Z punktu widzenia bilansu handlowego fabryka samochodów jest więc kurą znoszącą złote jaja. Pod warunkiem oczywiście, że dobrze prosperuje – wielkości produkcji są bowiem uzależnione od decyzji właściciela wynikającej z popytu na konkretne modele i decyzji, co gdzie będzie powstawało.
Ale im szersza paleta producentów, tym potencjał wzrostu jest większy. O ile ulokowane w Czechach czy na Słowacji zakłady notują nieustanne wzrosty produkcji, te polskie, poza zakładami Volkswagena, na razie są w dołku. Opel czeka na decyzję nowego właściciela, jak będzie wyglądała jego polityka wobec zakładów marki, w tym fabryki w Gliwicach. Fiat zwleka z podjęciem decyzji, co nowego pojawi się w Tychach.