Miller to pragmatyk, który umie liczyć

Szefowie SLD i Twojego Ruchu walczą o polityczne życie - mówi Kazimierz Kik, politolog

Aktualizacja: 06.08.2014 08:16 Publikacja: 05.08.2014 19:43

Miller to pragmatyk, który umie liczyć

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Po zjednoczeniu prawicy siły zamierza połączyć parlamentarna lewica. Dojdzie do sojuszu SLD–Twój Ruch, czy coś stanie temu na przeszkodzie?

Kazimierz Kik:

Przed wyborami samorządowymi może do tego nie dojść, gdyż nie jest to w interesie SLD. Leszek Miller nieraz podkreślał, że Janusz Palikot ma dziesięciu radnych w całej Polsce. To nie jest więc żaden potencjał. Do takiego sojuszu może dojść przed wyborami parlamentarnymi. Szczególnie że słaby wynik w wyborach do samorządów może zmiękczyć SLD ?i Sojuszowi zacznie zależeć na wszystkim, co się rusza na lewicy.

Dlaczego SLD trzeba zmiękczać? Leszek Miller wygląda na całkiem przekonanego do połączenia sił.

Dla Millera ważny jest sukces. Gdyby zależało tylko od niego, na pewno doszłoby do sojuszu z Palikotem. Miller walczy o każdy punkt procentowy, ponieważ w swoich planach strategicznych założył, że SLD zostanie koalicjantem Platformy, a nawet PiS, gdyby było trzeba. Jednak żeby być takim koalicjantem, Miller – a zdaje on sobie sprawę z tego, że nie ma szans wygrać – musi mieć jak najwyższe notowania. Każdy głos się liczy. Pamiętajmy, że Miller nie ma na uwadze żadnej idei, żadnej lewicowej myśli strategicznej czy programu. Zresztą dla niego zawsze to władza była sprawą najistotniejszą, nie idea. Nie był on ideowcem ani w PZPR, ani nigdy później. To pragmatyk, który potrafi liczyć. Doskonale wie, że Sojusz jest dziś dla społeczeństwa mało wiarygodny i w wyborach może uzyskać góra 8–10 proc. poparcia. A to wynik dużo gorszy niż 13 proc. z czasów, gdy szefem partii był Wojciech Olejniczak.

Jednak Sojusz po połączeniu sił z Palikotem wcale nie stanie się bardziej wiarygodny...

Po nieudanych wyborach młode wilczki doprowadzą w SLD do wewnętrznych rozrachunków

Miller jest na tyle doświadczonym politykiem, że wie, iż ten sojusz nie zapewni zbyt wielkiego poparcia SLD. On w to idzie, bo inaczej będzie jeszcze gorzej: SLD poniesie całkowitą klęskę. W tych roszadach Miller jest jednak zbyt pewny siebie. Uwierzył w swoją gwiazdę i wydaje mu się, że jest żelaznym kanclerzem, że ma talent polityczny. Nie dopuszcza do siebie myśli, że w 2001 roku po prostu niosła go prosocjalna fala. Prawda zaś jest taka, że to właśnie on swoją polityką, tym całym blairyzmem zniechęcił do SLD wyborców i to on jest odpowiedzialny za dzisiejszy kryzys wiarygodności.

Wydaje się, że Miller ma silną pozycję w partii. Aktyw uwierzył w jego zdolności przywódcze.

Jego pozycja w SLD od początku była podważana, tylko że młode wilczki lewicy, czyli m.in. szefowie regionów, głodni sukcesu politycznego i władzy, docenili jego zdolności organizacyjne. Leszek Miller rzeczywiście ma niebywały talent organizacyjny. Jednak o ile potrafi stworzyć w partii prężnie działające struktury, o tyle nie jest już w stanie przyciągnąć do siebie wyborców. I w SLD zaczynają to rozumieć. Oczywiście, gdyby partia zaczęła się rozlatywać, wynik najbliższych wyborów byłby jeszcze gorszy. Dlatego nawet najbardziej zagorzali przeciwnicy na razie Millera tolerują. Jednak po nieudanych wyborach młode wilczki doprowadzą do wewnętrznego rozrachunku partii – czego Miller ma oczywiście świadomość. To kolejny powód, dla którego walczy o każdy punkt procentowy. I choć z wizerunkowego punktu widzenia sojusz z Twoim Ruchem na pewno jest bardzo ryzykowny, to dla Millera być albo nie być w polityce.

Wydawało się, że to Palikot walczy o życie. Dlaczego aktyw SLD na razie jest przeciwny sojuszowi z Twoim Ruchem?

Znam trochę baronów SLD i to są ludzie dosyć zasadniczy. Oni mają zupełnie inną pozycję w swoich regionach niż liderzy we wszystkich innych partiach. Może tylko w PSL sytuacja jest podobna. A tu nagle przychodzą aktywiści Palikota, którzy w regionach nie znaczą zupełnie nic i chcą miejsc na listach wyborczych. Z punktu widzenia partii bardzo silnej u podstaw – taka zaś wciąż jest SLD – ten sojusz wydaje się bardzo niesprawiedliwy. Pamiętajmy, że ludzie Sojuszu są wygłodzeni władzy. Jedynym celem większości działaczy jest w niej udział. A tu cała ich dotychczasowa praca ma być zniweczona przez sojusz z partią, która praktycznie nie ma struktur... Przecież Twój Ruch w regionach istnieje jednie wtedy, gdy przyjeżdża Palikot. Jest spotkanie z nim, przychodzą ludzie, którzy określają się jako członkowie partii. Jak wyjeżdża, partii Palikota znowu nie ma.

Jednak charakterystyka dzisiejszych partii wyborczych jest taka, że jak lider zadecyduje, że ma być sojusz, to doły partyjne, choćby wyły i ciskały gromami, nie zablokują porozumienia.

Miller i Palikot mogą się dogadać i stworzyć sojusz w parlamencie, ale poza nim na pewno to się nie uda. Do Twojego Ruchu uciekło bardzo wielu działaczy SLD, na przykład Sławomir Kopyciński, były szef regionu świętokrzyskiego. Na dołach partyjnych są różne niezabliźnione rany i bardzo dużo wzajemnych pretensji. Na górze raczej nie będzie takiego problemu. Ma pan rację, że rola lidera w dzisiejszych partiach jest znacząca. One są z natury rzeczy coraz bardziej wodzowskie. Liderzy nie muszą się liczyć ze zdaniem baronów, ponieważ wybierani są ponad ich głowami przez wszystkich członków partii. W pewnym sensie są więc uniezależnieni od nich. Jednocześnie liderzy są dysponentami pieniędzy i decyzji. Decydują po prostu o wszystkim.

Leszek Miller nie może się zatem tak ustawić w partii, by baronowie nie odwołali go nawet po klęsce wyborczej?

Ależ on został wybrany właśnie po to, by odnieść sukces. Masy partyjne uwierzyły, że to właśnie on zapewni im władzę. Oczywiście Leszek Miller nie czeka biernie na wyniki wyborów. Podobnie jak Jarosław Kaczyński czy Donald Tusk próbuje umacniać swoją pozycję przez eliminowanie konkurentów do władzy. Proszę zobaczyć, co się stało z Ryszardem Kaliszem, który zaczął wyrastać na najgroźniejszego rywala Millera. Popatrzmy, jak osłabły notowania Wojciecha Olejniczaka i jak został odsunięty na margines Grzegorz Napieralski, który stara się odbudowywać sojusz baronów. Problemem dla Millera może być taki oddolny bunt. On panuje nad partią, ale nie panuje nad baronami, a oni mają bardzo silną pozycję. Zupełnie inaczej jest w PiS, gdzie, można powiedzieć, że liderów regionalnych wskazuje Kaczyński.

