Emerytura jest prawem, a nie powszechnym obowiązkiem

Dlaczego Trybunał Konstytucyjny musi się wypowiadać o wieku, w jakim kobiety i mężczyźni przechodzą na emeryturę?

Publikacja: 26.11.2007 04:15

Rzecznik praw obywatelskich zastanawia się, czy zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego przepis o tym, że kobiety kończą karierę zawodową wcześniej niż mężczyźni. Jego zdaniem w ten sposób są one dyskryminowane.

Ustawowy wiek emerytalny dla kobiet to 60 lat, a dla mężczyzn 65. Zdaniem rzecznika zapis ten nie jest konstytucyjny, a obowiązywać powinien jeden wiek emerytalny. Dowodzi, że nie ma racjonalnych argumentów, które by usprawiedliwiały obecne zróżnicowanie. Co do zasady rzecznik ma rację. Ale metoda, by o ewentualnej zmianie przepisów decydował Trybunał Konstytucyjny, budzi wątpliwości.

Rzeczywiście jest tak, że kobiety wcześniej mają prawo przejść na emeryturę – w wieku 60 lat. Przepis ten obowiązuje od początku lat 80., więc nie jest to nic nowego. Mówimy zresztą o tym, że kobiety mają prawo do emerytury po skończeniu 60 lat, ale przecież nie ma tu żadnego obowiązku. Mogłyby więc pracować dłużej, ale wcale się do tego nie palą. Większość kobiet i pracodawców wykorzystuje to prawo. Tylko kilka procent pań pracuje zawodowo po przekroczeniu wieku emerytalnego, w większości są to osoby z wyższym wykształceniem – wynika tak z danych prezentowanych przez GUS wiosną tego roku. Co więcej, ponad 58 proc. pań korzysta teraz z jeszcze innej możliwość i stara się skończyć pracę w wieku 55 lat, jeśli ma 30–letni staż ubezpieczeniowy.

W systemie emerytalnym, jaki obecnie obowiązuje, różnice pomiędzy wysokością świadczeń kobiet i mężczyzn nie są - wbrew pozorom – tak wyraźne, bowiem istnieją dwa „bezpieczniki”. Pierwszym jest to, że emeryturę liczy się na podstawie równej tablicy trwania życia dla obu płci. W ten sposób zanika różnica pomiędzy przeciętnym życiem panów i pań. Statystycznie kobiety średnio żyją o dziewięć lat dłużej niż mężczyźni i o tyle samo lat dłużej pobierają emeryturę. Dodatkowo, po to, by wyrównać dysproporcje między wysokością emerytury kobiet i mężczyzn, przy obliczaniu świadczenia uwzględniana jest część socjalna. Ta stanowi prawie jedną czwartą podstawy obliczania emerytury i podciąga ostateczną wysokość świadczeń.

Tych dwóch zabezpieczeń nie będzie już w nowym systemie emerytalnym (tym, w którym pracownicy płacą składki nie tylko do ZUS, ale także do otwartych funduszy emerytalnych). Obejmie on osoby urodzone po 1948 roku. Tu kobiety nadal zachowają prawo do kończenia kariery zawodowej w wieku 60 lat, mężczyźni zaś będą mogli przechodzić na emeryturę pięć lat później. Ale oni nie będą musieli udowadniać, ile lat pracowali, a więc opłacali składki. Ich emerytura będzie zależała tylko od tego, ile „uzbierali”.

Zniknie część socjalna, zapisana w formule obliczania świadczenia. Wciąż korzystne dla kobiet będą równe tablice trwania życia, choć nie wiadomo, czy zostaną uwzględnione przy wyliczaniu emerytury z otwartych funduszy emerytalnych. Teoretycznie powinny, bo ubezpieczenie społeczne jest jedno, bez względu na to, z ilu części się składa. Jednak poprzedni rząd Jarosława Kaczyńskiego zaproponował, by przy obliczaniu emerytur z II filara (z OFE) brać pod uwagę dwie projekcje trwania życia: oddzielną dla kobiet i mężczyzn. Jeśli rząd Donalda Tuska utrzyma ten pomysł, przyszłe emerytury pań kończących karierę w wieku 60 lat rzeczywiście będą dużo niższe niż mężczyzn.

Jednak z informacji, jakie zebrał GUS, wynika, że dzisiejsi 55 – 59-latkowie nie są już tak skorzy do tego, by szybko przechodzić na emeryturę. Tylko co piąty pytany (zarówno panie, jak i panowie) chce skończyć karierę zawodową przed 60. urodzinami, a ponad 30 proc. chce pracować tak długo, jak to będzie możliwe. Jeśli więc, przynajmniej werbalnie, zmienia się mentalność, to czy warto jest zmieniać przepisy? Tak. Wszędzie w Europie wprowadza się równy i coraz wyższy wiek emerytalny. Zresztą gdy pod koniec lat 90. wprowadzano w Polsce reformę emerytalną, zakładano równy wiek przechodzenia na emeryturę: 62 lata. Niestety, nie udało się.

Różny wiek emerytalny dyskryminuje kobiety przede wszystkim na rynku pracy. Mężczyzna w wieku 61 lat może pójść do urzędu pracy i zarejestrować się jako bezrobotny, skorzystać z zasiłku, szkolenia, pożyczki na rozpoczęcie działalności gospodarczej. Kobieta nie. Sześćdziesięciojednoletnia kobieta jest emerytką i to wyklucza ją z aktywnego wsparcia prozawodowego. Ciekawe zatem, czy rzecznik praw obywatelskich raz jeszcze zaskarży przepisy emerytalne do Trybunału Konstytucyjnego? Ciekawe tym bardziej, że nie tak dawno zaskarżył inny przepis emerytalny i pośrednio dostał od Trybunału odpowiedź, że ten uznaje różnice dotyczące wieku emerytalnego.

Trybunał Konstytucyjny uznał, że niesprawiedliwe jest to, iż mężczyzna, by przejść na wcześniejszą emeryturę, musi mieć skończone 60 lat, 25 lat stażu pracy i orzeczenie o niezdolności do pracy. Kobieta zaś w wieku 55 lat może skończyć pracę, jeśli ma 30 lat stażu ubezpieczeniowego. I już. TK uznał, że należy wprowadzić takie same zasady, co więcej, zaproponował, by panowie mieli prawo do wcześniejszej emerytury, gdy skończą 60 lat i wykażą się 35-letnim ubezpieczeniem. Według TK „Pozbawienie mężczyzn prawa do wcześniejszej emerytury w zakresie takim jak kobiety jest nieuzasadnionym pominięciem ustawodawczym o cechach dyskryminujących”.

Z jednej więc strony opowiedział się za równością, z drugiej – zaakceptował różny wiek emerytalny. Ciekawe, co zrobi teraz? ?

masz pytanie wyślij e-mail do autora

Rzecznik praw obywatelskich zastanawia się, czy zaskarżyć do Trybunału Konstytucyjnego przepis o tym, że kobiety kończą karierę zawodową wcześniej niż mężczyźni. Jego zdaniem w ten sposób są one dyskryminowane.

Ustawowy wiek emerytalny dla kobiet to 60 lat, a dla mężczyzn 65. Zdaniem rzecznika zapis ten nie jest konstytucyjny, a obowiązywać powinien jeden wiek emerytalny. Dowodzi, że nie ma racjonalnych argumentów, które by usprawiedliwiały obecne zróżnicowanie. Co do zasady rzecznik ma rację. Ale metoda, by o ewentualnej zmianie przepisów decydował Trybunał Konstytucyjny, budzi wątpliwości.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację