Szef dobrej jakości

Sergio Marchionne, prezes grupy Fiata - wiceszefem UBS. Szwajcarski bank sięgnął po najpopularniejszego włoskiego menedżera w nadziei, że ten wyciągnie go z kłopotów finansowych.

Aktualizacja: 22.02.2008 17:06 Publikacja: 22.02.2008 17:00

Sergio Marchionne

Sergio Marchionne

Foto: AFP

Włosi już przywykli, że tylko jak włoska firma znajdzie się w wielkich kłopotach i akcjonariusze chcą prezesa, pada nazwisko szefa grupy Fiata, Sergio Marchionne. Teraz akcjonariusze szwajcarskiego banku UBS zaproponowali mu fotel wiceprezesa, który przyjął. Nie było to takie oczywiste, bo niedawno odmówił objęcia funkcji prezesa Alitalii. Nowe stanowisko nie oznacza jednak rozstania z Fiatem. Twierdzi, że funkcje we włoskim koncernie i szwajcarskim banku nie kolidują ze sobą. Zwłaszcza że przecież mieszka w Szwajcarii.

W europejskim biznesie ma opinię człowieka, który potrafi wszystkich przechytrzyć. "Rozwód po włosku", jaki przeprowadził między Fiatem a amerykańskim koncernem General Motors w 2005 r., przejdzie do historii jako prawniczy majstersztyk. Negocjacje, w których po stronie Fiata było pięciu menedżerów, a po stronie amerykańskiej armia prawników, przypominała partię pokera. Marchionne grał ostro, bo nic nie miał do stracenia. Ostatecznie GM został zmuszony do wypłacenia 1,5 mld euro. Te pieniądze pomogły uratować włoski koncern przed bankructwem.

Karierę Marchionne zaczął w firmie doradczej Deloitte, potem przeszedł do szwajcarskiej SGS, światowego lidera w badaniu jakości. Zapewne stąd aptekarska dbałość o jakość u Marchionne. W szkołach zarządzania mówi się o "metodzie Marchionne". Jej drugą cechą jest umiejętność restrukturyzacji bez ograniczenia zatrudnienia. Udało się to i w SGS, i w Fiacie.

Kiedy Marchionne przychodził do Fiata, ten miał właśnie kłopoty z jakością. Dzisiaj daje na swoje auta trzy lata gwarancji albo milion kilometrów, wypuszcza jeden po drugim modele, które zdobywają tytuły aut roku.

Kiedy Marchionne słyszy kogoś upierającego się, że samochody koncernu nie są niezawodne, złości się, krzyczy, potrafi obrazić rozmówcę albo sam się obraża.

W pracy otoczył się młodymi menedżerami, którym daje dużą samodzielność. Jego faworytem jest obecny prezes Alfa Romeo, Luca de Meo. Współpracownicy Marchionne chętnie uczą się od swojego szefa, ale nie tylko wiedzy biznesowej. Przejmują też jego luzacki sposób bycia, w tym ubierania się. Szef grupy Fiata rzadko pokazuje się w garniturze, nie ukrywa, że takiego sztywnego stylu nie cierpi. Ma za to kolekcję granatowych swetrów, w których występuje nawet podczas najpoważniejszych konferencji.

Popularność Marchionne kusi polityków. Największe zakusy na niego robiła lewica, ale prezes Fiata nie dał żadnych powodów do spekulacji. "Jestem menedżerem i zostanę menedżerem". Nie mówi tylko, w jakiej firmie.

Włosi już przywykli, że tylko jak włoska firma znajdzie się w wielkich kłopotach i akcjonariusze chcą prezesa, pada nazwisko szefa grupy Fiata, Sergio Marchionne. Teraz akcjonariusze szwajcarskiego banku UBS zaproponowali mu fotel wiceprezesa, który przyjął. Nie było to takie oczywiste, bo niedawno odmówił objęcia funkcji prezesa Alitalii. Nowe stanowisko nie oznacza jednak rozstania z Fiatem. Twierdzi, że funkcje we włoskim koncernie i szwajcarskim banku nie kolidują ze sobą. Zwłaszcza że przecież mieszka w Szwajcarii.

Pozostało 80% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację