Witold M. Orłowski: Kto komu gwarantuje długi

Zbliża się nieuchronnie moment, kiedy nasz Sejm będzie musiał zagłosować nad ratyfikacją unijnego Funduszu Odbudowy. I już dziś to głosowanie rozpala emocje.

Publikacja: 31.03.2021 21:00

Witold M. Orłowski: Kto komu gwarantuje długi

Foto: Bloomberg

Nic dziwnego, bo głosowanie nad Funduszem Odbudowy to dla polityków wręcz idealne pole dla zademonstrowania niezłomności swoich poglądów.

I to w wielu sprawach naraz: odbudowy gospodarki po pandemii i strachu przed brukselską biurokracją, przywiązania do idei europejskiej i obaw o suwerenność, dbałości o dobrobyt obywatel i Polski i zdemaskowania zastawionych na nas finansowych pułapek, wizji modernizacji gospodarki i szatańskiego planu dechrystianizacji kraju, wraz z wykupem za grosze majątku narodowego.

Do wyboru do koloru, rzadko jest okazja, by sobie bezkarnie pogadać.

Wszyscy uważają tę gadaninę za bezkarną, bo są pewni, że fundusz będzie ratyfikowany. Wszyscy oczywiście chcą pieniędzy (blisko 60 mld euro!). Więc jedni deklarują, że będą głosować za, choć są w opozycji, a inni przeciw, choć są w rządzie. Ideał to zjeść ciastko i mieć ciastko – np. jak Rejtan, odmówić ratyfikacji, ale potem dorwać się do zatwierdzonych głosami innych pieniędzy. Innymi słowy, ukryte za fasadą napuszonych słów wygłupy.

A tymczasem są powody, by dyskusję nad Funduszem Odbudowy potraktować naprawdę poważnie, bo może to być przełom w funkcjonowaniu Unii. Po raz pierwszy Komisja Europejska ma zaciągnąć wspólny dług, solidarnie gwarantowany przez wszystkie państwa członkowskie. Czy kryje się w tym jakieś zagrożenie dla Polski?

Zależy, co kto uważa za zagrożenie. Krytycy pomysłu podkreślają, że może to być krok w stronę ściślejszej integracji Unii – i być może mają sporo racji. Jak się ma wspólny dług, to pewnie powinno się też mieć ściślejszą wspólną politykę i większe wspólne dochody. Ja uważam, że jest to dobry kierunek zmian, ale każdy może mieć własne zdanie.

Drugi argument jest poważniejszy. Skoro Unia zaciąga dług, emitując gwarantowane przez wszystkie kraje obligacje, to pojawia się problem odpowiedzialności za te długi w przypadku czyjegoś bankructwa. Po sprawie Grecji rzecz jest na pewno warta rozważenia – i dlatego głosy straszące, że jedni będą musieli spłacać długi innych, nie są pozbawione sensu. Rzecz jednak w tym, że logika finansów unijnych jest jednoznaczna. Wydatki realizowane są wspólnie, ale wpłaty zależą od zamożności kraju. My należymy do krajów stosunkowo ubogich, a nasz nominalny PKB (czyli podstawa wpłat, liczona według bieżącego kursu walutowego) stanowi tylko jedną siódmą PKB Niemiec i jedną czwartą PKB Francji. Innymi słowy, robimy na Funduszu doskonały interes, bo wprawdzie gwarantujemy pewną, niewielką część wspólnego długu (niecałe 4 proc.), ale to przede wszystkim nasz dług jest gwarantowany przez takie finansowe potęgi, jak Niemcy.

I właśnie dlatego można się spodziewać, że unijne obligacje będą miały oprocentowanie bliskie niemieckim (dziś ujemne, bo inwestorzy są skłonni wręcz dopłacać do tak bezpiecznej lokaty kapitału), a nie polskim (dziś 1,3 proc. – choć tak niski poziom stóp jest prawdopodobnie przejściowy).

Skoro tak, to nic dziwnego, że do niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego wpłynęły skargi na mechanizm gwarancji unijnego długu. Ale żeby podobną skargę składać w Polsce, trzeba być finansowym ignorantem.

Witold M. Orłowski

główny doradca ekonomiczny PwC

w Polsce, Akademia Finansów i Biznesu Vistula

Nic dziwnego, bo głosowanie nad Funduszem Odbudowy to dla polityków wręcz idealne pole dla zademonstrowania niezłomności swoich poglądów.

I to w wielu sprawach naraz: odbudowy gospodarki po pandemii i strachu przed brukselską biurokracją, przywiązania do idei europejskiej i obaw o suwerenność, dbałości o dobrobyt obywatel i Polski i zdemaskowania zastawionych na nas finansowych pułapek, wizji modernizacji gospodarki i szatańskiego planu dechrystianizacji kraju, wraz z wykupem za grosze majątku narodowego.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację