Krótka pamięć przeciętnego Kowalskiego powoduje, że nie będzie on pamiętał gospodarki w czasach stagnacji i problemów pracowników na rynku pracy. Ale warto się cofnąć do wcześniejszych doświadczeń i przygotować swoje finanse na czasy słabszej koniunktury.
Od 2004 r. koniunktura gospodarcza znacząco się poprawiła, a efekty tej poprawy odczuwamy od 2006 r. w postaci rosnących płac. Obecnie spowolnienie gospodarcze jest już faktem, a to, że spowalnia również Europa Zachodnia, świadczy o tym, że wolniejsze tempo rozwoju gospodarczego może potrwać dłużej. Mniejsza chęć przedsiębiorców do zatrudniania połączona z powrotem części Polaków z zagranicy oznaczać będzie jedno – większą równowagę na rynku pracy. Powrotu do dyktatu pracodawców, jak na początku tego dziesięciolecia, pewnie nie będzie, bo nie będzie recesji, ale rynek pracy powinien osiągnąć równowagę.
Tu dochodzimy do sedna sprawy: równowaga na rynku pracy dla Kowalskiego oznacza znaczące wyhamowanie wzrostu płac. Jeżeli ktoś w swoim budżecie domowym liczył na utrzymanie 10- czy 15-proc. tempa wzrostu swojej płacy przy niskiej inflacji, to się rozczaruje. Taki wzrost płac przy niskiej inflacji był ewenementem, zjawiskiem nie do utrzymania w dłuższym czasie.
Każdy dowolnie korzysta z dodatkowych środków otrzymanych w formie podwyżki. Część osób oszczędza, część wydaje na bieżąco. Niestety, ci, którzy podnoszą poziom swojej konsumpcji, najczęściej podnoszą poziom swoich stałych wydatków. Większe mieszkanie to wyższy czynsz i droższe ubezpieczenie, dodatkowy samochód to stałe wydatki na paliwo, naprawy, ubezpieczenie. Kredyt to stałe miesięczne obciążenie. W punkcie cyklu gospodarczego, w jakim jesteśmy, zachęcałbym do zwiększania oszczędności i do ograniczania swoich kosztów stałych. Lepiej zaczynać oszczędzać teraz, niż być zmuszonym do bardziej drastycznych cięć w dołku koniunktury.
Musimy pamiętać, że gdy rynek pracy jest w równowadze, to niektóre firmy zatrudniają, a niektóre zwalniają ludzi. Z doświadczenia wiem, że okresy spowolnienia gospodarczego to okres zwiększonych obaw o stabilność zatrudnienia. Kiedy nie będzie już tylu ofert pracy, a w niektórych firmach pojawią się zwolnienia, zarządzanie finansami osobistymi nabierze innego wymiaru.