Skuteczność prezesa V&W pana Rafała Bauera oraz jego zespołu jest godna podziwu, tym bardziej że, jak przyznał, do przejęcia przygotowywał się już od pewnego czasu.
Przejęcie Kruka pokazuje, jak dalece ta spółka i jej główny akcjonariusz byli nieprzygotowani na taki rozwój wypadków. Podejrzewam zresztą, iż większość naszych giełdowych firm nie ma żadnego scenariusza obronnego. Kruk był zaskoczony podjętą próbą przejęcia, co nie za dobrze świadczy o długofalowych planach strategicznych władz spółki, które powinny zawsze uwzględniać albo możliwość dokonywania przejęć innych podmiotów, albo też fuzji z innymi, w tym przejęcia przez potencjalnego konkurenta.
Obrona Kruka – jeśli w ogóle można o niej mówić – ograniczyła się do jednorazowego stwierdzenia zarządu, iż cena proponowana w ofercie jest zbyt niska, i zapowiedzi największego akcjonariusza, że posiadanych przez siebie akcji nie sprzeda. Zabrakło zdecydowanych kroków, choćby zaprezentowania akcjonariuszom własnej strategii rozwoju i wzrostu wartości firmy, zdiagnozowania i przedstawienia negatywnych skutków proponowanego przez V&W przejęcia, próby szybkiej fuzji z pokrewną firmą (np. z Apartem) lub pozyskania przyjaznego inwestora (white knight strategy), lub zorganizowania kontrwezwania albo wprowadzenia do spółki szeregu tzw. zatrutych pigułek, umożliwiających albo odstąpienie od wezwania przez V&W, albo znacznie podnoszących koszt przejęcia. Zabrakło też – jak się wydaje – profesjonalnego doradztwa po stronie przejmowanej spółki oraz – sądząc po reakcji głównego akcjonariusza („Mam już tego wszystkiego dość”) – woli do obrony rodzinnej firmy o blisko 170-letniej tradycji.
Ta historia znajdzie naśladowców, bo polski rynek, podobnie jak inne, potrzebuje konsolidacji i zwiększania skali działania obecnych na nim firm. Wszystkie spółki działające na rynku publicznym potrzebują wiec pilnego przeglądu swoich planów strategicznych, również pod kątem zabezpieczenia przed rodzimymi lub zagranicznymi corporate raiderami.
Przejęcie to wydaje się projektem sensownym, gdyż prowadzi do powstania grupy jak te, które rosną na Zachodzie. Szkoda jednak, że słaba obrona nie doprowadziła do bardziej znacznego podniesienia ceny w wezwaniu, z korzyścią szczególnie dla drobnych akcjonariuszy.