Biznes deweloperski jest coraz droższy. Od lat mówi się o rosnących kosztach wykonawstwa i szybujących cenach materiałów budowlanych. Jak za zboże deweloperzy płacą za grunty inwestycyjne. 54 tys. zł za metr parceli pod apartamenty w centrum Warszawy? Tak, są chętni. 9 tys. zł za mkw. ziemi przy metrze na Bielanach przy takim zestawieniu już nie robi wrażenia.
W tym roku będziemy zapewne świadkami kolejnych rekordów na tym rynku. Firmy są gotowe płacić za grunty coraz więcej. Rekompensują to im, przynajmniej w części, galopujące ceny mieszkań. Droga ziemia to drogie mieszkania. Kapitał na prowadzenie działalności (poza własnym) firmy pozyskują na kilka sposobów. Zadłużają się w bankach, emitują akcje i obligacje. Te ostatnie pozwalają zdobyć pieniądze na zakup działek inwestycyjnych. Banki niechętnie udzielają kredytów na ziemię.
Ostatnio o emisji obligacji poinformowało kilka firm. Matexi Polska, spółka należąca do największej belgijskiej grupy deweloperskiej, emituje papiery o łącznej wartości 75 mln zł. Całość emisji została objęta przez podmiot należący do Grupy PZU. Obligacje mają zapewnić Belgom finansowanie inwestycji w Warszawie i Krakowie. Deweloper planuje sprzedawać w Polsce 500–600 mieszkań rocznie. Ambitne plany mają także inne firmy. HM Inwest emituje obligacje o wartości 27,9 mln zł, Ghelamco Invest – 35 mln zł, a Yuniversal Podlaski – 15,5 mln zł.
Boom na rynku nieruchomości trwa w najlepsze. Firmy uzupełniają topniejące szybko banki ziemi. A w wyścigu o najlepsze działki liczy się czas. Obligacje pozwalają uzyskać finansowanie bardzo szybko, nawet w kilka tygodni.
Wiele wskazuje, że to będzie kolejny dobry rok na rynku mieszkań. Deweloperzy ogłaszają nowe inwestycje, wprowadzają do sprzedaży nie tylko kolejne etapy wielkich osiedli, ale i całkiem nowe osiedla. W ofercie nie brakuje luksusowych apartamentów. Odżywa rynek domów jednorodzinnych. Rozgrzany do białości rynek pierwotny ciągnie w górę rynek mieszkań używanych. Tu też drożeje wszystko, także wielka płyta. 15 tys. zł płaci się za metr lokalu w blokowisku w centrum Warszawy, 13 tys. zł na Saskiej Kępie. Analitycy mówią tymczasem o zbliżającym się progu bólu. To kwestia czasu, kiedy rynek go przekroczy.