W jakiej sytuacji jest Janusz Palikot? Czy sojusz z Millerem jest dobrym ruchem, czy raczej doświadczony politycznie Miller ogra go jak małego chłopca i przejmie jego popleczników?

Nie sądzę, by Palikot miał coś do stracenia. Nie przewiduję wyborczego sukcesu Leszka Millera, nawet jeśli dojdzie do sojuszu z Twoim Ruchem. Miller nie zdobędzie 13 proc. poparcia i skończy się jego kariera jako lidera polskiej lewicy. Za to Palikot jest zjawiskiem typowym dla polskiej sceny politycznej. Kiedyś był Stan Tymiński, potem Polska Partia Przyjaciół Piwa, Andrzej Lepper... Z tym że elektorat protestu odpłynął już do Janusza Korwin-Mikkego, gdyż Palikot nie spełnił oczekiwań tych ludzi. Był dla nich niewiarygodny, oni oczekują radykalizmu. Dla Palikota sojusz z SLD oznaczać będzie przeczekanie tego trudnego momentu i polityczne przeżycie. To czysta taktyka.

Nie wierzy pan, że lewica może się zjednoczyć na dłużej?

Twój Ruch nie jest żadną partią lewicową. Do tego polski wyborca socjalny jest wyborcą konserwatywno-?-chrześcijańskim. Polska jest państwem tradycjonalistycznym. U nas bieda idzie w parze z konserwatyzmem. Tacy wyborcy nie zagłosują na Palikota. A już na pewno nie na proponowany dzisiaj sojusz liberałów – bo SLD to też na razie żadna lewica socjalna – z antyklerykalnymi socjalliberałami. Jeśli SLD chce odbudować swoją socjalną tożsamość, to sojusz z Twoim Ruchem może być jedynie przejściowy, bo na razie wyborca socjalny i tak Sojuszowi nie ufa. Na dłuższą metę nie wyjdzie na tym dobrze.

Jak duży potencjał na naszej scenie politycznej może mieć formacja typowo socjalna?

Wydaje mi się, że olbrzymi. Mówi się, że 70 proc. polskiego społeczeństwa zarabia poniżej średniej krajowej. To oznacza, że ogromna większość Polaków to potencjalny elektorat lewicy. Zniszczyliśmy oczywiście nasz przemysł, więc ci ludzie nie są już robotnikami przemysłowymi, ale nadal są robotnikami. W tym sensie, że ich dochody wynikają wyłącznie ze wykonywanej przez nich pracy, na ogół fizycznej, ale nie tylko. Jednak między tym potencjałem społecznym lewicy a poparciem dla ugrupowań definiujących się jako lewicowe mamy olbrzymią asymetrię. Nie ma więc społecznego zaufania do tych partii jako lewicowych.

Czy w ogóle istnieje więc w Polsce lewica?

Oczywiście, że istnieje. Jednak większość polityków o lewicowych poglądach jest poza partiami lewicowymi. Wszystko przez wypracowany w 1989 roku podział na lewicę i prawicę wzdłuż osi PZPR–„Solidarność". Politycy z kręgów solidarnościowych uciekali przed definiowaniem się jako lewicowi. Określali się tak tylko najbardziej świadomi ludzie, tacy jak Ryszard Bugaj. Zostali oni jednak zmarginalizowani, gdyż tak jak dziś scena dzieli się na PO i PiS, tak wtedy dzieliła się na PZPR i „Solidarność", czyli tzw. lewicę i tzw. prawicę. Do prawicy zaliczamy więc dziś PiS, który faktycznie jest partią quasi-socjalistyczną.

—rozmawiał Michał Płociński

Dr hab. Kazimierz Kik jest politologiem, profesorem Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, zastępcą przewodniczącego Komitetu Nauk Politycznych PAN

Po zjednoczeniu prawicy siły zamierza połączyć parlamentarna lewica. Dojdzie do sojuszu SLD–Twój Ruch, czy coś stanie temu na przeszkodzie?

Kazimierz Kik:

Pozostało 98% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?