Po tygodniach milczenia Związek Banków Polskich przedstawił kontrpropozycję rozwiązania problemu kredytów walutowych. Nową koncepcję wypracowały banki posiadające „toksyczne aktywa", do których w lutym przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego skierował twardy przekaz o konieczności przewalutowania kredytów frankowych oraz solidarnego poniesienia kosztów tej operacji zarówno przez banki, jak i ich klientów.
Wobec widma pogorszenia wyników finansowych za 2014 rok bankowcy, zamiast szukać rzetelnych rozwiązań, podjęli próbę uchylenia się od przykrych konsekwencji swoich długoletnich praktyk. Najpierw skoncentrowali się na uspokajaniu nastrojów społecznych, tłumacząc, że w wyniku ujemnej stawki LIBOR koszty obsługi kredytów frankowych wcale tak znacznie nie wzrosły. Następnie rozpoczęli akcję przekonywania, że istnieje szansa na odwrócenie kursu w bliżej nieokreślonej przyszłości. Na końcu zaś zaproponowali grę na zwłokę, zdanie się na łut szczęścia, a przede wszystkim przerzucenie rosnących kosztów takiego postępowania na budżet, czyli wszystkich podatników.
W dodatku propozycje banków pomijają sedno problemu. Przecież ryzyko systemowe kredytów walutowych polega przede wszystkim na nagłym wzroście salda zadłużenia mimo długoletniej spłaty kredytu, a nie tylko na niemożności jego bieżącej obsługi. Wzrost zadłużenia i kłopoty ze spłatą długu z przyczyn niezależnych od kondycji finansowej kredytobiorcy oraz od ogólnej sytuacji gospodarczej w Polsce to zjawisko niezwykle groźne dla rodzin, dla sektora bankowego, a wreszcie i dla całej gospodarki.
Widać, że sektor bankowy liczy na to, że politycy zajmą się kampanią, media stracą zainteresowanie problemem, frankowicze zostaną sami ze swoim dramatem, a banki po cichutku skonsumują zyski. Dlatego propozycje ZBP powinny się doczekać jasnej, twardej odpowiedzi.
Wara od pieniędzy budżetowych
Banki domagają się, by 2/3 prawdopodobnych strat pokrywał budżet. To jaskrawe naruszenie zasad gospodarki rynkowej. Kredyty były udzielane przez konkretne prywatne banki, a nie państwo. To prywatne podmioty generowały zyski, oferowały kredyty walutowe w granicach przyjętej strategii i polityki kredytowej oraz apetytu na ryzyko. Problem kredytów walutowych powstał wskutek zawierania umów między bankami a klientami i to te dwie strony powinny ponieść koszt wychodzenia z pułapki. Odpowiedzialność każdej z nich jest wszakże inna. To banki dysponowały profesjonalną wiedzą, to one osiągnęły ogromne zyski i to one powinny ponieść lwią część kosztów.