A gdy PiS dojdzie do władzy...

Kaczyński zrobi krok w prawo, ale tylko jeden - mówi Rafał Chwedoruk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego

Publikacja: 29.07.2014 19:15

A gdy PiS dojdzie do władzy...

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Rz: Wyobraźmy sobie rok 2015, koalicja Prawa i Sprawiedliwości z Polską Razem i Solidarną Polską wygrywa wybory parlamentarne. To możliwe, biorąc pod uwagę wyniki ostatnich sondaży. Jak taka koalicja będzie funkcjonowała?

Rafał Chwedoruk:

To nie będzie żadna koalicja, tylko po prostu rządy Prawa i Sprawiedliwości. Wynika to ze skali przewagi tej partii nad koalicjantami. Poza tym nie ma między nimi spójności. Poglądy Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina na kwestie gospodarcze są od siebie bardzo odległe. Politycy mniejszych partii będą mogli otrzymać funkcje, powiedzmy, bardziej reprezentacyjne i prestiżowe, ale nie te dające realny wpływ na politykę państwa. Jeżeli wyniki tych sondaży potwierdziłyby się i doszłoby do takich rządów, to ministerialną godność mógłby otrzymać tylko Jarosław Gowin.

No dobrze, w takim razie PiS zaczyna rządy. I co się wtedy dzieje?

Przez pierwszy rok następnej kadencji żadna partia rządząca w Polsce, w tym PiS, nie byłaby w stanie dużo zmienić w stosunku do tego, co dotąd robili poprzednicy. Próby korekty całej polityki państwa wymagają czasu, więcej niż jednego roku budżetowego. Pierwszy rok upływałby więc bardziej na czymś, co można określić polityką symboliczną. Rządzący próbowaliby pokazać wyborcom, że dokonała się ważna zmiana, i odzwierciedlić ją jakimiś symbolicznymi wydarzeniami po to, by zaspokoić oczekiwania wyborców, którzy zagłosowali na PiS i w istotnym stopniu byli i będą motywowani chęcią przerwania rządów Platformy Obywatelskiej. Partia Jarosława Kaczyńskiego będzie musiała ich przekonać, że ta zmiana już się dokonała. Prawdziwa polityka tak naprawdę zacznie się w drugim roku rządzenia. Na ewentualne rządy PiS wszyscy będą patrzyli, porównując je z latami 2005–2007. Prawo i Sprawiedliwość będzie więc rozdarte. Z jednej strony jej wierni wyborcy będą oczekiwać jednoznacznej polityki. Z drugiej strony każda partia rządząca chce ustabilizować swoją władzę, ograniczyć pola możliwych konfliktów z istotnymi grupami społecznymi. To z kolei ogranicza horyzont realizacji zapowiedzi przedwyborczych. W latach 2005–2007 Prawo i Sprawiedliwość doprowadziło do konfliktów z wieloma środowiskami, które wcale nie musiały być zantagonizowane z tą partią. W efekcie bardzo liczne i bardzo różne grupy zagłosowały na Platformę Obywatelską, a wybory stały się plebiscytem w sprawie PiS. Tym razem Jarosław Kaczyński będzie się starał precyzyjniej wskazać, za czym jest lub przeciw czemu, by nie rozpocząć zbyt wielu sporów nic nieprzynoszących, lecz absorbujących polityczne zasoby. To będzie najważniejsze w wymiarze techniki sprawowania władzy.

Opisał pan technikę, a co ?z realnym rządzeniem?

