Panie stoją na czele 6 proc. firm notowanych na warszawskim parkiecie i stanowią 13 proc. członków zarządów wszystkich spółek giełdowych – wynika z danych Deloitte. Na tle świata wypadamy słabo. W skali globalnej kobiety zajmują 17 proc. stanowisk w zarządach przedsiębiorstw. Ale to też marny wynik. Co gorsze, owe przygnębiające wskaźniki poprawiają się wolno. Choć świat zmienia się w zawrotnym tempie. Choć o kobiety upominają się agendy rządowe, instytucje międzynarodowe, różne szacowne organizacje. Choć tu i ówdzie wprowadzane są parytety mające ułatwić paniom kariery. I wylano morze słów podczas organizowanych z rozmachem konferencji. Swoją strategię na rzecz równouprawnienia płci ogłosiła także Komisja Europejska, od dawna zresztą kładąca nacisk na równouprawnienie. Niestety, na razie niewiele z tego wynika.
Wszyscy powtarzają jak mantrę: kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni (w UE średnio o 16 proc.), wciąż napotykają przeszkody w dostępie do rynku pracy oraz utrzymaniu się na nim. Są niedostatecznie reprezentowane na stanowiskach kierowniczych. Są ofiarami przemocy fizycznej i seksualnej. Oczywiście wszyscy chcą kobietom pomóc. Komisja Europejska np. zapowiada przedstawienie do końca 2020 r. konkretnych działań mających zaradzić różnicom w wynagrodzeniach.
Dla kobiet jest to niestety upokarzające. Osiągają bardzo dobre wyniki w nauce. Są świetnymi studentkami, potem ambitnymi pracownikami chętnie podnoszącymi swoje kwalifikacje. Bywają bardzo kreatywne i świetnie zorganizowane. Nie twierdzę, że są lepsze od mężczyzn, bo nie jest to prawda. Ale są równie dobre. Czy rzeczywiście nie dadzą sobie rady bez wsparcia rządów, instytucji i organizacji? Czy trzeba aż uchwalić ustawy i wydać dyrektywy, żeby mogły w pełni wykorzystać swój potencjał?
Głównym problemem kobiet jest to, że mimo radykalnych przemian cywilizacyjnych nie potrafią wyrwać się ze stereotypowego postrzegania ich roli w społeczeństwie. Czują się odpowiedzialne za rodzinę, także tę dalszą, za dom, swoje najbliższe środowisko, ale także za ochronę przyrody i walkę z ociepleniem klimatu. Chcą sumiennie wywiązywać się z obowiązków służbowych i dobrze wyglądać, bo inaczej będą uznane za nieudolne i zaniedbane. A przecież nie da się wszystkiego robić na sto procent. Mężczyzna, który nie ma czasu dla rodziny i schorowanych rodziców, bo ciężko pracuje na wysokim stanowisku, jest usprawiedliwiony. Kobiecie tak łatwo nie pójdzie ze zdobyciem społecznej akceptacji.
I dopóki to się nie zmieni, dopóki kobiety nie nabiorą pewności, że nie muszą łączyć wielu ról społecznych, że jeśli chcą, mogą robić karierę lub spełniać się w inny sposób bez oglądania się na to, jak ocenią to inni, dopóty wciąż ktoś będzie nieskutecznie spieszył im z pomocą.