Niegotowi do obrony

Nie jesteśmy przygotowani ani do prowadzenia wojny w starym (klasycznym) stylu, ani tym bardziej do prowadzenia wojny nowoczesnej na miarę XXI wieku – twierdzi ekspert ds. bezpieczeństwa

Publikacja: 27.11.2013 18:10

Grzegorz Kwaśniak

Grzegorz Kwaśniak

Foto: archiwum prywatne

Red

Od kilku lat Andrzej Talaga z dużą konsekwencją i sukcesami, propaguje problematykę bezpieczeństwa militarnego.  Jednak nie jest ekspertem w tej dziedzinie, a tylko zdolnym samoukiem, dlatego jego tezy i uwagi są czasami zbyt ogólne i słabo uzasadnione.  Warto więc wesprzeć jego wysiłek i uzupełnić wiedzę.

Podstawowa teza jego artykułu „Obrona, nie ekspedycje karne" („Rz" 19.11.2013) brzmi: „potrzebujemy armii zdolnej wytrzymać wrogie uderzenie, zanim nadejdzie pomoc, co może potrwać kilka miesięcy, a najlepiej takiej, która poradzi sobie sama". Jest to oczywiście postulat pod każdym względem słuszny , ale obawiam się, że autor oraz prawdopodobnie większość czytelników, nie zdaje sobie sprawy, iż dziś niemożliwy do realizacji. Ponieważ, po ponad 20 latach ciągłych restrukturyzacji oraz po 14 latach członkostwa w NATO, nasze siły zbrojne nie są w stanie wypełnić swojego konstytucyjnego obowiązku (art.26), ani nawet nie wiedzą, jak się do tego skutecznie zabrać.

Zyskać czas

Utrata zdolności obronnych przez Siły Zbrojne RP znajduje swój ostateczny dowód w zaplanowanej i przyjętej do realizacji koncepcji przeprowadzenia Strategicznej Operacji Obronnej (SOO). Operacja ta jest najważniejszym i ostatecznym sprawdzianem funkcjonowania całego systemu obronnego państwa oraz sił zbrojnych w sytuacji wystąpienia zagrożeń militarnych. Plan przeprowadzenia SOO jest oczywiście dokumentem tajnym, do którego dostęp ma niewiele osób, jednak analiza związanych z nim bezpośrednio dokumentów o charakterze jawnym (strategie, instrukcje, regulaminy) pozwala na sformułowanie następujących uwag.

Wielkość i struktura naszych sił zbrojnych nie odpowiada aktualnej i przyszłej sytuacji geopolitycznej i geostrategicznej Polski.

Już proste matematyczne wyliczenie jest najlepszym dowodem na potwierdzenie tej tezy. Jeżeli stan liczebny naszych wojsk lądowych (15 brygad) pomnożymy przez średnią szerokość pasa obrony brygady (10km), to biorąc pod uwagę długość naszej wschodniej granicy (1200 km) widać wyraźnie, że jesteśmy w stanie skutecznie bronić jedynie około 10-15 proc. jej całkowitej długości. I to w najbardziej optymistycznym wariancie.

Ponadto, zadania przewidywanie do wykonania przez te brygady w ramach SOO są oparte na założeniach sprzecznych z zasadami sztuki operacyjnej oraz normami taktycznymi. Szerokość rejonu obrony brygady ogólnowojskowej, biorąc pod uwagę jej możliwości organizacyjno-techniczne oraz ukształtowanie i pokrycie terenu, powinna wynosić około 5-6 km, w sprzyjającym terenie - maksymalnie 10 km.

Tymczasem podczas ćwiczeń przeprowadzonych przez nasze siły zbrojne ćwiczy się warianty, w których brygady te prowadzą działania obronne na szerokości od 50 do 100 km, a więc od 5-10 razy większej od maksymalnie zalecanej.

Natomiast, deklarowana obrona terytorium Polski prawdopodobnie w ogóle nie jest obroną, ponieważ podczas ćwiczeń prowadzonych na szczeblu strategicznym ćwiczy się sytuację, w której nasze siły zbrojne nie bronią granic i terytorium Polski, do czego są zobowiązane na mocy konstytucji, ale prowadzą jedynie działania obronno-opóźniające, których celem jest opóźnianie natarcia przeciwnika i zyskanie czasu, aby stworzyć sprzyjające warunki do rzeczywistej obrony naszego kraju przez Sojusznicze Siły Wsparcia (SSW) z NATO.

Dodatkowo, ćwiczona przez nasze siły zbrojne i opisana powyżej koncepcja przeprowadzenia SOO jest koncepcją sięgającą swoją genezą lat 70.. W naszych siłach zbrojnych nie ćwiczy się ani na szczeblu strategicznym, ani operacyjnym  prowadzenia walki informatycznej w cyberprzestrzeni, ani walki informacyjnej w przestrzeni społecznej. Nie jesteśmy zatem przygotowani ani do prowadzenia wojny w starym (klasycznym) stylu, ani tym bardziej do prowadzenia wojny nowoczesnej na miarę XXI wieku.

