Propagandowy rosyjski łom

Polska nie pójdzie ramię w ramię z Rosją do walki o prawa Polaków i Rosjan na Ukrainie, bo nie uznajemy, by je ktoś łamał – odpowiada publicysta.

Publikacja: 13.03.2014 00:48

Andrzej Talaga

Andrzej Talaga

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompala

Oferta współpracy polsko-rosyjskiej na Ukrainie jest nowatorska i warto się nad nią pochylić, bo trudno będzie rozwiązać kryzys bez udziału Rosji, trzeba by jednak na początek zacząć używać podobnych terminów do nazywania tych samych rzeczy. Moskwa tymczasem brnie w propagandę zaciemniającą fakty. Zapewne użyteczną na rynku wewnętrznym, ale na Zachodzie, szczególnie w Warszawie, może być ona tylko odrzucona. Podobnie jak oparta na niej propozycja współpracy.

Próba rozmiękczania

Aleksander Babakow nie jest po prostu rosyjskim publicystą, ale przedstawicielem prezydenta Putina, jego głos trzeba zatem uznać za sondowanie Polaków przez rosyjską administrację. To znaczący ruch, bo docenia naszą rolę w sprawie Ukrainy, ale może też mieć drugie dno. Leży na nim próba rozmiękczania stanowiska Polski w oparciu o pamięć o mordach UPA. Celny strzał, bowiem w polskiej przestrzeni publicznej owe resentymenty – silne i usprawiedliwione – nie znajdują ujścia.

Ukraiński ruch nacjonalistyczny wciąż budzi niepokój i Rosjanie chcą na nim grać, jednak opis władz w Kijowie jako banderowców mija się z prawdą, jest wręcz prymitywnym propagandowym łomem. Owszem, kwitnie kult Bandery, ale siły neobanderowskie, za które można z czystym sumieniem uznać Prawy Sektor i, z zastrzeżeniami, część partii Swoboda, nie zdominowały ani rządu, ani parlamentu.

Nijak nie da się uznać Arsenija Jaceniuka wraz z jego ministrami czy Witalija Kliczki i partii UDAR za pogrobowców OUN. To bzdura. Co nie znaczy, że na Ukrainie nie ma neobanderowców i nie odegrali oni żadnej roli w obaleniu Wiktora Janukowycza, bo odegrali niemałą.

Polska nie pójdzie zatem ramię w ramię z Rosją do walki o prawa mniejszości na Ukrainie, głównie Polaków i Rosjan, bo nie uznajemy, by je ktoś łamał. Owszem, parlament w Kijowie unieważnił ustawę o językach, ale był to raczej efekt rewolucyjnej zapalczywości niż ruch wymierzony we wspólnoty nieukraińskie. Trzeba go zresztą uznać za poważny błąd, bo dał Rosji pretekst do „obrony" praw Rosjan na Ukrainie.

Gdyby nawet założyć złą wolę władz w Kijowie, a na razie nie ma do tego żadnych podstaw, wspólnota międzynarodowa ma do dyspozycji skuteczne narzędzia, by wymusić na nich spełnianie europejskich standardów poszanowania praw mniejszości. Współpraca polsko-rosyjska nie jest do tego potrzebna. Nie widać zresztą w Polsce żadnych sił politycznych i społecznych, które byłyby nią zainteresowane. Nawet Kresowiacy, strażnicy pamięci o mordach UPA, traktują Rosjan z równą ostrożnością co Ukraińców. O ile nie większą.

Polska i Rosja nie staną się gwarantami demokracji i poszanowania praw mniejszości na Ukrainie z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze, trudno uznać władze w Moskwie za demokratyczne, a autokracja nie może być gwarantem demokracji. Po drugie, walka o prawa mniejszości nie jest rzeczywistą troską Moskwy, ale pretekstem do interwencji.

Przyłożenie ręki do takiej „obrony" byłoby uznaniem przez Polskę prawomocności rosyjskich racji, tymczasem panuje u nas szeroka zgoda w sprawie określenia poczynań Rosji wobec Ukrainy jako nieusprawiedliwionej agresji. Nie oznacza to jednak, że nie ma pola do współpracy polsko-rosyjskiej na Ukrainie, na pewno jednak nie w ramach zakreślonych przez Babakowa.

Nie da się całkowicie wyrugować Rosjan z Ukrainy, ewentualne porozumienie mogłoby zatem gwarantować im przestrzeganie ich elementarnych interesów w tym kraju. Pod warunkiem jednak, że zakończą obecną awanturę, będą respektować ukraińską integralność terytorialną i uznają władze w Kijowie – jeśli nawet nie teraz, to po majowych wyborach.

Pole do współpracy

Jakie gwarancje są możliwe do przyjęcia dla Zachodu, w tym Polski, a ważne dla Rosji? Uznanie jak najszerszej autonomii dla Krymu. Niewprowadzanie w przyszłości zachodnich wojsk na Ukrainę, nawet pod pretekstem szkolenia armii ukraińskiej. Nienaruszalność własności rosyjskich firm. Spłata przez Zachód ukraińskich długów gazowych wobec Moskwy na zasadzie długoterminowej pożyczki. Gwarancja prawa do stacjonowania na Krymie Floty Czarnomorskiej.

Ani Rosja, ani Zachód nie osiągną maksimum swoich celów na Ukrainie, każda ze stron będzie musiała ustąpić. Nie może się to jednak odbyć z naruszeniem praw narodu ukraińskiego do stanowienia o sobie i swojej przyszłości. Oto pole do ewentualnej współpracy Rosji z Polską: interesy oparte na faktach, nie na propagandzie, konieczne ustępstwa, rachunek sił. Natomiast wspólna walka z ukraińskim nacjonalizmem? Nie, dziękujemy, powalczymy z nim sami z pomocą demokratycznych sił ukraińskich.

Autor jest pracownikiem think tanku Warsaw Enterprise Institute. Wcześniej był m.in. zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej"

Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?