Na początek krótkie résumé: po meczu Polska–Chorwacja w Pucharze Davisa, przegranym z kretesem z winy lidera kadry Jerzego Janowicza, ten na konferencji prasowej nie wytrzymał. Zaczął huczeć na dziennikarzy, że potrafią zniszczyć każdego, kto nie sprosta ich wymaganiom. – Czytam wasze artykuły i śmiać mi się chce, co piszecie. Kim jesteście, że macie oczekiwania? Może mieć je mój trener, który poświęca całe swoje życie i płacze po przegranych, mama, tata, ale nie wy. – Nasi czytelnicy – stwierdza głos z sali. Janowicz to zbywa: – Co robicie, żeby mieć jakiś oczekiwania wobec nas? Siedzicie i krytykujecie non stop. To robicie!
Ciekawie zabrzmiało to wywyższanie się redaktora i uzurpowanie sobie prawa do zgadywania, czego chcą jego czytelnicy. Dziennikarz branżowego pisma wypowiadał się w imieniu garstki, ale nawet przy takiej próbce: skąd ta pewność? Oto miara zadufania, że wie się lepiej.
Guzik prawda. Proszę zajrzeć na fora internetowe. Ludzie z sieci, którzy potrafią zmiażdżyć za jedno nieopatrznie rzucone słowo i wyśmiać byle bzdurę, stanęli murem za sportowcem. Szydzą też z moralności dziennikarzy i ich rzekomego obiektywizmu. A sondy pod hasłem „Czy Janowicz miał rację?" kończą się jego zwycięstwem, którego tak zabrakło na korcie.
W wielkim wzburzeniu
Zakładam, że tenisista przyjechał do Warszawy, aby wygrać – lecz przegrał. Zdarza się nawet najlepszym. Puściły mu nerwy, tak też czasem bywa. Zachował się jak cham? Być może. Ma to w zwyczaju także poza granicami? Jeszcze bardziej być może. Ale to wszystko nie oznacza, że nie powiedział kilku słów prawdy.
Po pierwsze, pod adresem mediów, które nie lubią, kiedy się je gani, więc – znamienne! – tekstów potępiających tenisistę autorstwa urażonych dziennikarzy jest o wiele więcej niż krytycznych wpisów zwykłych Kowalskich. Też mógłbym się poczuć obrażony – od razu po aferze poprosiłem o wywiad, bez odzewu – ale facet podczas konferencji po prostu miał rację, a dziennikarze mogą być dla niego dopustem bożym.