W najważniejszym aspekcie, gospodarczym, Prawo i Sprawiedliwość będzie próbowało działać ?na wzór Fideszu. Viktor Orban, będąc liderem partii konserwatywnej, jest zarazem socjalistą i liberałem. Niektóre jego działania są faktycznie lewicowe, takie jak opodatkowanie wielkich koncernów, pewien dystans do sektora finansowego. Jednocześnie są bardzo liberalne, czego dowodzą ograniczenia w strefie budżetowej czy podatek liniowy. PiS będzie próbował balansować w ten sam sposób i godzić niektóre elementy rynkowo-liberalne z tym, czego oczekują jego wyborcy, którzy są bardzo socjalni. Kolejną rzeczą, którą partia Jarosława Kaczyńskiego zaczerpnie od Orbana, będzie sprzyjanie przedsiębiorczości, ale w nieco inny sposób, niż to pojmowano dotąd w Polsce. Orban poszedł niemal na wojnę z wielkimi ponadnarodowymi koncernami, a jednocześnie stara się kreować rodzimą klasę średnią, złożoną z drobnych przedsiębiorców, poprzez m.in. szukanie udogodnień dla tych grup społecznych.

A co z wojną ideologiczną między np. zwolennikami związków homoseksualnych ?i ich przeciwnikami?

W wymiarze kulturowym PiS będzie chciał zająć postawę umiarkowanie konserwatywną, ale zdecydowanie bardziej konserwatywną niż PO, np. w relacjach z Kościołem. Wątpię jednak, żeby politycy Prawa i Sprawiedliwości chcieli wywoływać silny konflikt na wzór amerykańskich wojen kulturowych. Przede wszystkim celem PiS stanie się prawne usankcjonowanie tradycyjnie pojętej rodziny i małżeństwa, bo w tej sprawie będzie miał poparcie większości opinii publicznej. Zrobi krok w prawo, ale tylko jeden, bo nigdy nie dojdzie do poglądów Marka Jurka.

Co dla Prawa i Sprawiedliwości będzie najtrudniejsze?

Sprawy międzynarodowe. Ta partia nie dysponuje taką siłą w wymiarze europejskim i międzynarodowym jak ugrupowanie Donalda Tuska. Wynika to między innymi z samego programu PiS, który wyraźnie wskazuje na państwo narodowe jako główny podmiot demokratycznej polityki. Problem Prawa i Sprawiedliwości polega na tym, że sytuacja wojny domowej na Ukrainie postawiła wszystkie kraje naszego regionu przed prostą alternatywą. Będąc takim krajem jak Polska czy trochę mniejszym, można prowadzić tylko jeden z dwóch rodzajów polityki. Jednoznacznie prozachodnią, proniemiecką i proamerykańską, ale oznacza to świadome ograniczenie własnej suwerenności. PiS jest prozachodni, w szczególności proamerykański, ale ta partia nie sprawia wrażenia gotowej do dalszego ograniczenia suwerenności państwa narodowego. I wyborcy, i program PiS nie we wszystkim entuzjastycznie podchodzą do deregulacji, otwierania rynków i pogłębiania integracji europejskiej. Alternatywą dla tego jest taka polityka, jaką prowadzą Węgry, Słowacja czy Czechy. Te kraje są obecne w strukturach zachodnich, ale zostawiły dobre relacje z Rosją czy z Chinami, co często jest korzystne dla gospodarki danego kraju. W przypadku PiS, jeśli chodzi o Rosję, to automatycznie pojawia się problem – historyczny i dotyczący tego, co się dzieje na Ukrainie. W przypadku Chin to problem natury ideologicznej. To jest rzecz, którą przyszłemu premierowi z Prawa i Sprawiedliwości, najpewniej Jarosławowi Kaczyńskiemu, będzie rozwiązać najtrudniej.

Skoro już rozmawiamy o problemach związanych z Rosją, to czy PiS wróci do używania katastrofy smoleńskiej w debacie publicznej?

W wymiarze symbolicznym kwestia smoleńska będzie silnie wykorzystywana. Przede wszystkim w wymiarze godnościowym. Dzisiaj wyraźnie słychać w PiS głosy wskazujące na poczucie niesprawiedliwości. Wynika to z przekonania, że w wymiarze państwowym nie uszanowano dostatecznie pamięci tych, którzy zginęli w katastrofie, a byli związani z konserwatywną prawicą. Przez ostatnich kilka lat Polska sposobem prowadzenia polityki tak naprawdę odebrała sobie możliwość daleko idących samodzielnych działań względem Rosji. Polska polityka wobec Rosji będzie więc funkcją polityki naszych sojuszników. Prawo i Sprawiedliwość nic tu raczej nie zmieni, może poza ewentualną zmianą retoryki. Sprawy zaszły za daleko i po-?nad poziom polskiej suwerenności. Dramatyczne wydarzenia, jakie dziś oglądamy, są fragmentem globalnej całości. Polska będzie tylko kibicem, najwyżej głośno dopingującym i deklarującym gotowość wsparcia, ale realnego wpływu na bieg spraw międzynarodowych mieć nie będzie.

