Wszyscy, którzy nim płyną, muszą rzucić się na pomoc. Polska gospodarka potrzebuje takiej samej komendy. Bo wbrew zaklęciom i życzeniowemu myśleniu optymistów – gromadzą się nad nią czarne chmury.
Udowodniono to na ostatnim posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego. Jeden z zaprezentowanych tam wykresów był szczególnie wymowny. Pokazano na nim oficjalne państwowe prognozy wzrostu gospodarczego i inflacji na 2020 rok oraz nałożone na nie prognozy rynkowe. Od stycznia tego roku równoległe do tej pory linie zaczęły się rozjeżdżać jak rozwarte nożyce. Według Ministerstwa Finansów wzrost PKB w 2020 r. powinien wynieść 3,7 proc. Ale niezależni ekonomiści ścięli w lutym swoje prognozy do średnio 3,1 proc. Nawet NBP zredukował własne przewidywania do 3,2 proc. Inflacja w 2020 r. miałaby wg MF wynieść 2,5 proc., podczas gdy najnowsza rynkowa prognoza maksymalna to 3,9 proc.!