W zeszłym tygodniu na sympozjum w Jackson Hole szef Fedu Jerome Powell zapowiedział zmianę rozumienia celu inflacyjnego: Fed będzie dążyć do inflacji na poziomie 2 proc. średnio w dłuższym okresie czasu, a nie w każdym momencie. To zmiana istotna dla polityki pieniężnej czy techniczny niuans?
PRZEMYSŁAW KWIECIEŃ: Dla obserwatorów polityki pieniężnej to oczywiste, że bank centralny nie może stale utrzymywać inflacji na poziomie swojego celu. A Fed już od dłuższego czasu sygnalizował, że 2 proc. to optymalny poziom inflacji, ale nie górna akceptowalna granica. W wystąpieniu Powella chodziło o coś innego: było to podkreślenie, że nawet jeśli gospodarka USA zacznie się przegrzewać, inflacja wzrośnie powyżej 2 proc., a rynek pracy będzie mocny, to Fed nie będzie przez jakiś czas reagował, tylko będzie chciał się upewnić, że wzrost inflacji z niskiego w ostatnich latach poziomu jest zjawiskiem trwałym. Zmieni się więc funkcja reakcji banku centralnego, który przez jakiś będzie ignorował poprawę sytuacji w gospodarce.