Okoliczności powołania Polski Razem Jarosława Gowina przypominają nieco sytuację sprzed 13 lat. Sięgając w przeszłość, możemy snuć rozważania nie tylko o przyszłości nowego ugrupowania, ale i na temat mechanizmów polskiej polityki, które powodują, że idee nie znajdują przełożenia na rzeczywistość.
Pod koniec 2000 roku, po rozpadzie rządowej koalicji AWS z Unią Wolności, oba te ugrupowania coraz bardziej przybliżały się do niebytu. Trzy lata wspólnego sprawowania przez nie władzy wystarczyły, żeby je pogrążyć, zwłaszcza w wymiarze wizerunkowym. Społeczeństwo nie doceniło reformatorskiego kursu ekipy Jerzego Buzka. Ta zaś nie potrafiła przeciętnemu Polakowi wytłumaczyć, dlaczego wprowadza olbrzymie, kosztowne zmiany w podziale administracyjnym kraju, edukacji, służbie zdrowia, systemie emerytalnym. Do tego doszło dorabianie rządowi przez nieprzychylne mu mainstreamowe media gęby nieudacznika. Wreszcie i AWS, i UW zżerane były wewnętrznymi konfliktami personalnymi.
Sześciu tenorów
W takich to okolicznościach na początku 2001 roku powstała Platforma Obywatelska. Przypomnijmy, została ona powołana przez „trzech tenorów": Andrzeja Olechowskiego, Macieja Płażyńskiego i Donalda Tuska. PO miała być w dużym stopniu oddolnym – konserwatywno-liberalnym i zarazem nowoczesnym – ruchem społecznym, przeciwstawiającym się arogancji, o którą inicjatorzy tego przedsięwzięcia oskarżali polityczną elitę, głuchą – ich zdaniem – na potrzeby zwykłych Polaków.
Zanosiło się więc na to, że pojawi się w Polsce typowa populistyczna partia protestu, tyle że operująca „cywilizowaną" retoryką. Ale czy taką formacją mogło być ugrupowanie posiadające liderów z rozpoznawalnymi nazwiskami i kapitałem w postaci zaplecza parlamentarnego? Całej sprawie pikanterii dodawał fakt, że „trzej tenorzy" nie przyszli znikąd, należeli do ścisłego establishmentu politycznego: Olechowski w przeszłości pełnił funkcje ministra finansów i ministra spraw zagranicznych, Płażyński był wtedy marszałkiem Sejmu, a Tusk – wicemarszałkiem Senatu. Czy tacy ludzie mogli być wiarygodnymi wyrazicielami niezadowolenia społecznego?
Tego typu pytania powracają teraz przy okazji powołania Polski Razem. Analogie wydają się oczywiste. Tu również mamy „trzech tenorów": Jarosława Gowina, Pawła Kowala i Przemysława Wiplera. Nie są to politycy, którzy przyszli znikąd. Gowin był jeszcze niedawno ministrem sprawiedliwości w gabinecie Donalda Tuska, Kowal – sześć lat temu wiceministrem spraw zagranicznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, a Wipler – w latach 2005–2013 aktywnym politykiem związanym z PiS.