trudno z wywodu pana ministra zrozumieć, dlaczego Warszawa, właśnie 11 listopada, jest najlepszym miejscem i najlepszą datą na taki szczyt. Pan minister dodał jeszcze, że szczyt wpłynie „pozytywnie na wizerunek naszego kraju". Czyżby?

Gdyby uczestnicy szczytu przyjechali jako normalni ludzie, Warszawa w listopadzie mogłaby się im wydać mało atrakcyjna, trudno dojechać z lotniska, okropna komunikacja miejska, rozkopane ulice.

Ale nie ma obawy:  tysiące (dziesiątki tysięcy?) uczestników będzie odebranych z lotniska, rozmieszczonych i wożonych z miejsca na miejsce osobnym transportem, dla najważniejszych będzie przyjęcie na Zamku, a mieszkać będą w Sheratonach i Marriottach, które wszędzie – w Katarze, Ekwadorze czy Mongolii – wyglądają tak samo, mają tak samo uśmiechniętą obsługę i takie same zastraszające ONZ-owskie stawki hotelowe, które idą w parze z astronomicznymi dietami, co sprawia, że goście czują się nadzwyczajnie.

Ceny luksusowych hoteli w Warszawie podskoczyły wielokrotnie na cześć tych tysięcy urzędników, którzy będą debatować, w komisjach, podkomisjach i na Stadionie Narodowym o tym, jak ratować świat przed cieplarnianą śmiercią. Na przykład w Bristolu w niedzielę 3 listopada pokój kosztuje 530 złotych, a tydzień później już 1300. ONZ stać na to, niech płacą.

A skąd niby ONZ bierze pieniądze? A jak wygląda budżet tego szczytu? Kto za co płaci i ile? Czy Polska na tym zarobi, czy dopłaci? To są w sumie proste pytania, na które ktoś mógłby prosto odpowiedzieć.

Pan minister Korolec, którego pewnie niedługo przetasują lub który może sam poda się do dymisji, nie chcąc narażać się więcej na kompromitujące konferencje prasowe, powiedział również, że „stadion będzie wyłączony dla publiczności. Bezpieczeństwa będą tam pilnować i służby polskie, i służby ONZ".

Służby polskie – rozumiem, choć nie jest jasne, jakie to służby polskie miałyby sobie poradzić 11 listopada z tysiącami ważnych i superważnych cudzoziemców przemieszczających się po mieście, z rządem i prezydentem składającymi kwiaty, z manifestacją narodowców w jednym miejscu, pisowską opozycją w innym, anarchistami w trzecim i tak dalej. A jeszcze jeżeli pani prezydent Warszawy zaleje tunel czy uszkodzi metro...

Właśnie wtedy należałoby wprowadzić wzmiankowane przez pana ministra Korolca „służby ONZ". To znaczy Siły Pokojowe ONZ? Najbliższe są w Kosowie, ale ich jest tylko 16, można sprowadzić z Cypru (925 umundurowanych) czy Libanu (10 820), ale akurat tam są potrzebne, a w dodatku – o czym mam nadzieję wiedzą i MSW, i MSZ – do wprowadzenia ich do Polski potrzebne są sytuacja konfliktowa, raport specjalnego wysłannika, decyzja Rady Bezpieczeństwa, zgoda Zgromadzenia Ogólnego, wyznaczenie głównodowodzącego, przyjęcie budżetu i tyle formalności, że przy najlepszych chęciach nie uda się ich mieć na 11 listopada. To samo zresztą dotyczy Policji ONZ, która jest częścią Sił Pokojowych.

Trzeba więc będzie wymyślić coś lepszego. Może tradycyjnie przenieść obchody na 7 listopada, zanim przyjadą wszyscy goście? Wtedy i Jaruzelski, i jego generałowie przynajmniej poczuliby się jak w dawnych dobrych czasach.

Rzeczywiście, „szczyt klimatyczny" w Warszawie 11 listopada zapowiada się interesująco. O wyborze daty dyskutuje już cała Polska i jak dotąd najciekawiej wypowiedział się minister  środowiska Marcin Korolec, formalny gospodarz tego szczytu, który – podejrzewam – nie jest jednak decydentem, a został po prostu wystawiony na pożarcie.

Otóż miło i inteligentnie (sama nie wiem, co to dokładnie znaczy, że ktoś inteligentnie wygląda, ale gdyby pan Korolec był aktorem, to grałby rolę inteligentnego ministra) wyglądający pan minister powiedział, że ważne (w oenzetowskim myśleniu, jeśli coś takiego istnieje) są święta religijne, a nie państwowe, na dowód czego podał przykład Chin, których przedstawiciel przyjedzie na szczyt, mimo że w październiku (dokładnie 1 października) wypada ich święto narodowe.

Pozostało 83% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?