Reklama
Rozwiń
Reklama

Ukraina nie pasuje do Europy

Ukraińska opozycja przejawia euroentuzjazm zastępujący niestety w zbyt wielu sprawach racjonalną ocenę sytuacji – pisze prezes PAN.

Publikacja: 08.12.2013 18:52

Prof. Michał Kleiber

Prof. Michał Kleiber

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Red

Nie mam w najmniejszym stopniu kwalifikacji jasnowidza, ale akurat obecna sytuacja na Ukrainie nie jest dla mnie żadną niespodzianką. Skrajną naiwnością było przede wszystkim oczekiwanie na bierną postawę Rosji. Jej możliwości prowadzenia polityki za pomocą dowolnie kształtowanych cen gazu, szczególnie wobec fatalnej sytuacji gospodarczej Ukrainy, są ciągle olbrzymie.

Faktem jest także, że podział ukraińskiego społeczeństwa na dwie prawie równoliczne części – prorosyjską i proeuropejską – jest od dawna czekającą na odpalenie bombą. Na tym tle decyzja o unijnym stowarzyszeniu, u nas powszechnie traktowana jako naturalna konsekwencja europejskiego procesu integracyjnego, jest dla Ukrainy kolosalnie trudna. A groźba oddania władzy skrajnie wrogiej opozycji z pewnością nie ułatwia prezydentowi Janukowyczowi sytuacji.

O politycznej przyszłości Ukrainy zadecyduje w końcu społeczeństwo, ale nie stanie się to jutro

Po stronie opozycji zaistniała sytuacja wywołuje natomiast nieznany u niej przedtem euroentuzjazm, zastępujący niestety w zbyt wielu sprawach racjonalną ocenę sytuacji. Z kolei w Unii Europejskiej trudno wobec jej dzisiejszych własnych kłopotów wykrzesać zachwyt dla nadmiernego angażowania się w sprawy odległego emocjonalnie kraju. Dużo spokojniejszą koncepcją wydaje się unijnym politykom poprzestanie na niewywołującej rosyjskich sprzeciwów aktywności w ramach Partnerstwa Wschodniego.

Niezależnie więc od podtrzymywanych unijnych deklaracji liczenie na dużo atrakcyjniejszą od dotychczasowej ofertę dla Ukrainy nie wydaje się prawdopodobne. Wreszcie perspektywa polska. Oczywiście zbliżenie Ukrainy do Unii ma dla nas fundamentalne znaczenie i dobrze, że niewielu naszych polityków to kwestionuje. Na podstawie nastrojów w zachodniej części Ukrainy oraz coraz powszechniejszego przekonania o wyczerpywaniu się oligarchicznego modelu rozwoju wydaje się, że proces tego zbliżania jest nieuchronny.

Reklama
Reklama

Wybór naszej strategii politycznej przybliżającej ten cel to jednak dużo więcej niż wiara i dobre chęci. Myślę, że zamiast kibicowania narastającemu konfliktowi z nadzieją na rychłą zmianę władzy bardziej skuteczne okazałoby się podejście mniej emocjonalne, za to bardziej pragmatyczne. Powiedzmy sobie szczerze – niezależnie od okoliczności Ukraina nie pasuje dzisiaj do Europy rozumianej jako kontynent bazujący na kluczowym dla nas zestawie wartości.

Niezależnie od zamiarów Rosji i polityki Unii przyszłość Ukrainy leży więc przede wszystkim w rękach jej obywateli. Proces dojrzewania społeczeństwa do zadecydowania o swej wschodniej bądź zachodniej przynależności będzie jednak zapewne trwał jeszcze przez lata.

Nie stawiajmy więc na obecną destabilizację w tym kraju, róbmy natomiast wszystko, aby ukazywać mu zalety owej opcji zachodniej. Czyli cierpliwie wspierajmy rozwój społeczeństwa obywatelskiego, budowę niezależnych mediów, wymianę młodzieży, współpracę organizacji pozarządowych i samorządów, a także aktywnie pomagajmy w modernizacji gospodarki, kładąc szczególny nacisk na alternatywne możliwości dostaw gazu rurociągiem ze Słowacji.

I w tym duchu pewien wątek szczegółowy. Po latach starań Polskiej Akademii Nauk udało się niedawno otworzyć w Kijowie przedstawicielstwo naszej nauki działające na wzór skutecznie promujących nasz kraj stacji naukowych PAN w Paryżu, Berlinie, Rzymie, Moskwie i Brukseli. Misją stacji w Kijowie jest promocja naukowej współpracy bilateralnej oraz, w kontekście szerokich możliwości unijnych, angażowanie uczonych ukraińskich w projekty wielonarodowe.

Współpraca naukowo-technologiczna, określana dzisiaj mianem naukowej dyplomacji i mająca udowodniony wpływ na międzypaństwowe relacje polityczne, wspierana przez studiujących u nas prawie 6,5 tys. młodych obywateli Ukrainy, to z pewnością także ważne elementy naszej wschodniej polityki.

Autor, prezes Polskiej Akademii Nauk, jest specjalistą z zakresu mechaniki i informatyki. Był ministrem nauki w rządach Leszka Millera i Marka Belki oraz doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. kontaktów z nauką

Nie mam w najmniejszym stopniu kwalifikacji jasnowidza, ale akurat obecna sytuacja na Ukrainie nie jest dla mnie żadną niespodzianką. Skrajną naiwnością było przede wszystkim oczekiwanie na bierną postawę Rosji. Jej możliwości prowadzenia polityki za pomocą dowolnie kształtowanych cen gazu, szczególnie wobec fatalnej sytuacji gospodarczej Ukrainy, są ciągle olbrzymie.

Faktem jest także, że podział ukraińskiego społeczeństwa na dwie prawie równoliczne części – prorosyjską i proeuropejską – jest od dawna czekającą na odpalenie bombą. Na tym tle decyzja o unijnym stowarzyszeniu, u nas powszechnie traktowana jako naturalna konsekwencja europejskiego procesu integracyjnego, jest dla Ukrainy kolosalnie trudna. A groźba oddania władzy skrajnie wrogiej opozycji z pewnością nie ułatwia prezydentowi Janukowyczowi sytuacji.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Napierała: Po co nam dziś IPN i polityka historyczna
Materiał Promocyjny
eSIM w podróży: łatwy dostęp do internetu za granicą, bez opłat roamingowych
Opinie polityczno - społeczne
Kiedy pękają tamy – jak budować odporność społeczną na kryzysy?
Opinie polityczno - społeczne
Jarosław Kuisz: Pułapka fasadowego nacjonalizmu
Opinie polityczno - społeczne
Juliusz Braun: A może czas na reset w sprawie edukacji zdrowotnej?
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Analiza
Jacek Nizinkiewicz: Kaczyński jest dziś w gorszej sytuacji niż Tusk
Materiał Promocyjny
Wiedza, która trafia w punkt. Prosto do Ciebie. Zamów już dziś!
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama