Pod koniec grudnia 2016 r. pisałem na gościnnych łamach „Rzeczpospolitej" o panu Zenku, któremu dwa dni przed Wigilią popsuł się piec, a uratował go pan Mikołaj, który pracuje w firmie pożyczkowej. I prorokowałem, że jak już przywódcy „wstającego z kolan suwerena", nie słuchając nikogo i niczego, zmienią prawo i ograniczą możliwość legalnego działania takich firm, to następnym razem pan Zenek zostanie na święta bez ciepłej wody albo pójdzie do jakiegoś pana Czarta.
No i proszę. Mamy do czynienia z „plagą lombardów". Ale to nie jest plaga. Plagę zsyła na złych ludzi Pan Bóg. A my tu mamy do czynienia z rezultatem działania złych ludzi, z którego konsekwencjami muszą borykać się tacy jak pan Zenek. Spłacił on już swoją pożyczkę ze słonymi oczywiście odsetkami. Firma pożyczkowa odnotowała zysk, od którego zapłaciła nawet podatek dochodowy, co nie jest w Polsce rzeczą nagminną – większość firm wykazuje przecież straty. Wszyscy byli zadowoleni. No, prawie wszyscy.
Niezadowolony był nastroszony ideolog, który uznał, że „lichwy należy zabronić" – jak, nie przymierzając, Święty Bazyli. Sobór laterański III zabronił nawet lichwiarzom przystępowania do eucharystii. Więc udzielaniem oprocentowanych pożyczek zajęli się Żydzi. A nasi pobożni przywódcy ograniczali konsekwentnie wysokość odsetek od szybkich pożyczek, czym ograniczali ich dostępność. Ostatnio w marcu 2020 r. – w ramach walki z pandemią, gdy wiadomo było, że ludzie mogą potrzebować „szybkich" pieniędzy. Więc lichwa się przeniosła do lombardów. Co prawda działają one legalnie, ale w sposób nieuregulowany, obchodząc ustawę o kredycie konsumenckim, która reguluje relacje pomiędzy instytucjami finansowymi a ich klientami. Pan Zenek nie pożycza teraz pieniędzy, ale może sprzedać coś za 30 proc. wartości z prawem odkupu za cenę rosnącą codziennie o 1–1,5 proc.
Co planują nasi pobożni przywódcy? Ponoć zamierzają zakazać działalności lombardów. Przypomnę więc, że są jeszcze bazary. Tam też będzie można się zapożyczyć. Oczywiście na jeszcze gorszych warunkach. Życie nie znosi próżni. Więc nie mogłem się oprzeć, żeby nie przypomnieć swojego – spełnionego właśnie – proroctwa sprzed kilku lat. Jak się szybko pożycza, nie ma jak sprawdzić kontrahenta i jak się zabezpieczyć. Więc nie wszyscy swoje długi spłacają. I po to, żeby inni mieli w nagłej potrzebie szybki dostęp do gotówki, zapłacić muszą więcej ci, którzy – jak pan Zenek – płacą. Sorry, taki biznes. Lepszy legalny niż niele- galny. Lepszy komornik niż mafia.
Autor jest adwokatem, profesorem Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI