Rz: Wyobraźmy sobie rok 2015, koalicja Prawa i Sprawiedliwości z Polską Razem i Solidarną Polską wygrywa wybory parlamentarne. To możliwe, biorąc pod uwagę wyniki ostatnich sondaży. Jak taka koalicja będzie funkcjonowała?
Rafał Chwedoruk:
To nie będzie żadna koalicja, tylko po prostu rządy Prawa i Sprawiedliwości. Wynika to ze skali przewagi tej partii nad koalicjantami. Poza tym nie ma między nimi spójności. Poglądy Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina na kwestie gospodarcze są od siebie bardzo odległe. Politycy mniejszych partii będą mogli otrzymać funkcje, powiedzmy, bardziej reprezentacyjne i prestiżowe, ale nie te dające realny wpływ na politykę państwa. Jeżeli wyniki tych sondaży potwierdziłyby się i doszłoby do takich rządów, to ministerialną godność mógłby otrzymać tylko Jarosław Gowin.
No dobrze, w takim razie PiS zaczyna rządy. I co się wtedy dzieje?
Przez pierwszy rok następnej kadencji żadna partia rządząca w Polsce, w tym PiS, nie byłaby w stanie dużo zmienić w stosunku do tego, co dotąd robili poprzednicy. Próby korekty całej polityki państwa wymagają czasu, więcej niż jednego roku budżetowego. Pierwszy rok upływałby więc bardziej na czymś, co można określić polityką symboliczną. Rządzący próbowaliby pokazać wyborcom, że dokonała się ważna zmiana, i odzwierciedlić ją jakimiś symbolicznymi wydarzeniami po to, by zaspokoić oczekiwania wyborców, którzy zagłosowali na PiS i w istotnym stopniu byli i będą motywowani chęcią przerwania rządów Platformy Obywatelskiej. Partia Jarosława Kaczyńskiego będzie musiała ich przekonać, że ta zmiana już się dokonała. Prawdziwa polityka tak naprawdę zacznie się w drugim roku rządzenia. Na ewentualne rządy PiS wszyscy będą patrzyli, porównując je z latami 2005–2007. Prawo i Sprawiedliwość będzie więc rozdarte. Z jednej strony jej wierni wyborcy będą oczekiwać jednoznacznej polityki. Z drugiej strony każda partia rządząca chce ustabilizować swoją władzę, ograniczyć pola możliwych konfliktów z istotnymi grupami społecznymi. To z kolei ogranicza horyzont realizacji zapowiedzi przedwyborczych. W latach 2005–2007 Prawo i Sprawiedliwość doprowadziło do konfliktów z wieloma środowiskami, które wcale nie musiały być zantagonizowane z tą partią. W efekcie bardzo liczne i bardzo różne grupy zagłosowały na Platformę Obywatelską, a wybory stały się plebiscytem w sprawie PiS. Tym razem Jarosław Kaczyński będzie się starał precyzyjniej wskazać, za czym jest lub przeciw czemu, by nie rozpocząć zbyt wielu sporów nic nieprzynoszących, lecz absorbujących polityczne zasoby. To będzie najważniejsze w wymiarze techniki sprawowania władzy.