Od kilku lat Andrzej Talaga z dużą konsekwencją i sukcesami, propaguje problematykę bezpieczeństwa militarnego. Jednak nie jest ekspertem w tej dziedzinie, a tylko zdolnym samoukiem, dlatego jego tezy i uwagi są czasami zbyt ogólne i słabo uzasadnione. Warto więc wesprzeć jego wysiłek i uzupełnić wiedzę.
Podstawowa teza jego artykułu „Obrona, nie ekspedycje karne" („Rz" 19.11.2013) brzmi: „potrzebujemy armii zdolnej wytrzymać wrogie uderzenie, zanim nadejdzie pomoc, co może potrwać kilka miesięcy, a najlepiej takiej, która poradzi sobie sama". Jest to oczywiście postulat pod każdym względem słuszny , ale obawiam się, że autor oraz prawdopodobnie większość czytelników, nie zdaje sobie sprawy, iż dziś niemożliwy do realizacji. Ponieważ, po ponad 20 latach ciągłych restrukturyzacji oraz po 14 latach członkostwa w NATO, nasze siły zbrojne nie są w stanie wypełnić swojego konstytucyjnego obowiązku (art.26), ani nawet nie wiedzą, jak się do tego skutecznie zabrać.
Zyskać czas
Utrata zdolności obronnych przez Siły Zbrojne RP znajduje swój ostateczny dowód w zaplanowanej i przyjętej do realizacji koncepcji przeprowadzenia Strategicznej Operacji Obronnej (SOO). Operacja ta jest najważniejszym i ostatecznym sprawdzianem funkcjonowania całego systemu obronnego państwa oraz sił zbrojnych w sytuacji wystąpienia zagrożeń militarnych. Plan przeprowadzenia SOO jest oczywiście dokumentem tajnym, do którego dostęp ma niewiele osób, jednak analiza związanych z nim bezpośrednio dokumentów o charakterze jawnym (strategie, instrukcje, regulaminy) pozwala na sformułowanie następujących uwag.
Wielkość i struktura naszych sił zbrojnych nie odpowiada aktualnej i przyszłej sytuacji geopolitycznej i geostrategicznej Polski.