A co z Unią Europejską?

Choć wśród działaczy ?i wyborców PiS wciąż funkcjonuje pewna rezerwa względem Unii i nie wszystko, co związane z Zachodem, się podoba, to sytuacja na Ukrainie zdecydowanie wzmocniła prounijne aspekty polityki tej partii. Także skala uzależnienia naszej gospodarki od gospodarki niemieckiej będzie istotnym kontekstem. Pamiętajmy jednak, że Polacy rozliczają polityków z tego, co się dzieje w kraju. Sprawy dotyczące polityki zagranicznej odegrały być może decydującą rolę tylko przy okazji ostatnich wyborów do Parlamentu Europejskiego, ale to wyjątkowy przypadek związany z dramatycznymi wydarzeniami na Krymie i w Donbasie.

Skoro i tak rządzić będzie PiS oraz Jarosław Kaczyński bez oglądania się na koalicjantów, to czy nie grozi to kolejnym konfliktem na prawicy?

Kłótnie są wpisane w polską prawicę. Kto zna jej historię, także z czasów dwudziestolecia międzywojennego, ten wie, że bardziej przypominała ona sejmik szlachecki z XVII wieku niż nowoczesny ruch polityczny. Popularności Prawa i Sprawiedliwości i samego Kaczyńskiego absolutnie nie da się porównać z poparciem dla mniejszych partii i ich liderów. Najbliższe wybory samorządowe mimo koalicji pokażą tę gigantyczną dysproporcję. Tak naprawdę Kaczyński będzie mógł robić ze swoimi partnerami wszystko, co będzie chciał. Warto też zauważyć, że pomimo, iż Solidarna Polska była traktowana przez elity opiniotwórcze bliskie PO jako podmiot, który na trwałe może osłabić PiS, to eksperyment ten zakończył się porażką, której nie zapobiegła nawet osobista popularność Zbigniewa Ziobry.

Nie ma więc zagrożenia dla Jarosława Kaczyńskiego jako lidera?

Dla tysięcy działaczy PiS i dziesiątków posłów ewentualne zwycięstwo w tych wyborach będzie psychologicznym przełomem i jeszcze silniej zwiąże ich z Kaczyńskim. Poglądy Gowina są awangardowe w porównaniu z poglądami wyborców PiS. To go w pewien sposób izoluje. Jeśli zaś chodzi o liderów Solidarnej Polski, to należy zauważyć, że w polskiej polityce ludzie, którzy odeszli, a potem wrócili do macierzystej partii, z reguły mogą pełnić tylko role drugorzędne. To nie są politycy, którzy mogliby zostać liderami. Najlepiej pokazuje to sposób traktowania Jacka Kurskiego przez Jarosława Kaczyńskiego ?– z przymrużeniem oka i humorem. Gdyby lider PiS uważał Kurskiego za kogoś groźnego, pewnie nie chciałby go w ogóle przyjmować do partii i publicznie by go skrytykował. Tymczasem Kurski został potraktowany z lekceważącą pobłażliwością. Ewentualne podziały w PiS uzupełnionym przez mniejsze formacje prawicowe raczej nie odegrają większej roli w przypadku, gdyby PiS wygrał wybory i objął władzę.

Rz: Wyobraźmy sobie rok 2015, koalicja Prawa i Sprawiedliwości z Polską Razem i Solidarną Polską wygrywa wybory parlamentarne. To możliwe, biorąc pod uwagę wyniki ostatnich sondaży. Jak taka koalicja będzie funkcjonowała?

Rafał Chwedoruk:

Pozostało 98% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?