Już od niemal trzech miesięcy RPP czeka na nowe dane, dzięki którym mogłaby ocenić, w jakim kierunku zmierza polska gospodarka. Niestety, na razie można mówić tylko o zawiedzionych nadziejach, ponieważ mimo upływającego czasu sytuacja wcale się nie wyjaśnia.
Choć w II kw. gospodarka rozwijała się szybciej, niż prognozowano, wskaźniki koniunktury, które mają sygnalizować przyszłe zmiany w gospodarce, wyraźnie spadły w ciągu ostatnich miesięcy. Jeden z nich – PMI (Purchasing Managers Index) – znajduje się obecnie na poziomach notowanych ostatnio w 2002 r., a więc w okresie, gdy gospodarka zmagała się z głębokim spowolnieniem.
Gdyby chodziło tylko o osłabienie koniunktury, RPP miałaby relatywnie jasną sytuację. Należałoby szybko zakończyć cykl podwyżek, a być może nawet pomyśleć o obniżkach stóp procentowych. Niemniej dylematy władz monetarnych wynikają z niezbyt optymistycznych informacji z frontu inflacyjnego. W sierpniu prawdopodobnie zbliżyła się do poziomu 5 proc., a więc była dwukrotnie wyższa od celu RPP.
By uzmysłowić sobie dylematy banku centralnego, wystarczy sama lektura komunikatów władz monetarnych. Jeszcze w lipcu RPP argumentowała, że dobre wyniki finansowe polskich firm powinny sprzyjać ograniczeniu presji inflacyjnej, gdyż pozwalają na podnoszenie wynagrodzeń bez jednoczesnego przerzucania wyższych kosztów produkcji na konsumentów (dzięki redukcji marż). Ponieważ kolejne tygodnie przyniosły oznaki pogorszenia sytuacji finansowej firm, RPP zdecydowała się na zmianę komunikatu w sierpniu. Tym razem jednak uznała, że to gorsze (a nie lepsze) wyniki będą sprzyjać ograniczeniu presji inflacyjnej, gdyż niższe zyski firm zmniejszą gotowość pracodawców do podnoszenia płac.
Biorąc pod uwagę sprzeczne sygnały płynące z gospodarki oraz niepewność RPP co do przyszłych trendów, trudno się spodziewać, by dane publikowane w najbliższych tygodniach rozwiały istniejące wątpliwości. Nawet jeżeli pojawią się kolejne sygnały słabnącego wzrostu PKB, nie przekona to jastrzębi do złagodzenia tonu. Podobnie – nawet wyższa od prognozowanej inflacja nie wytrąci gołębiom ich argumentów. Dlatego, wbrew nadziejom niektórych inwestorów, na oficjalne ogłoszenie końca cyklu podwyżek stóp będzie trzeba jeszcze poczekać.