Mętne obietnice

Kolejnym, mało realnym założeniem stanowiącym podstawę SOO jest twierdzenie, że w przypadku zaistnienia bezpośredniego zagrożenia bezpieczeństwa militarnego Polski sojusznicy z NATO udzielą nam natychmiastowej militarnej pomocy w ramach realizacji art. 5 Traktatu Północnoatlantyckiego. Niestety jest to założenie błędne, ponieważ art. 5. nie daje takich gwarancji, tzn. nie gwarantuje udzielenia automatycznie wsparcia militarnego w sytuacji zagrożenia militarnego. Daje on jedynie ogólne, bliżej niesprecyzowane obietnice pomocy w formie, jakiej dane państwo, członek Sojuszu, uzna za stosowne w danej sytuacji. Jest to niestety zbyt mało i opieranie budowy całego systemu obronnego państwa oraz koncepcji SOO na takim wątłym, nawet w sensie formalno-prawnym, zobowiązaniu jest bardzo ryzykowne i nieodpowiedzialne.

Pomija się również całkowicie znaczenie art. 3. ww. traktatu, który jednoznacznie wskazuje, że pierwszym i najważniejszym obowiązkiem każdego z państw członkowskich Sojuszu jest samodzielna troska o swoje własne bezpieczeństwa i dopiero suma indywidualnych działań wszystkich państw członkowskich w zakresie bezpieczeństwa tworzy zdolność całego NATO do zbiorowej obrony.

Nie ma również żadnej pewności, że plany obrony Polski przez SSW istnieją naprawdę (podobno w 2010 roku po 13 latach zostały w końcu opracowane) i jaki jest ich aktualny poziom przygotowania. Ponieważ doniesienia medialne są sprzeczne, wypowiedzi polityków, w tym ministra obrony narodowej, wymijające, a same plany - oczywiście tajne, nie można w tym względzie uzyskać żadnych wiarygodnych informacji. Ponadto założenie, że SSW przybędą z pomocą w ciągu 2 tygodni, jest z jednej strony złożeniem niewystarczającym (ponieważ w ciągu 14 dni przeciwnik będzie już za Wisłą i zajmie 2/3 terytorium kraju), z drugiej strony jednak jest założeniem i tak zbyt optymistycznym, ponieważ w praktyce należało by założyć, że potrwa to co najmniej 4-5 tygodni.

Kolejnym błędem jest to, że rozważając problematykę użycia art. 5., pomija się całkowicie, oprócz opisanego wyżej aspektu formalno-prawnego, problem gotowości polityczno-moralnej państw członków Sojuszu oraz ich społeczeństw do ponoszenia nieuchronnych kosztów i ofiar takiej pomocy. Pomija się również doświadczenia historyczne Polski dotyczące „pomocy" udzielonej naszemu krajowi przez sojuszników w okresie II wojny światowej i w okresie powojennym.

Potrzebna presja

W tej sytuacji nasuwa się pytanie co dalej? Niestety widać coraz wyraźniej, że działalność instytucji państwowych odpowiedzialnych za  bezpieczeństwo militarne naszego kraju jest mało efektywna i nieskuteczna, same nie są one w stanie obiektywnie i realnie ocenić stanu naszego bezpieczeństwa oraz znaleźć dobrego wyjścia z tej niebezpiecznej sytuacji. Jedynie wspólny wysiłek administracji publicznej wspartej przez niezależnych ekspertów, pasjonatów bezpieczeństwa oraz czasami dziennikarzy, po presją opinii publicznej, jest w stanie przynieść pożądanych efekt w postaci opracowania, niezbędnej w tej sytuacji, nowej Strategii Bezpieczeństwa Militarnego RP.

Autor jest ekspertem Narodowego Centrum Studiów Strategicznych w zakresie zarządzania strategicznego bezpieczeństwem.

Od kilku lat Andrzej Talaga z dużą konsekwencją i sukcesami, propaguje problematykę bezpieczeństwa militarnego.  Jednak nie jest ekspertem w tej dziedzinie, a tylko zdolnym samoukiem, dlatego jego tezy i uwagi są czasami zbyt ogólne i słabo uzasadnione.  Warto więc wesprzeć jego wysiłek i uzupełnić wiedzę.

Podstawowa teza jego artykułu „Obrona, nie ekspedycje karne" („Rz" 19.11.2013) brzmi: „potrzebujemy armii zdolnej wytrzymać wrogie uderzenie, zanim nadejdzie pomoc, co może potrwać kilka miesięcy, a najlepiej takiej, która poradzi sobie sama". Jest to oczywiście postulat pod każdym względem słuszny , ale obawiam się, że autor oraz prawdopodobnie większość czytelników, nie zdaje sobie sprawy, iż dziś niemożliwy do realizacji. Ponieważ, po ponad 20 latach ciągłych restrukturyzacji oraz po 14 latach członkostwa w NATO, nasze siły zbrojne nie są w stanie wypełnić swojego konstytucyjnego obowiązku (art.26), ani nawet nie wiedzą, jak się do tego skutecznie zabrać.

Pozostało 86% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?