Czy warto wydać 100 mln złotych na organizację dużej międzynarodowej imprezy w środku kryzysu? Uczciwe i zasadne pytanie. 100 mln złotych – szacunkowy koszt organizacji konferencji klimatycznej COP 19 w Warszawie – to duża suma. Zwłaszcza w czasach, gdy rząd ogłasza budżetowe cięcia.
Megafon w ręce
Warto jednak taki wydatek ponieść. Bo tu nie chodzi o budowanie prestiżu (choć i on się liczy) ani o budowanie pozytywnego wizerunku (co samo w sobie też ma swoją wartość). Organizację COP 19 trzeba potraktować jak inwestycję w bezpieczną przyszłość polskiej gospodarki.
W ramach Konferencji Klimatycznej ONZ na poszczególnych sesjach (COP) trwają prace nad nowym międzynarodowym porozumieniem, które na nowo określi nowy sposób podziału zobowiązań związanych z redukcją gazów cieplarnianych. Nowe porozumienie zadecyduje też, jak będą finansowane działania adaptacyjne (bo już jest trochę za późno i klimat zaczął się zmieniać).
Nowe porozumienie wywrze bezpośredni wpływ na Polskę, zwłaszcza na nasz sektor energetyczny. Polska musi w tych negocjacjach być dobrze słyszalna. Zamiast post factum płakać nad rozwiązaniami, które nam nie odpowiadają – musimy być zaangażowani od początku w negocjacje, tak by złe (nie tylko dla nas) zapisy skasować lub zmodyfikować. Pozostałe 190 innych państw uczestników negocjacji musi nas głośno i wyraźnie usłyszeć.
Przewodniczenie obradom COP daje polskiemu rządowi potrzebny megafon do ręki. Jako kraj gospodarz konferencji będziemy moderować dyskusję w czasie, gdy będą budowane zręby nowego porozumienia. Finał prac nad nowym międzynarodowym porozumieniem planowany jest na 2015 r. w Paryżu, ale to w Warszawie przedyskutowana będzie m.in. formuła prawna nowego globalnego porozumienia klimatycznego oraz zasady, na jakich kraje rozwijające się otrzymają pomoc finansową od państw najbogatszych.