Od ponad dwóch tygodni śledzimy bajecznie kolorowe i ekscytujące rozgrywki Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn 2014, jak brzmi pełna nazwa tej imprezy. Osobiście uważam, że – również dzięki chwytom i sztuczkom telewizyjnym – jest to obecnie najbardziej widowiskowa zespołowa gra na świecie. Jednak fraza „mecz Polski z Rosją" brzmi niemal jak „wojna Polski z Rosją", na co trafnie zwraca uwagę w dzisiejszym komentarzu szef działu sportowego „Rzepy", pan redaktor Mirosław Żukowski.
Złe emocje latwo można stopniować: niechęć – wrogość – nienawiść. Autor komentarza obawia się, że „dzisiejszy mecz w Łodzi może być seansem nienawiści". Niestety, podzielam te obawy, i od razu spytam: skąd taka asymetria? Nie tylko intuicja, ale i twarde badania socjometryczne (np. tegoroczny lutowy sondaż CBOS) wskazują, że do Niemiec i Niemców praktycznie nic nie mamy, a do Rosji i Rosjan czujemy przynajmniej niechęć.
Między Niemcami a Rosją w sensie polityczno-geograficznym tkwiliśmy zawsze. W ostatnich wiekach, Niemcy i Rosja nas rozebrały i zlikwidowały państwowo na 123 lata, a dwadzieścia lat później napadły na nas z zachodu i wschodu w ramach skoordynowanych ludobójczych działań zwanych II wojną światową. Tych Polaków, którzy pamiętają Polskę sprzed roku 1918, już raczej nie ma dziś na świecie. Ci Polacy, którzy we wrześniu 1939 mieli po kilka lat, dziś są po osiemdziesiątce. To nie oni kibicują siatkarzom na boisku, lecz ludzie młodzi i w średnim wieku (niekiedy całe rodziny).
Na mój rozum, jedynym racjonalnym wytłumaczeniem tej emocjonalnej statystycznej asymetrii w naszym stosunku do Niemców i Rosjan jest to, że ten pierwszy Wrześniowy agresor został pokonany, a ten drugi po zakończeniu wojny trzymał nas w swym niedźwiedzim uścisku przez następne ponad czterdzieści lat. Takie doświadczenie na własnej skórze (skórze dziadków i rodziców), taka pamięć, taka świadomość i taka podświadomość jest nad Wisłą rodzinnie przechowywana, dziedziczona, przenoszona międzypokoleniowo, wysysana z mlekiem matki. Przy naszym narodowym wojowniczym charakterze - nie ma się co dziwić.
Przyzwyczajenie bywa nazywane drugą naturą człowieka. Zmienić nawyki i stereotypy, to najtrudniejsza rzecz na świecie. To proces społeczny i psychologiczny, którego powolność nie ma sobie równych. Mimo to sądzę, że rozumni politycy i dziennikarze szczerze kochający swą Ojczyznę (a już zwłaszcza chrześcijanie) nie powinni dziś przy każdej okazji podsycać postrzegania Rosjan w kategoriach wrogości i nienawiści.